- Koszykarska Polska mówi, że ROW będzie czarnym koniem rozgrywek, i ja się pod tym podpisuję. Mają ciekawy skład, jeżeli podsyci go jeszcze koszykarska chemia, to dziewczyny będą groźne dla najlepszych - zapewnia Wiesław Zych, prezes Polskiej Ligi Koszykówki Kobiet. Pierwszy mecz w Rybniku 20 października z ŁKS-em Łódź.
Zawodniczki z Rybnika czują jeszcze w nogach zgrupowanie w węgierskim Sopronie. Nie był to najszczęśliwszy obóz. Jeszcze przed wyjazdem zespół opuściła rozgrywająca Olena Proszczenko, która musiała wrócić na Krym, by wziąć udział w pogrzebie ojca. Już na Węgrzech kontuzji nabawiła się Agnieszka Jaroszewicz, której wskoczyła na plecy koleżanka... Jeynette Saunders. Najbardziej doświadczona zawodniczka ROW-u, mistrzyni Europy z roku 1999, do dziś czuje ból, gdy rusza głową. Gorzej, że nie w pełni sił jest też Saunders, która z kolei ma stłuczony mięsień uda.
W dobrych humorach są za to kolejne Amerykanki: Nikita Bell i Hollie Merideth. Gdy Hollie podpisywała kontrakt z ROW-em, nazywała się jeszcze Taylor, w międzyczasie wzięła jednak ślub. Hollie to niezwykle medialna dziewczyna - kibice mogą się o niej dowiedzieć wielu ciekawych informacji ze stron internetowych, które prowadzi. Po ślubie koszykarka założyła kolejną witrynę, tym razem opisującą historię jej związku. Dowiadujemy się z niej, że wszystko zaczęło się w barze Żelazny Koń w Missoula... Do wglądu jest też bogata kolekcja zdjęć ze ślubu, Merideth prowadzi również blog na oficjalnej stronie PLKK. Pierwszy wpis zatytułowała "Nowa przygoda". - Wcześniej nigdy nie byłam w Polsce, ale słyszałam o waszym kraju wiele dobrego. Nie znam jeszcze polskiego, ale zapewniam, że zacznę brać lekcje - mówi.
- Będzie jej się łatwiej zaaklimatyzować niż innym dziewczynom z Ameryki, bo do Rybnika przyjechał za nią... mąż - Jason Merideth. To siatkarz, który też chce kontynuować karierę w naszym kraju. Już się dopytywał, gdzie i kiedy trenuje zespół z Rybnika - zdradza trener Mirosław Orczyk.
Koleżanki Merideth też jednak nie narzekają. Nikita Bell, która w poprzednim sezonie grała już w Polsce - w barwach Dudy Leszno - chwali organizację rybnickiego klubu. Saunders twierdzi z kolei, że o PLKK jest już głośno w najlepszej lidze, czyli amerykańskiej WNBA. - Koleżanki, z którymi grałam za Oceanem, twierdziły, że wasza liga jest bardzo mocna. Dlatego tu jestem! - tłumaczy.
Teraz drużyna przygotowuje się do sezonu już na własnych obiektach. Po wymianie parkietu hala w Boguszowicach pachnie świeżością. Niestety, nowa podłoga nie jest tak wytrzymała, jak oczekiwano. - Chcieliśmy zakupić dodatkowe trybuny, tak by każde spotkanie mogło oglądać ponad tysiąc widzów. Niestety, okazało się, że nowy parkiet może się pod ich ciężarem... zawalić - wyjaśnia Adam Greczyło, prezes klubu. W związku z tym spotkania w Rybniku będzie mogło oglądać około 900 osób. - Zależy nam, żeby każdy mecz był koszykarskim świętem. To ma być zabawa na miarę Ligi Światowej - mówi Orczyk.
Kibiców, którzy już nie mogą się doczekać emocji pod koszem, namawiamy do zakupu karnetów. Sprzedaż rusza już jutro w siedzibie klubu przy ul. Wiejskiej. Karnety można też rezerwować telefonicznie (032 422 58 86) i za pośrednictwem e-maila: klub@kkrowrybnik.pl. Ceny wahają się od 130 do 250 zł - w zależności od miejsc i wieku kupującego.