Blachy Pruszyński Pruszków - Noteć Inowrocław 94:82

Blachy Pruszyński Pruszków - Noteć Inowrocław 94:82

Kwarty: 28:24, 25:12, 20:19, 21:27.

Blachy: Pluta 21 (5), Korytek 16, Cooper 10 (2), Bacik 9, Hlebowicki 5 (1) oraz Suski 15, Trybański 6, Rubczenko 6 (2), Golański 4, Jagoda 2.

Noteć: Jones 27 (7), Kalinowski 13 (1), Owens 11, Frasunkiewicz 10 (2), Radke 6 oraz Mrożek 7 (1), Lalić 4, Czaska 4, Marcinkowski 0, Świątek 0.

Koszykarz meczu: Andrzej Pluta - aż cztery celne rzuty za 3 pkt. w pierwszych 8 min. meczu.

Po nieciekawym meczu pruszkowscy koszykarze łatwo pokonali wczoraj Noteć Inowrocław 94:82. Dopiero w niedzielę czeka ich cięższe zadanie - mecz w Sopocie.

Noteć marzy o tym, żeby w tym sezonie utrzymać się w ekstraklasie. Skład ma na miarę finansów (marnych). Zaledwie trzech graczy z zagranicy, w tych co najmniej dwóch, którzy zupełnie nie mogą być pewni zostania w zespole do końca sezonu. Zespół Blach Pruszyński Pruszków pokonał tego rywala bez większych problemów. W ostatniej kwarcie jednak znów powtórzył stałe błędy.

To zadziwiające, że pomimo stałej rotacji w składzie pruszkowskiego zespołu, od lat zachowuje się on niemalże tak samo. Kiedy do Pruszkowa przyjeżdżają słabsi rywale, miejscowi koszykarze potrafią się zmobilizować tylko najwyżej na kilkanaście minut. Dotyczy to zwłaszcza gry w obronie. Kiedy przewaga osiąga 20 punktów, pruszkowianie przestają grać. Nie jest możliwe chyba, że taka postawa tkwi w charakterze koszykarzy, bo ciągle się oni w Pruszkowie zmieniają. Ze składu sprzed czterech lat są w drużynie tylko Tomasz Suski i Krzysztof Dryja (nie gra z powodu kontuzji). Wtedy otwierano halę Znicz. Może to w niej tkwi coś, co powoduje niechęć do gry przy dużej przewadze?

Pruszkowianie już w 25. min prowadzili 64:40, grając bardzo dobrze. Znakomicie grali skuteczni Andrzej Pluta, Suski i Kordian Korytek (7/7 z gry), świetnie prowadzeni przez Duane Coopera (11 asyst, 6 zbiórek, tylko 2 straty). W 33. minucie różnica była podobna (80:57). Do końca meczu rywale mogli sobie jednak niemal bezkarnie pohasać pod pruszkowskim koszem. "Zwieńczeniem" tego typu postawy było pozwolenie graczom Noteci na trafienie dwóch "trójek" w ostatnich pięciu sekundach. Po rzucie Przemysława Frasunkiewicza pruszkowianie nie potrafili wybić dokładnie piłki i jeszcze trafił David Jones.

W zespole gości wyróżnił się najbardziej Jarosław Kalinowski, który poprzedni sezon spędził w głębokich rezerwach pruszkowskiego klubu. Grał o wiele odważniej niż w czasach gry w Hoopie, był skuteczny (5/8 z gry), nieźle podawał (cztery asysty) i bronił (dwa przechwyty). Przy obecnym składzie pruszkowian jednak na pewno dobrze, że tacy koszykarze już w tym klubie nie grają, lecz rozwijają swoje umiejętności w słabszych klubach. Najskuteczniejszy wśród rywali Jones grał większość meczu przeciętnie, a zaczął trafiać częściej dopiero w ostatnich pięciu minutach, kiedy wynik był już rozstrzygnięty.

W niedziele pruszkowianie staną przed pierwszą w tym sezonie poważną próbą. W Sopocie zmierzą się z wciąż niepokonanym w tym sezonie Prokomem-Trefl. Ten mecz może dać odpowiedź, czy pruszkowianie wreszcie dochodzą do dobrej formy.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.