Wybory? Może za rok

W Polskim Związku Piłki Nożnej nie ma rzeczy niemożliwych. Przesuwane od miesięcy wybory władz piłkarskiej centrali zostały... przesunięte na jesień 2008 r.

Sprawa wybrania nowych władz w PZPN ostatnio przycichła, głównie przez szum wokół przyznania Polsce organizacji Euro 2012. Teraz o wyborach znów jest głośno. Bo ostatni termin wyborów, wiosna 2008, jest już nieaktualny.

Czyja to wina? Bynajmniej nie PZPN, tylko... Międzynarodowej Federacji Piłkarskiej. - FIFA nie wyobraża sobie wyborów nowych władz bez uwzględnienia prawa wyborczego przedstawicieli wszystkich środowisk, w tym futbolu kobiecego, futsalu, sędziów, trenerów oraz zawodników - tłumaczy prezes Michał Listkiewicz. - Dlatego walne zgromadzenie PZPN musi dokonać niezbędnych poprawek w statucie. Ustalono, że odbędzie się ono jeszcze w tym roku.

Wymówka za wymówką

Po raz kolejny obecna ekipa rządzącą PZPN ma wymówkę. Wcześniej tłumaczyła się np. wymogami Krajowego Rejestru Sądowego, który zwrócił się o uzupełnienie braków w nowym statucie związku. Wtedy poszło o błędną redakcję statutu, a przede wszystkim o przyznania prawa do wyboru delegatów oraz prawa do zasiadania w zarządzie PZPN osoby niepochodzącej z wyborów.

To było w lutym. Później na Listkiewiczu, którego w obronę wzięła FIFA, potknął się ówczesny minister sportu Tomasz Lipiec. Wreszcie niedawno wojować z "Listkiem" przestał nawet premier Jarosław Kaczyński. Prezes PZPN wraz z premierem w szampańskich nastrojach dopingowali polską reprezentację w meczu z Finlandią w Helsinkach.

I choć w tym czasie piłkarska centrala usunęła sporne zapisy, tak by zjazd wyborczy mógł się odbyć w 2007 roku, a sąd statut zatwierdził, na pomoc znów przyszła FIFA. - Sąd kierował się względami proceduralnymi, a nie zasadnością uwzględnienia interesów wszystkich środowisk piłkarskiej społeczności. FIFA wymaga jednak poprawy statutu - wyjaśnia Listkiewicz. Prezes uspokaja, że prawnicy znaleźli już rozwiązanie, które umożliwi zapewnienie prawa wyborczego przedstawicielom wszystkich środowisk i zostanie zaakceptowane przez sąd.

Te przeklęte Euro

Szczególnie, że pomysłowość FIFA i PZPN nie zna granic. Jednym z poważniejszych problemów jest obecnie... Euro 2012! - Tak przynajmniej wynika z rozmów, jakie w środę prowadzone były w Zurychu. W trwającej sześć godzin naradzie z udziałem prezydenta FIFA Josepha Blattera uczestniczyli m.in. pełniący funkcję szefa Niezależnej Komisji Wyborczej doradca prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego prof. Michał Kleiber, reprezentujący w komisji stronę rządową były kurator związku Marcin Wojcieszak i rzecz jasna Listkiewicz. Z rozmów toczonych - jak podkreślił "Listek" - "w miłej atmosferze" wynikło, że na zjazd wyborczy wiosną przyszłego roku nie zgodziły się UEFA i FIFA. - Nie tylko ze względu na zbliżające się mistrzostwa Europy w 2008 r., co na fakt, że wówczas następne wybory musiałyby się odbyć tuż przed Euro 2012, którego będziemy współgospodarzem, co mogłoby wywołać perturbacje w przygotowaniach - spokojnie tłumaczy Listkiewicz.

Komentuje Maciej Baranowski

Listek nigdy nie spadnie

Cała sprawa brzmi jak żart? Niestety, nim nie jest. Listkiewicza, jeszcze jako sekretarza związku, nie pokonał Jacek Dębski, później nie dał mu rady minister Lipiec, wreszcie premier Kaczyński. Obecna minister sportu, Elżbieta Jakubiak w sprawy PZPN nawet już się nie miesza. Bo i po co? Chyba tylko naiwni optymiści wierzą, że nie pojawią się kolejne problemy przy wyborze nowych władz PZPN, i Listkiewicz odejdzie z piastowanego urzędu. Dlatego, naprawdę bez ironii, muszę przyznać, że prezes największego polskiego związku sportowego mi imponuje. Od przeszło ośmiu lat trwa na posterunku i z garstką "leśnych dziadków" broni się przed atakami. Nie imponuje mi tylko, że związek nie robi nic, by w polskiej piłce było lepiej. A wkurza mnie, że FIFA i UEFA tylko temu przyklaskują.

Copyright © Agora SA