W zeszłym tygodniu odbywały się w serbskim Belgradzie Mistrzostwa Świata Wako Light Contact, Low Kick i K-1 Rules. W imprezie wystartowało 33 reprezentantów Polski. Z ośmiu walk finałowych podczas Mistrzostw Świata, w aż siedmiu triumfowali biało-czerwoni. Jednym ze zwycięzców był Kobylański. Wszyscy przybyli na miejsce we wtorek. W środę odbyło się oficjalne ważenie, a w czwartek rozpoczęły się pierwsze pojedynki. Na drodze po złoto, pochodzącemu z Gdyni zawodnikowi, stanęło czterech przeciwników. - Pierwszym był Brazylijczyk, z którym wygrałem przez K.O. w III rundzie. Następnie stoczyłem najtrudniejszą walkę turnieju z Marokańczykiem, który stosował niesamowity pressing. Jednak dostał on dwa ostrzeżenia i wygrałem walkę na punkty 2:1 - relacjonuje najlepszy "fighter" na świecie w K-1 Rules. - Pochodzący z Ukrainy zawodnik, z którym mierzyłem się w półfinale, nie był już tak wymagający i pokonałem go w końcowym rozrachunku 3:0. Walkę o złoto stoczyłem z Rosjaninem. Zawodnik zza wschodniej granicy stawiał duży opór, jednak z perspektywy całego pojedynku to ja byłem lepszy i zwyciężyłem 2:1 - kończy Kobylański.
Swoje pojedynki gdynianin toczył od czwartku do niedzieli, dlatego wymagało to dobrego przygotowania fizycznego. - Chciałbym złożyć wielkie podziękowania specjaliście od odnowy biologicznej Jarkowi Popiełkiewiczowi i sklepowi Pitbull z Gdyni, którzy w wydatny sposób przyczynili się do mojego sukcesu - dodaje "Kobe". Jest to pierwsze mistrzostwo świata w formule K-1 Rules, jakie udało się zdobyć nie tylko reprezentantowi Polski, ale także jakiejkolwiek osobie na świecie, gdyż były to pierwsze takie mistrzostwa. Mistrzostwa K-1 Rules powstały z odmiany kick-boxingu - thai-boxingu.
Również złoty medal z belgradzkiej imprezy przywiozła pochodząca z Gdańska Kamila Bałanda. Zwyciężyła ona w formule Low Kick w kategorii do 65 kg.
