Rijkaard pod ścianą

Dzisiejszy mecz Barcelona - Lyon ma być hitem I kolejki Ligi Mistrzów, ale nikt w Europie nie przypuszczał, że będzie to tak poważny test dla Franka Rijkaarda i jego gwiazdozbioru. Transmisja w TVP 2 od 20.45

"Rijkaard musisz udowodnić, że twój czas jeszcze nie minął", "W Lidze Mistrzów chcemy innej Barcelony", "Frank, musisz to zrobić już" - to tylko niektóre cytaty z barcelońskiego "Sportu" pokazujące stan histerii w Katalonii. Barca gra na razie fatalnie, w lidze hiszpańskiej nie umiała wygrać z Racingiem i Osasuną, prezentując futbol niegodny swojej tradycji i gwiazd, na które wydała miliony. Zdaniem komentatorów w tym sezonie powiela wszystkie grzechy poprzedniego, zakończonego totalną klęską. Dziś fani Barcelony mówią o ciężkim kryzysie swoich indywidualności z Ronaldinho na czele, przez co drużynę ratować mają nastolatki dos Santons i Krkić. - Ten ostatni prosi już: "Nie wywierajcie na nas tak wielkiej presji".

A jeszcze niedawno było tak pięknie. Latem, po wydaniu 68 mln euro na Henry'ego, Abidala, Toure i Gabriela Milito, nikt nie miał gwiazdozbioru wspanialszego niż Frank Rijkaard, a atak Henry-Eto'o-Ronaldinho-Messi okrzyknięto natychmiast "fantastyczną czwórką". Było oczywiste nie tylko to, że Barca tradycyjnie zajmie miejsce wśród faworytów wszystkich rozgrywek, ale że będzie najbardziej pożądanym rywalem, który zapełni każdy stadion w Europie do ostatniego fotela. Silvio Berlusconi, właściciel broniącego trofeum Milanu, ogłosił właśnie, że marzy o finale z Barceloną. W przedsezonowych sparingach zespół błyszczał jak żaden inny, a zwycięstwa nad odradzającym się Bayernem w Monachium (1:0) i Interem Mediolan (5:0) zdawały się potwierdzać sny o potędze.

Wystarczyły trzy mecze ligowe i dziś wszystko staje na ostrzu noża. - Wolałbym wpaść na Lyon w półfinale lub finale - mówi sprowadzony z drużyny mistrza Francji Abidal. Jeśli Katalończycy dziś przegrają, to od strony sportowej tragedia się nie wydarzy - do rozstrzygnięć w Champions League jakieś pół roku. Ale ktoś na Camp Nou może tego nie przetrzymać. Nastrój wokół drużyny stał się ponury, a Barcelona zagra bez kontuzjowanych Eto'o i Puyola (choć z wracającym po urazie Messim).

Dlatego już na wczesnym etapie rozgrywek faworyt bukmacherów jest skazany na udowadnianie swojej wartości? Zaczynając od Ronaldinho, którego w ostatnim meczu z Osasuną Rijkaard zdjął z boiska po godzinie gry. Czy jest coś, co może uspokoić fanów? Rzecz jasna zwycięstwo nad Lyonem i piękna gra.

- Różnica między nami a nimi jest taka, że Barca zdobyła kilka europejskich pucharów, a my żadnego - mówi pomocnik Lyonu Sidney Govou. Mimo to mistrz Francji nie może mieć kompleksów wobec Katalończyków. Od 2003 roku zawsze wygrywa swoją grupę LM bez względu na to, czy rywalem jest Real Madryt, czy Manchester Utd. Osłabiony przed sezonem Lyon wraca do formy. Latem sprzedał Abidala, Maloudę i Tiago, po rozpoczęciu ligi kontuzje odnieśli bramkarz reprezentacji Francji Grégory Coupet, Brazylijczycy Cris i Fred, ale uzupełnieniem dla tych strat są absolwenci lokalnej szkółki piłkarskiej. Bohaterami ostatniego meczu z FC Metz 5:1 byli wychowankowie: Hatem Ben Arfa (1 gol i 3 asysty) i Karim Benzema (3 gole i 1 asysta). Ten ostatni z ośmioma bramkami prowadzi w klasyfikacji najskuteczniejszych w Ligue 1, choć w reprezentacji Francji wciąż ustępuje miejsca Henry'emu. Pierwszego gola od stycznia z wolnego strzelił też Juninho, w kadrze Brazylii wciąż zmiennik Ronaldinho.

Prawdopodobne składy:

 

Barcelona: Valdes - Zambrotta, Milito, Thuram, Abidal - Toure, Xavi, Deco - Ronaldinho, Henry, Messi

 

Lyon: Vercoutre - Grosso, Squillaci, Anderson, Clerc - Toulalan, Kallstrom, Bodmer, Juninho - Govou, Benzema

 

Gdyby nie mecz Barcelona - Lyon, hitem kolejki byłby pojedynek Arsenalu z Sevillą. Obie drużyny są w rewelacyjnej formie, obok Romy grają najbardziej widowiskowy futbol na kontynencie. - Oglądajcie, bo będzie co - zachęca obrońca Sevilli Dani Alves.

Gdyby nie zaległy mecz jego drużyny przełożony z powodu tragicznej śmierci Antonio Puerty spotkaliby się dziś pewnie liderzy dwóch najsilniejszych lig świata. Arsenal prowadzi w Premier League, mimo że rozegrał mecz mniej od Chelsea i Manchesteru Utd, Sevilla jest za Realem Madryt głównie dlatego, że zagrała dotąd ledwie dwa razy. Po dwóch triumfach w Pucharze UEFA klub z Andaluzji ma być nową potęgą LM. - Przyjeżdżamy do Londynu z wielkimi nadziejami i jeszcze większym szacunkiem - mówi prezes Sevilli Jose Maria del Nido.

Dziś grają

Wszystkie mecze o godz. 20.45. Grupa E: Barcelona - Lyon (TVP 2); Glasgow Rangers - VfB Stuttgart

 

Grupa F: Roma - Dynamo Kijów; Sporting Lizbona - Manchester United (kanał 58 platformy N)

 

Grupa G: Fenerbahce Stambuł - Inter Mediolan (kanał 57 platformy N); PSV Eindhoven - CSKA Moskwa (kanał 59 platformy N)

 

Grupa H: Arsenal Londyn - Sevilla (NSport w jakości HD); Slavia Praga - Steaua Bukareszt

 

Skróty: 23.15 NSport, 22.55 TVP2

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.