Pogrom Ruchu na Bułgarskiej

Nie mają szczęście do Poznania drużyny z Górnego Śląska i Zagłębia - po Zagłębiu Sosnowiec i Górniku Zabrze także Ruch Chorzów został przy Bułgarskiej rozgromiony. I to aż 6:2!

Znany w Wielkopolsce trener Ruchu Chorzów, wytrawny taktyk Duszan Radolsky, bardzo dobrze przygotował się do meczu w Poznaniu. Przez całą pierwszą połowę jego piłkarze grali lepiej od Lecha: byli agresywniejsi od lechitów (gospodarze popełnili tylko dwa faule w 45 min!), zagęścili środek pola, a w ataku wiele krzywdy robił Lechowi doświadczony Martin Fabusz. Były król strzelców ligi słowackiej miał ułatwione zadanie, bo na środku obrony "Kolejorza" grał "odkurzony" Dawid Kucharski i Tomasz Midzierski, dla którego był to dopiero drugi występ w ekstraklasie. Nieogrania i małego doświadczenia nie dało się ukryć - poznaniacy pozwalali rywalom naprawdę na wiele. Choć przy pierwszym golu dla Ruchu zawinił akurat Jakub Wilk, który nie zdążył za Wojciechem Grzybem, a ten głową trafił do siatki.

Stało się to akurat w momencie, gdy Lech - niczym wprawny stylista - potrafił ukryć swe braki w obronie, odwrócić od nich uwagę i zaskoczyć rywala akcją ofensywną. Wystarczyło błyskotliwe podanie Piotra Reissa, dobry drybling Marcina Zająca i po pierwszym celnym strzale na bramkę Ruchu było 1:0. Maskowanie braków trwało dalej - 33. min, drugie celne uderzenie i Lech znów prowadził, choć chorzowianie mieli pretensje, że gol Reissa padł w okolicznościach, które z fair play nie mają wiele wspólnego. - Kuba Wilk nie wybił piłki, choć na murawie leżał nasz zawodnik. Staliśmy jak wryci - tłumaczył Ariel Jakubowski. Nie zauważył jednak, że jego koledzy mogli wcześniej przerwać akcję - w momencie strzału Reissa na murawie zwijał się nie tylko Remigiusz Jezierski, ale też Przemysław Pitry.

Ten ostatni dostał się do pierwszego składu po tym, jak strzelił w środę dwa gole w Pucharze Ekstraklasy, skorzystał też na problemach Hernana Rengifo, który wyszedł dopiero na drugą połowę. Zastąpił Pitrego i nie była to decyzja kontrowersyjna, bo ten dał się zapamiętać tylko ze zmarnowanej sytuacji sam na sam z bramkarzem z końcówki pierwszej połowy.

I Rengifo został jednym z bohaterów wieczoru. To po faulu na nim z boiska wyleciał Ireneusz Adamski, a Lech wykonywał pierwszego w meczu karnego. Peruwiańczyk błysnął też w akcji, gdy aż dwa razy zakładał "siatki" obrońcom Ruchu. Gola wówczas co prawda nie strzelił, ale zrobił to przy następnej okazji.

W doliczonym czasie gry, gdy pogrom Ruchu stał się faktem, sędzia podyktował drugi rzut karny dla Lecha. - Krzyczeliśmy z ławki, by strzelał Marcin Zając, jednak odpowiedział, że chce zostać królem strzelców bez strzelania karnych - żartował Franciszek Smuda. - Po tym, jak wcześniej spudłował Piotrek Reiss, to ja powinienem wykonywać "jedenastkę" - opowiadał Dawid Kucharski. - Piłkę porwał jednak Quinteros i szybko uciekł. Nie chciałem go gonić - śmiał się obrońca Lecha.

Po chwili okazało się, że peruwiański pomocnik, który wypracował karnego, miał swój powód. Gdy zdobył gola, podbiegł do trybuny i - niczym słynny Francesco Totti po każdym golu strzelonym z karnego - trzymał w buzi kciuk niczym smoczek i wypatrywał żony. Ta była na meczu z kilkumiesięcznym synkiem Quinterosów, owiniętym w sobotę w ciepły koc.

Powiedzieli po meczu:

Piotr Reiss

napastnik Lecha Poznań

Zagraliśmy bardzo skutecznie, może nie wszyscy, bo ja zawiodłem, nie strzelając karnego. A szkoda, bo gdybym strzelił, to może strzelałbym następnego i gonił Brożka w klasyfikacji strzelców. Ale i tak strzeliłem bramkę, a ona była bardzo ważna po tej miesięcznej przerwie. Wyciągnęliśmy wnioski z meczu z Bełchatowem, gdy też graliśmy w przewadze i nie potrafiliśmy nic zrobić. Dziś udało nam się tę sytuację wykorzystać.

Dusan Radolsky

trener Ruchu Chorzów

Myślę, że w pierwszej połowie zaskoczyliśmy Lecha. Graliśmy bardzo dobrze, choć brakowało nam może skuteczności. Ale mecz dobrze się układał. Szkoda tylko, że najpierw nie strzeliliśmy bramki na 2:1, a później na 2:2 do szatni, gdy Grzyb strzelał głową. A druga połowa? Jednym zdaniem: pierwsza liga grała z beniaminkiem.

Franciszkiem Smuda

trener Lecha Poznań

Ruch zagrał w pierwszej połowie bardzo dobrze, nie mogliśmy grać swoim tempem. A w szatni, w przerwie powiedzieliśmy sobie, że albo gramy u siebie, albo na wyjeździe. Coś trzeba było zmienić. Dużo bramek padło, mogło się to podobać publiczności. Szkoda tylko błędów przy tych bramkach dla Ruchu, zwłaszcza tej drugiej, bo to był podarunek.

Marcin Zając

pomocnik Lecha

Ruch nas zaskoczył, opanował środek pola, stworzył sobie dużo sytuacji. A my znów strzeliliśmy bramkę i przez swoją niefrasobliwość straciliśmy od razu. A te dwie bramki, które zdobyłem, chciałbym zadedykować mojemu tacie, który ma dziś imieniny.

Ariel Jakubowski

obrońca Ruchu Chorzów, były piłkarz Lecha

Jesteśmy trochę rozbici, musimy pozbierać się przed pucharowym meczem z Łęczną. Przeważyły dwa momenty. Najpierw bramka Reissa, gdy czekaliśmy, aż Jakub Wilk wybije piłkę. A drugi moment to ten karny z czerwoną kartką dla Ireneusza, bo chyba sędzia nie powinien karać nas dwa razy.

Dawid Kucharski

obrońca Lecha Poznań

Bardzo mi zależało na tym występie, długo już nie grałem. Jest trochę do poprawy, ale mocno pracuję na treningach. Ta bramka doda mi pewności siebie, zwłaszcza tu w Poznaniu, gdzie miałem słabszy okres gry w swojej karierze. Gdy Piotrek nie strzelił karnego, motywowałem kolegów, byśmy z tyłu uważali, by nie powtórzyła się sytuacja z pierwszej połowy. Udało się, a wkrótce zdobyliśmy trzeciego gola.

Lech Poznań 6 (2) Ruch Chorzów 2 (1)

1:0 Zając (10., po podaniu Reissa), 1:1 Grzyb (13., głową po dośrodkowaniu Fabusza), 2:1 Reiss (33., po podaniu Wilka), 3:1 Kucharski (74., po dośrodkowaniu Reissa), 4:1 Rengifo (77., bez asysty), 4:2 Jezierski (80., głową po dośrodkowaniu Balaza), 5:2 Zając (88., po dośrodkowaniu Injaca), 6:2 Quinteros (90.+3, z karnego po faulu Jakubowskiego na Quinterosie)

Lech: Kotorowski - Kikut, Midzierski, Kucharski, Djurdjević - Zając, Quinteros, Murawski, Wilk (79. Henriquez) - Reiss (85. Injać), Pitry (46. Rengifo).

Ruch: Perdijić - Jakubowski Ż, Adamski Cz-59., Golem Ż, Osiński (69. Janoszka) - Grzyb (73. Sokołowski), Pulkowski, Baran, Balaz - Fabus, Jezierski (81. Sadlok).

Sędziował Marcin Wróbel z Warszawy

Widzów 20 tys. (1,2 tys. Kibiców Ruchu)

Lech - Ruch

Copyright © Agora SA