Kmita jedzie do Łowicza

Przedostatni w tabeli Kmita wybiera się do Łowicza, aby zmierzyć się z ostatnim Pelikanem. Zabierzowianie po 13 meczach, jako jedyny zespół w drugiej lidze, nie mają jeszcze na koncie zwycięstwa

Spotkanie z Pelikanem miało być rozegrane - jak cała 16. kolejka - 20 października, ale zostało przełożone ze względu na wybory parlamentarne. - To dla nas ostatnia deska ratunku. Jeśli chcemy nawiązać walkę o utrzymanie, musimy wygrać w Łowiczu - mówi Dariusz Wójtowicz, menedżer Kmity.

Jednak do 14. miejsca, gwarantującego pozostanie w lidze, zabierzowianie tracą już 10 punktów.

Obrona miała być najmocniejszą formacją zespołu prowadzonego przez Krzysztofa Piszczka, ale w meczu z Lechią Gdańsk grała fatalnie. - Jeśli popełnia się takie błędy, to można zapomnieć o wygrywaniu. Również w grze ofensywnej czegoś brakuje. Marnujemy bardzo dużo sytuacji bramkowych. Ciągle szukamy optymalnych rozwiązań - twierdzi Wójtowicz.

Według menedżera Kmity jego piłkarzom nie brakuje umiejętności, ale konsekwencji i koncentracji przez całe spotkanie. - W meczu z Lechią pokazaliśmy, że potrafimy grać w piłkę i nie byliśmy gorsi od rywala. O naszej porażce zdecydowały błędy indywidualne. Zawodnicy muszą uwierzyć w swoje możliwości. Sytuacja w tabeli powoduje, że ciągle jesteśmy pod presją, piłkarze denerwują się i dekoncentrują na boisku. Zwycięstwo jest nam bardzo potrzebne - uważa Wójtowicz.

Pod znakiem zapytania stoi występ Grzegorza Króla. Napastnik Kmity naciągnął mięsień dwugłowy w meczu z Lechią. Na pewno nie zagra przeziębiony Wojciech Ankowski, który pamięta walkę z Pelikanem w barażach o drugą ligę. 24 czerwca łowiczanie wygrali u siebie 2:0, by w rewanżu przegrać w Zabierzowie 2:3. - Daliśmy wtedy plamę. Mam nadzieję, że koledzy ją zmażą i zdobędziemy trzy punkty - mówi Ankowski.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.