Derby, ważna rzecz

Mówi Tomasz Korynt - były piłkarz Lechii i Arki

W swojej karierze grałem w obu klubach, ale w meczach derbowych uczestniczyłem tylko jako piłkarz Lechii. W sumie było ich cztery, a najbardziej utkwiło mi w pamięci spotkanie z sezonu 1976/77. Ostatnia kolejka miała rozstrzygnąć, kto awansuje do ekstraklasy - Lechia czy Arka. Mecz odbywał się w Gdyni, a sędziował go słynny Alojzy Jarguz, który rok później jako pierwszy polski arbiter w historii gwizdał mecz na mistrzostwach świata. Gospodarzom wystarczał remis, my potrzebowaliśmy zwycięstwa. Mecz był bardzo wyrównany, oba zespoły stwarzały sytuacje do strzelenia bramki, ale gola zdobyła Arka. O ile pamiętam, zrobił to Andrzej Szybalski. Wiem, że trochę dostało mi się od moich przyszłych kolegów [kilka tygodni później Korynt przeniósł się do Arki - red.], a najbardziej "dopiekł" mi Stefan Kliński, który przy każdym starciu zwyczajnie mnie szczypał (śmiech). Zresztą w ogóle nie miałem szczęścia do derbów Lechia - Arka. Moja drużyna nigdy ich nie wygrała, a ja nie strzeliłem w tych meczach żadnej bramki.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.