Kuszczak dla Sport.pl: Będę gotowy!

- Tak samo koncentrowałem się na zeszłotygodniowy mecz z drugoligowym Coventry, jak na wtorkowy z Romą - opowiada nam bramkarz Manchesteru United Tomasz Kuszczak.

W sobotnim meczu z Birmingham Edwin van der Sar doznał kontuzji palca i po przerwie w bramce Manchesteru United zastąpił go Tomasz Kuszczak. Jutro Polak zadebiutuje w Lidze Mistrzów. Na Old Trafford przyjeżdża wicemistrz Włoch - Roma.

Michał Szadkowski: Denerwuje się pan pierwszym meczem w Lidze Mistrzów?

Tomasz Kuszczak: Gra w LM jest czymś wyjątkowym, ale bez przesady. To po prostu kolejny mecz. Gole potrafią strzelać wszędzie, w czwartej lidze również. Tak samo koncentrowałem się na zeszłotygodniowy mecz z drugoligowym z Coventry, jak na wtorkowy z Romą. Nam, jak zwykle, zależy na zwycięstwie. Nawiasem mówiąc, nikt mi jeszcze nie powiedział, że zagram z rzymianami. Jeśli dostanę szansę, będę się starał pomóc zespołowi.

Wiosną wygraliście z Romą 7:1...

- Według mnie to bardzo zła sytuacja, bo Roma będzie chciała udowodnić, że był to przypadek. We wtorek na pewno nie będzie tak, że strzelimy kilka goli i będziemy mogli grać na luzie.

Kupił pan DVD z golami Francesco Tottiego?

- Aż takim fanatykiem futbolu nie jestem, by w wolnych chwilach oglądać piłkarskie DVD. Kto by nie wyszedł we wtorek na boisko, będę gotowy. Trenuje z takimi samymi, jeśli nie lepszymi od Włocha graczami.

Co pan czuł, gdy w przerwie meczu z Birmingham Alex Ferguson powiedział, że musi pan zmienić kontuzjowanego Edwina van der Sara?

- Byłem bardzo szczęśliwy, że dostaje szansę. Do występu podszedłem jednak spokojnie. Jestem profesjonalistą.

Ale to chyba nie jest komfortowa sytuacja, gdy nagle dowiaduje się pan, że musi wyjść na boisko i bronić w jednym z najlepszych klubów świata?

- Nie jest to łatwe, zwłaszcza, po tak długiej przerwie. Ostatni raz w lidze grałem w maju. Ale od tego są treningi, by w każdej chwili być przygotowanym na wejście na boisko. W tej chwili jestem zmiennikiem Van der Sara, więc tego wymaga się ode mnie.

Wiadomo już jak poważny jest uraz Holendra?

- Nawet on tego nie wie. Chodzi o palec, ale czy to obtarcie, złamanie, czy stłuczenie - to wiedzą tylko lekarze. Ja nie ma zamiaru żerować na kontuzji Edwina. Jesteśmy kolegami, życzę mu jak najlepiej.

W środę z Coventry zagrał pan pierwszy raz w sezonie. Nie zawinił pan przy golach, ale przegraliście 0:2 i odpadliście z Pucharu Ligi.

- Czułem się fatalnie. Pokonał nas drugoligowiec, graliśmy u siebie. Z mojego punktu widzenia stało się coś jeszcze - odpadnięcie oznacza mniej szans na grę. W Pucharze Ligi mogłem być pewny miejsca w bramce. Oczywiście można tłumaczyć, że w zespole było dużo młodych zawodników, że byliśmy niezgrani. Ale każdy z tych piłkarzy chce grać w pierwszym składzie. W tym, który wychodzi na spotkania LM.

Angielska prasa donosiła, że trener Alex Ferguson był wściekły, dwóch zawodników wyrzucił do rezerw, strasznie skrytykował kupionego z Porto za 18 mln funtów Andersona. Panu też się dostało?

- Nikt nie miał do mnie pretensji, ale i tak przeżyłem tę porażkę. Ktoś może powiedzieć, że to tylko Puchar Ligi, ale kiedy na stadionie jest 70 tys. ludzi to wiem, że mecz jest ważny. Każdy jest, w każdym chcę wygrywać.

Słabo zaczęliście sezon. Długo nie mogliście wygrać meczu, przegraliście derby z Manchesterem City. Było nerwowo?

- Nie był to wymarzony start. W końcu jesteśmy mistrzem i chcemy obronić tytuł. Wiemy, że limit błędów na ten rok już wykorzystaliśmy. Musimy gonić Arsenal, który ma dwa punkty przewagi i mecz zaległy.

Będzie panu brakowało Jose Mourinho? Portugalczyk dodawał kolorytu Premier League

Brakowałoby mi Aleksa Fergusona. Manchester United jest moim zespołem i moim życiem. Chelsea mnie nie interesuje. My na odejściu Portugalczyka skorzystaliśmy. Wykorzystaliśmy, że zespół się posypał i wygraliśmy 2:0.

Za dwa tygodnie pierwszy z meczów o wszystko w eliminacjach Euro 2008 z Kazachstanem. Liczy pan na miejsce w podstawowym składzie?

Będę sprawiedliwy. Artur Boruc zagrał świetne mecze z Portugalią i Finlandią i to on w tej chwili zasługuje na koszulkę z numerem jeden. Nie oznacza to, że rezygnuje z walki o miejsce w podstawowym składzie. Na razie to on ma przewagę, bo gra regularnie w klubie. Sprawa reprezentacji nie jest jeszcze dla mnie zamknięta

Copyright © Agora SA