Jagiellonia przed meczem w Krakowie z Wisłą

Walczyć trzeba z każdym, inaczej nie ma sensu wyjeżdżać z Białegostoku - zapewniają piłkarze Jagiellonii przed meczem na stadionie Wisły Kraków. Oby w sobotę te słowa zmienili w czyny, chociaż każdy inny wynik niż zwycięstwo gospodarzy będzie sensacją.

Wisły nie trzeba przedstawiać nikomu, kto choć trochę interesuje się piłką. Od dziewięciu lat nieustannie występuje w roli głównego faworyta do mistrzostwa Polski. O podobnej kadrze zawodników trenerzy większości klubów mogą tylko marzyć. Nie brakuje w niej obecnych reprezentantów kraju. Na najbliższy mecz z Kazachstanem w eliminacjach Mistrzostw Europy powołani zostali Arkadiusz Głowacki, Radosław Sobolewski, Paweł Brożek, Dariusz Dudka. W ostatniej chwili powołanie otrzymał też Kamil Kosowski, który już wcześniej uzyskał status gwiazdy. A w Krakowie jest jeszcze inny z byłych reprezentantów Andrzej Niedzielan, ale on akurat nie zagra z powodu kontuzji.

Nawotczyński nie chce się mścić

Wiślacy nie zawsze spisywali się na miarę oczekiwań, ale w obecnym sezonie nie zawodzą. Jako jedyni nie przegrali jeszcze meczu w I lidze i tracą do pierwszej w tabeli Legii Warszawa tylko punkt. Na swoim stadionie wygrali wszystkie mecze z bilansem bramkowym: 15 goli zdobytych, dwa stracone. Paweł Brożek - siedem goli i Marek Zieńczuk - pięć są w czołówce najlepszych strzelców.

- Nie wydaje mi się, byśmy mieli kogo się bać - Łukasz Nawotczyński, od kilku lat ostoja defensywy Jagiellonii, ucina rozmowę na temat piłkarzy z Krakowa. Przyznaje wprost, że nie interesuje się piłką poza treningami i meczami białostoczan. I można mu wierzyć na słowo, bo choć talentu nigdy mu nie brakowało, wolny czas poświęca na zupełnie inne rzeczy.

Mogłoby się wydawać, że Nawotczyński zna Wisłę od podszewki, bo z kilkoma z jej obecnych zawodników miał okazję trenować i grać. Od 2000 r. był bowiem zawodnikiem krakowskiego klubu. W I-ligowej drużynie zaliczył jednak tylko kilka epizodów. Wypożyczano go kolejno do: Arki Gdynia, Górnika Polkowice, GKS-u Katowice, aż w końcu do Jagiellonii. Kiedy przed poprzednim sezonem skończyło się jego półtoraroczne wypożyczenie i miał wracać do Krakowa, postanowił, że szybciej zakończy karierę. Faktycznie przez dwa miesiące nie trenował, aż Wisła zdecydowała się zejść z zaporowej ceny i sprzedać Nawotczyńskiego Jagiellonii.

- To dla mnie temat zamknięty i nie chce mi się o tym klubie rozmawiać. Nigdy bym już tam nie przeszedł, nawet nie wiadomo za jakie pieniądze - mówi stoper żółto-czerwonych, ale by nie było wątpliwości dodaje: - Do piłkarzy nic nie mam, absolutnie. Chodzi mi o kilku ludzi, którzy odpowiadali za politykę Wisły. Nigdzie mnie nie chcieli sprzedać, chociaż sami nie widzieli mnie w swojej drużynie. Wypożyczali gdzieś jak niewolnika, często za bardzo małe pieniądze - wspomina z goryczą.

Naukę brali w sparingu

Fachowcy nie dają beniaminkowi z Białegostoku żadnych szans. W zakładach bukmacherskich na zwycięstwie Wisły nie zarobimy niemal nic (1,20 - STS lub 1,21 - Profesjonał), a na wygranej Jagiellonii fortunę (odpowiednio 9,20 i 10,74). Białostoczanie w trzech dotychczasowych meczach wyjazdowych nie zdobyli nawet punktu, do tego zagrali bardzo słabo w Wodzisławiu Śląskim z Zagłębiem Sosnowiec i ostatnio w Bełchatowie.

- Legia i Wisła to najlepsze zespoły w kraju - trener Artur Płatek nie ma złudzeń. - Dlatego zabiegaliśmy, by zagrać z nimi sparingi [w Krakowie był remis 1:1 - red.], by chłopcy otrzaskali się choć trochę z takimi rywalami. Teraz okaże się, czy naukę potrafimy przełożyć na mecz ligowy. Wisła też ma słabsze punkty, które trzeba próbować wykorzystać.

Płatek jest przekonany, że tym razem jego podopieczni nie oddadzą meczu bez walki, jak w Bełchatowie.

- Jeśli znowu nie powalczą, to wystawię do gry Karola Janika, który mimo 17 lat na pewno zostawi serce na boisku - mówi trener. W porównaniu do ostatniego meczu ligowego z Widzewem (2:1) Janik zastąpił w kadrze przeziębionego Mariusza Marczaka, a Adrian Napierała kontuzjowanego Jacka Chańkę (obaj byli rezerwowymi). - Nie wykluczam zmian w wyjściowym składzie, bo jestem zbudowany postawą drużyny w Pucharze Ekstraklasy w Kielcach [1:1 w środę]. Bardzo dobrze w defensywie grali Napierała, Kałużny, życzyłbym sobie, by tak zespół zagrał w Krakowie. Nieźle zaprezentowali się Falkowski, Marczak (szkoda, że dopadła go choroba), czy Gevorgyan (chociaż do formy z jakiej go znam, jeszcze mu brakuje) - wymienia.

Najprawdopodobniej Płatek myśli o zmianie na skrzydłach. Przeciętnie ostatnio spisujących się Dariusza Jareckiego i Mariusza Dzienisa mogą zastąpić Gevorgyan i Bartłomiej Niedziela.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.