- Obawiałem się tego meczu. Wiedziałem, że rywale grają bardzo agresywnie i to się potwierdziło. Na boisku było nerwowo, sędziowie nie zawsze sobie radzili, ale na szczęście skończyło się dla nas dobrze - powiedział Andrzej Kozak, trener Juvenii.
Gospodarze nie przebierali w środkach. Już w 4. minucie boisko musiał opuścić kontuzjowany Waldemar Nawrot. Kwadrans później krakowian osłabił Marek Odoliński. Juvenia grała koncertowo przez pierwsze 20 min. spotkania. Wtedy krakowianie wypracowali przewagę, którą utrzymali do końca. - W drugiej połowie Ogniwo odrobiło część strat (6:10), ale zachowaliśmy zimną krew do końca. Nie daliśmy się sprowokować i konsekwentnie graliśmy swoje - chwalił swoich zawodników trener Kozak.
Krakowianie zagrali bardzo dobrze w ataku. Lepiej niż w poprzednich meczach wyglądała też gra w młynie. Znowu w roli głównej wystąpił Jarosław Tomcik, który poprowadził kolegów do zwycięstwa. - On spełnia rolę egzekutora. Na wynik pracuje cały zespół, ale bez niego nie byłoby tych wygranych - tłumaczy szkoleniowiec Juvenii.
Ogniwo Sopot - Salwator Juvenia Kraków 9:15 (0:10)
Punkty dla Juvenii: Tomcik 10, Grun 5.
Juvenia: Nawrot (Nowak), Odoliński (Głowacki), Idrak, Falk, Świadek (Ingarden), Mączka (Gajda), Budka (Jasiński), Leroh, Zawojski, Tomcik, Lenartowicz (Szcześniak), Grun, Smoleń, Marcin Sokołowski, Maciej Sokołowski.