Prokom musi grać lepiej

Prokom Trefl Sopot fatalnie zaczął nowy sezon w Eurolidze, choć przegrał z wielką drużyną - CSKA Moskwa. Kolejne mecze wcale nie będą jednak dużo łatwiejsze i niektórzy koszykarze muszą zacząć grać znacznie lepiej

W meczu otwarcia Euroligi Prokom przegrał z CSKA 69:88. Ciężko się było spodziewać wygranej mistrza Polski z najsilniejszą obecnie drużyną Europy, choć styl gry Prokomu - zwłaszcza w drugiej połowie - był niepokojący. Rywale chwalili po meczu zespół z Sopotu, ale było w tym dużo kurtuazji. - Wynik mówi może coś innego, ale ten mecz był dla nas naprawdę trudny. Prokom dobrze zaczął i aby odzyskać kontrolę nad grą, musieliśmy wykonać ciężką pracę - mówił skrzydłowy CSKA Ramunas Siskauskas. Środkowy tej drużyny David Andersen dodał, że Prokom twardo walczył, ale nie do końca tak było.

Już w połowie drugiej kwarty z mistrza Polski uszło powietrze, a CSKA rządziło na boisku. Do Prokomu nie można mieć pretensji o porażkę z CSKA, wygrana graniczyła z cudem, ale ten mecz powinien być dobrym materiałem do przemyśleń dla trenerów Eugeniusza Kijewskiego i Tomasa Pacesasa.

Pierwsze zderzenie z Euroligą nowych gwiazd Prokomu było bowiem bolesne, a trzeba pamiętać, że mistrz Polski trafił w tym sezonie do najtrudniejszej grupy, gdzie o każdą wygraną będzie trudno. - Po raz pierwszy w życiu zagrałem w Eurolidze i od razu przekonałem się, jak wysoki jest poziom tych rozgrywek. Przed meczem słyszałem co prawda, że CSKA to zdecydowanie najmocniejszy zespół w naszej grupie, ale domyślam się, że kolejni rywale też nie będą słabi. Czeka nas ciężka walka o wyjście z grupy - podkreślił Dajuan Wagner, który zagrał akurat niezłe spotkanie.

Znacznie gorzej wypadli zwłaszcza Ruben Wołkowyski czy Travis Best, a od gry tego drugiego może zależeć sytuacja Prokomu w Eurolidze. Jeśli również w kolejnych meczach Amerykanin będzie tak niemrawo prowadził grę zespołu, to mistrz Polski może mieć kłopoty. Już za tydzień Prokom zagra na wyjeździe z Żalgirisem Kowno, czyli drużyną, z którą zespół z Sopotu chce wygrać oba mecze.

Jak grał Prokom

Travis Best (20 min, 2 pkt., 1 zbiórka, 1 asysta) . Fatalny występ. W lidze polskiej błyszczy, ale w meczu z CSKA nie istniał. Co jest powodem - silniejszy rywal czy tylko słabszy dzień? Jeśli to pierwsze, to Prokom może mieć problem. Best nie radził sobie w ataku z J. R. Holdenem, a w obronie z Nikosem Zissisem. Miał tylko jedną asystę przy dwóch startach i skończył mecz z najgorszym rankingiem (suma statystyk) w całej drużynie Prokomu.

Dajuan Wagner (24 min, 10 pkt., 2 zbiórki, 1 asysta) . Ma możliwości, ale cały czas do końca nieuwolnione. Dobrze wchodzi pod kosz, jest drugą - po Guroviciu - opcją w ataku. Momentami był chaotyczny i stąd m.in. słaba skuteczność - 4/13 z gry. Gra też zbyt indywidualnie, ale wynika to z braku koncepcji gry zespołu.

Milan Gurović (32 min, 25 pkt., 4 zbiórki, 1 asysta) . Najlepszy w Prokomie. To dzięki niemu Prokom był w grze, choć tylko przez kwadrans. Niestety, coraz częściej gra Prokomu zaczyna przypominać drużynę za czasów Gorana Jagodnika. Wszyscy stoją i patrzą, co zrobi jeden zawodnik, z tym, że Gurović jest lepszą wersją Jagodnika. Gurović oddał aż 18 rzutów, czyli tylko dwa mniej niż pozostali gracze z pierwszej piątki w sumie!

Tomas Masiulis (22 min, 2 pkt., 5 zbiórek, 2 asysty) . Zagrał poprawnie. Nikt nie spodziewał się po nim cudów i ich nie było. Tak jak we wszystkich poprzednich sezonach, Litwin imponuje zaangażowaniem w grę. Był jedynym koszykarzem Prokomu, który spudłował w tym meczu rzuty wolne. Prokom trafił 12 z 14 osobistych.

Thomas Van den Spiegel (25 min, 6 pkt., 4 zbiórki, 0 asyst) . To miał być jego mecz. Zagrał przeciwko swojej byłej drużynie i sam podkreślał, jak bardzo zależy mu na dobrym występie. Widać to było na parkiecie - był mocno zaangażowany w grę. Momentami nawet zbyt mocno, przez co popełniał proste błędy, np. kroków. Ozdobą meczu były jego pojedynki ze środkowymi CSKA - Aleksiejem Sawrasienko i Davidem Andersenem. Przegrał rywalizację ze swoimi byłymi kolegami z CSKA, choć jego cztery bloki były efektowne.

Christos Harissis (20 min, 9 pkt., 3 zbiórki, 3 asysty) . Zaczął mecz fatalnie. Potem grał już lepiej, pod względem statystyk miał drugi wynik w Prokomie (po Guroviciu). Niektórzy kibice zaczęli złośliwie mówić, że w Prokomie był już podobny zawodnik - Ali Bouziane (szybko wrócił do domu), ale są to opinie mocno przesadzone. Harissis przyda się Prokomowi, zwłaszcza kiedy będzie trzeba przyspieszyć grę.

Donatas Slanina (18 min, 10 pkt., 1 zbiórka, 0 asyst) . Stracił miejsce w wyjściowej piątce (zastąpił go Wagner), ale stara się tym nie przejmować. Wchodzi z ławki i robi wszystko, aby pomóc drużynie. Jego rola w zespole jest oczywiście mniejsza niż w poprzednim sezonie (co wynika m.in. z liczby minut spędzonych na boisku), ale akurat w meczu z CSKA Slanina jako jeden z nielicznych rezerwowych pomógł zespołowi. Przez moment dobrze grał też jako niski skrzydłowy, choć jest rzucającym obrońcą.

Krzysztof Roszyk (7 min, 0 pkt., 1 zbiórka, 0 asyst) . Ten sezon będzie dla niego ciężki. W poprzednim rozwinął się w Turowie, ale w Prokomie musi się przebić przez Gurovicia. A to jest niemożliwe. Powinien jednak częściej dostawać szansę, choć głównie w lidze.

Filip Dylewicz (18 min, 2 pkt., 5 zbiórek, 3 asysty) . Klub z Sopotu nie zatrudniał przed sezonem nowego silnego skrzydłowego, aby nie blokować rozwoju Dylewicza. To miał być jego rok. Grał jednak słabo już w sparingach i mecz z CSKA zaczął na rezerwie. Po wejściu na boisko grał nie najgorzej. Na długo zapamięta jednak moment, kiedy dał się minąć Theodorosowi Papaloukasowi i Grek skończył akcję efektownym wsadem.

Ruben Wołkowyski (15 min, 3 pkt., 0 zbiórek, 0 asyst) . Jego gra to wielkie nieporozumienie. Jeśli nic się nie zmieni, powinien stracić kontrakt w Sopocie. Usprawiedliwia go kontuzja w okresie przygotowań, dopiero wraca do formy, ale w kolejnych meczach będzie szczególnie obserwowany. Bo na razie nie widać ani umiejętności, ani nawet chęci.

Copyright © Agora SA