Mecz od samego początku było bardzo wyrównany. Walka toczyła się bramka za bramkę i do ósmej minuty był remis 3:3. Później dzięki spokojnej grze w ataku pozycyjnym i twardej obronie prowadzenie (8:4) objął zespół Politechniki. Zamiast powiększenia przewagi nastąpił słabszy okres gry koszalinianek. Szczypiornistkom puściły nerwy.
- Dwuminutowe kary wynikały z ferworu walki, ale sędziowie interpretowali je zbyt surowo. Dziewczyny otrzymały upomnienia za prozaiczne błędy - niepotrzebne dyskusje z sędziami, czy ciągnięcie za rękę rywalki od tyłu. Wydaje mi się, że to miało kluczowe znaczenie dla końcowego wyniku - relacjonuje szkoleniowiec Politechniki, Waldemar Szafulski.
Przez takie przewinienia na ławce wylądowały skrzydłowa Dagmara Zaniewska, rozgrywające Ewa Jarzyna i Aleksandra Kobyłecka. Konsekwencje gry bez czołowych snajperek była natychmiastowe. W przeciągu dziewięciu minut koszalinianki strzeliły tylko bramkę, a Ślązaczki aż siedem. Przejezdne odrabiały straty i losy spotkania ważyły się niemalże do końca. Na cztery minuty przed końcem spotkania (przy stanie 29:27 dla Zgody) akademiczki miały okazję, by zniwelować straty do jednej bramki. Akcja ofensywna zakończyła się jednak przechwytem rywalek, które pewnie wykorzystały kontrę. Dopiero wtedy zawodniczki Politechniki spasowały.
- Przegraliśmy, ale z czystym sumieniem mogę pochwalić dziewczyny za walkę i determinację. Byliśmy innym zespołem niż przed tygodniem. To był nasz najlepszy mecz w tym sezonie, a do zwycięstw brakuje nam naprawdę niewiele - uważa Szafulski.
Zgoda Ruda Śląska - Politechnika Koszalin 32:27 (16:13)
Zgoda: Muszioł, Krzymińska, Łakomska - Pohrebniak 8, Weselak 6, Knoroz 6, Obruśnik 4, Sikorka 3, Olek 3, Pawlik 1, Jasińska1, Pastuszka 0, Kucińska 0.
Politechnika: Łącz, Hauzer - Zaniewska 6, Kobyłecka 6, Jarzyna 6, Dworaczyk 3, Czekaj 3, Zienkiewicz - Janikowska 2, Skipor 1, Szostakowska 0, Żołyniak 0, Cieśla 0, Goraj 0, Borowska 0.
