Beniaminek na pożarcie GKS

Wicemistrz Polski podejmuje dziś beniaminka - Jagiellonię Białystok. Czy wynik może być inny niż przekonujące zwycięstwo gospodarzy?

Dzisiejszy przeciwnik bełchatowian strzelił dotąd w wyjazdowych meczach tylko jedną bramkę, nie zdobywając na obcym stadionie nawet punktu. A na dodatek do Bełchatowa przyjeżdżają bez Radosława Kałużnego, który był hitem transferowym tego lata, ale teraz nie załapał się do osiemnastki meczowej. Nie zaprezentuje się też przed swoją publicznością były gracz GKS, kontuzjowany Marcin Truszkowski.

Jedynym niepokojącym sygnałem z obozu gospodarzy jest to, że w meczu nie zagra Janusz Dziedzic. Niestety kontuzja, której piłkarz doznał w ostatnim meczu z Lechem Poznań, okazała się dużo groźniejsza, niż to się wydawało zaraz po spotkaniu. Prześwietlenie wykazało, że napastnik GKS, który ostatnio w każdym meczu strzelał bramkę, ma pękniętą kość strzałkową i jest wykluczony z gry przynajmniej na kilka najbliższych tygodni.

To m.in. dlatego trener Orest Lenczyk chciał w spotkaniu o Puchar Ekstraklasy sprawdzić zmienników, ale ci nie wypadli najlepiej. - Liczyłem na to, że po tym meczu będę miał więcej zawodników do pierwszej jedenastki. Niestety wielu piłkarzy wypadło bardzo słabo.

Zawiedli przede wszystkim Peruwiańczycy, na tle młodych graczy nie wyróżniał się Paweł Strąk. Na szczęście widowiskowo zagrali próbowani w ataku Dawid Nowak i Carlo Costly, dlatego pewnie któryś z nich dostanie dziś szansę od pierwszej minuty.

Cofnięty do środka boiska będzie prawdopodobnie Mariusz Ujek. Tak, tak, bo choć gracz PGE GKS został ukarany w Poznaniu czerwoną kartką, to było to konsekwencją dwóch żółtych. - A było to drugie i trzecie upomnienie Mariusza, dlatego jest on do dyspozycji trenera na mecz z Jagiellonią - mówi Grzegorz Marzec, kierownik zespołu z Bełchatowa. - Zresztą podobnie jak wszyscy pozostali piłkarze.

Po raz pierwszy w tym sezonie piłkarze GKS nie pojadą przed meczem na zgrupowanie do Spały. I nie jest to zmiana tradycji przygotowań do meczów, ale ośrodek olimpijski w ten piątek był po prostu zajęty. Za to wczoraj zawodnicy mieli odprawę połączoną z ostatnią analizą oglądanych na wideo meczów Jagiellonii.

Goście najbardziej obawiają się Łukasza Garguły. - To taki wolny elektron, bo trener Lenczyk nie powierza mu zadań w destrukcji. Moi piłkarze muszą zrobić wszystko, żeby został odcięty od podań - mówi Artur Płatek, trener Jagiellonii.

Natomiast piłkarz GKS zapowiada kurtuazyjnie: - Oczywiście nie lekceważymy rywala. To jeden z beniaminków rozgrywek, a ci mają to do siebie, że są nieobliczalni - mówi Garguła.

Mecz, który rozpocznie się o godz. 17 poprowadzi Marcin Szulc z Warszawy.

Copyright © Agora SA