Wzór został prześcignięty

W piątek minęło dokładnie pół wieku od jednego z najpiękniejszych dni w historii polskiego piłkarstwa! 20 października 1957 roku oszalały ze szczęścia stutysięczny tłum fetował dwa gole Gerarda Cieślika i zwycięstwo nad Związkiem Radzieckim w eliminacjach mistrzostw świata.

To był szczególny mecz, który przytrafił się w szczególnym momencie. W kraju dopiero co zapanowała polityczna odwilż, ale atmosfera wciąż była napięta. Na dodatek dla polskich kibiców rywalizacja ze Związkiem Radzieckim zawsze była czymś więcej niż tylko sportem.

Partyjni decydenci przez lata nakazywali, żeby brać przykład z bratnich sportowców Kraju Rad, którzy mieli być dla nas niedoścignionym wzorem. Po pierwszym meczu w Moskwie, gładko przegranym cztery miesiące wcześniej 0:3, wydawało się, że wzór jest rzeczywiście niedościgły. W Chorzowie okazało się jednak inaczej, w głównej mierze dzięki... Ślązakom.

To były czasy, kiedy śląski futbol decydował o obliczu polskiej reprezentacji. W składzie na tamten mecz było aż ośmiu graczy z naszego regionu! Czterech przedstawicieli miał Górnik (Stefan Florenski, Ginter Gawlik, Edward Jankowski i Roman Lentner), jednego Ruch (Cieślik), jednego Polonia Bytom (Edward Szymkowiak), a dwóch... Legia Warszawa (Henryk Kempny i Lucjan Brychczy).

Organizatorzy meczu zdawali sobie sprawę ze społecznych nastrojów. Rozgrzewka odbyła się na bocznym boisku, bo stutysięczny tłum mógłby źle przyjąć piłkarzy ZSRR. Polska drużyna miała nieoczekiwane kłopoty z... kołkami w butach. Gorączkowo naprawiał je w szatni podczas przerwy znajomy szewc trenera Ewalda Cebuli.

Bohaterem meczu był oczywiście lewy łącznik, 30-letni wówczas Gerard Cieślik. Autor dwóch wspaniałych goli został powołany w ostatniej chwili. Wcześniej na niego nie stawiano, bo według niektórych "fachowców" był już za... stary. Po zwycięskim meczu szczęśliwi kibice znieśli Cieślika z boiska na ramionach. Nazajutrz piłkarze zostali zaproszeni do komitetu wojewódzkiego. Przestraszeni pytali, czy ktoś im obiecał coś za zwycięstwo? Pan Gerard za zdobycie obu goli nie dostał nic.

Mecz przeszedł do historii także z innego powodu. Po raz pierwszy przy Stadionie Śląskim powstała... prowizoryczna izba wytrzeźwień.

Szkoda tylko, że ze sportowego punktu widzenia ta historia nie ma szczęśliwego zakończenia. Polacy nie awansowali do finałów MŚ. Trzeci decydujący mecz grali w "neutralnym" Lipsku. "Neutralnym", gdyż miejsce rozegrania tego meczu miała przeforsować strona radziecka. Nic dziwnego, bo w Lipsku mogli rywali dopingować żołnierze ze stacjonujących w NRD jednostek. Polacy przegrali ten mecz 0:2.

Bramki: 1:0 Cieślik (43.), 2:0 Cieślik (50.), 2:1 Iwanow (79.)

Polska: Polska: Szymkowiak - Florenski, Korynt, Woźniak - Gawlik, Zientara - Jankowski, Brychczy, Kempny, Cieślik, Lentner.

ZSRR: Jaszyn - Ogońkow, Maslenkin, Kuzniecow - Paramonow, Netto (k) - Isajew, Iwanow, Simonjan, Strelcow, Iljin.

Sędziował: John Harold Clough (Anglia). Widzów: 100 tys.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.