Wiktor Pysz, trener Podhala, stwierdził po meczu w Tychach, że przypomniał mu się ubiegłoroczny finał play off. - To był naprawdę dobry mecz - kiwał głową. Na szczęście dla GKS-u wynik rywalizacji był już odwrotny. - Cały czas szukamy optymalnej formy i myślę, że jesteśmy już coraz bliżej - podkreślał trener Wojciech Matczak.
Szkoleniowiec GKS-u po wtorkowym meczu ze Stoczniowcem ganił swoich zawodników, że pod bramką rywala nie są egoistami i zazwyczaj szukają lepiej ustawionego kolegi. Tyscy hokeiści wzięli sobie słowa trenera do serca i strzelali aż miło.
Już w pierwszych sekundach po bombie Sebastiana Gonery Tomasz Rajski niemal sam nie wrzucił sobie krążka do siatki. Po pechowej interwencji guma prześlizgnęła się tylko po poprzeczce. - Czy ta sytuacja mnie zdeprymowała? Zawodnicy GKS-u oddali potem tyle strzałów, że w sumie to nawet nie miałem czasu o tym myśleć - tłumaczył Rajski. - Rozgrzał się i potem łapał już bardzo dobrze - chwalił Gonera, ale tak naprawdę Rajski mógł się zachować lepiej przy każdej ze straconych bramek. Szczególnie kuriozalny był trzeci gol, gdy Rajski przeskoczył nad odbitym od bandy krążkiem i dał Bartłomiejowi Gawlinie szansę na skuteczną dobitkę. - Bałem się, że krążek trafi mnie w łyżwę i będzie samobój - wzdychał. - W tej akcji nie było przypadku, a Gawlina wystartował do krążka jak torpeda! - chwalił Matczak.
Hokeiści rywalizowali wczoraj w oparach mgły. - Tak jest zawsze, gdy spada ciśnienie, na dodatek na zewnątrz jest dużo cieplej - tłumaczył pracownik lodowiska. Mgła osadzała się na osłonach z pleksy, które raz za razem przecierały panie zaopatrzone w gumy do mycia okien. Gdy zawodnicy grali już w zupełnym mleku, włączano specjalne dmuchawy. Hokeistom chyba nie odpowiadały trudne warunki, bo bramki strzelali tylko wtedy, gdy przedmuchane powietrze było przejrzyste niczym w alpejskiej dolinie.
Po spotkaniu prezes Andrzej Skowroński zaprosił swoich zawodników na piwo. - Nie ma premii, to się chociaż piwa napijemy - śmiał się Gonera, który już na poważnie dodał, że klub wypłaca pensje z dużym opóźnieniem.
Dobry mecz rozegrało też Zagłębie, które w efektownym stylu ograło Unię. Sosnowiczanie mogli zwyciężyć w jeszcze większym wymiarze, ale doskonale bronił Piotr Szałaśny. - Brać go do kadry! - łapał się za głowę prezes Adam Bernat, nie dowierzając formie oświęcimianina. Bez punktów wróciły z wyjazdów Naprzód Janów i Polonia Bytom.
GKS Tychy 3 (1, 2, 1)
Podhale Nowy Targ 2 (0, 1, 1)
Bramki: 1:0 Parzyszek - Gonera (17.), 2:0 Gonera - Justka (29.), 2:1 Sroka - Zapała (34.), 3:1 Gawlina - Frączek (36.), 3:2 Zapała - Sroka (43.)
GKS: Sobecki; Gonera - Sokół, Kotlorz - Jakesz, Mejka - Śmiełowski, Piekarski - Gwiżdż, Wołkowicz - Parzyszek - Woźnica, Proszkiewicz - Garbocz - Sarnik, Bacul - Justka - Bagiński, Gawlina - Frączek - Matczak.
Kary: 14 - 12.
Widzów: 1 200
Zagłębie Sosnowiec 6 (0, 2, 4)
Unia Oświęcim 1 (1, 0, 0)
Bramki : 0:1 Valusiak - Szewczyk (6.), 1:1 Jaros - Urban (22.), 2:1 Jaros - Zachariasz (31., 3:1 Labryga - Urban (46.), 4:1 T. Da Costa - Holik (47.), 5:1 Luka - M. Puzio (53.), 6:1 J. Rutkowski - T. Da Costa (57.)
Zagłębie: Jaworski; Gabryś - J. Rutkowski; Urban - Labryga, Holik - Dronia; Kotuła - Duszak; M. Puzio - Belica - Luka, Jaros - Zachariasz - Klisiak, T. Kozłowski - T. Da Costa - Bernat, M. Kozłowski - Twardy - Ślusarczyk.
Kary: 18-18
Widzów: 900
Stoczniowiec Gdańsk 3 (0, 2, 1)
Naprzód Janów 1 (0, 0, 1)
Bramki: 1:0 Vitek - Skutchan (31.), 2:0 Rzeszutko - Jankowski (45.), 3:0 Jurasek - Vitek (50.), 3:1 Pohl - Peterdi (58.).
TKH Toruń 3 (1, 1, 1)
Polonia Bytom 2 (0, 1, 1)
Bramki: Dąbkowski - Bomastek (15.), 1:1 Lustinec - Kuźniecow (25.), 2:1 Dołęga - Mravec (32.), 2:2 Kowalski - Owczarek (47.), 3:2 Burzil - Mravec (51.)
Inny wynik: Cracovia - KH Sanok 3:0