Przypomniał historię, która Astorii zdarzyła się ponad cztery lata temu. Wtedy ekipa trenowana przez Aleksandra Krutikowa jak burza przeszła II-ligowe rozgrywki. Z 26 meczów wtedy rozegranych przegrała tylko jeden, w finale z Basketem Kwidzyn. Gierszewski dobrze pamięta tamte czasy, bo występował w tej ekipie. Wtedy jednak w
Bydgoszczy stworzono, jak na II-ligową miarę oczywiście, ekipę gwiazd z Jarosławem Kalinowskim, Tomaszem Rosparą, Piotrem Janowiczem czy Robertem Małeckim. Były pieniądze i od początku sezonu 2002/2003 mówiło się tylko o awansie. Był więc awans do I ligi, potem szybkie wykupienie dzikiej karty i start przez trzy lata w ekstraklasie, zakończone potężnymi długami i bankructwem klubu.
- Stajemy do walki o odzyskanie prestiżu i dobrego imienia Astorii - powiedział wczoraj Maciej Borkowski, założyciel następcy tego klubu, UKS Gimnazjum 26 Astoria, który teraz jest szkoleniowcem drużyny.
Obecnie jego ekipa nie sięga tak wysoko: chce znaleźć się w środku tabeli II ligi. - Wspólnie z naszym partnerem Kujawsko-Pomorską Szkołą Wyższą zbudowaliśmy ten zespół na miarę obecnych aspiracji - tłumaczy trener KPSW/Astorii.
- Nie wydajemy wirtualnych pieniędzy. Za to stworzyliśmy fajną grupę ludzi, którzy są dla siebie kolegami - dodał prezes klubu Jacek Borkowski podczas prezentacji w siedzibie KPSW.
Szkoła, główny sponsor zespołu, daje i pieniądze, i okazję zawodnikom do bezpłatnej nauki. - Skorzystało z niej 5 koszykarzy. Jesteśmy zadowoleni z tej 2-letniej umowy - mówi Roman Czakowski, kanclerz uczelni.
W zespole przeważają wychowankowie Astorii. Są wśród nich uczniowie klas maturalnych, jak Jakub Gryska i Adam Szopiński oraz starsi zawodnicy: Gierszewski i bracia Szyttenholmowie. Wzmocnienia spoza Astorii to Paweł Lewandowski (WTK Włocławek) oraz Piotr Czaplicki (Tarnovia Tarnowo).
Pierwsze ligowe spotkanie bydgoscy koszykarze rozegrają w niedzielę, 23 września, w hali Astorii przy ul. Królowej Jadwigi (niedziela to wyjątek, bo inne mecze weekendowe rozegrane zostaną w soboty). Rywal to
Legia Warszawa. - Rozgrywki nie będą łatwe. Gramy po trzy mecze w tygodniu - mówi M. Borkowski.
Sezon zasadniczy kończy się już w marcu. Potem jest play-off, do którego awansują tylko cztery pierwsze ekipy. - Chłopcy obiecują, że przedłużymy sezon o play-off. To byłoby duże osiągnięcie. Wyniki meczów sparingowych, np. zwycięstwo z Bonduelle Gniewkowo, które chce walczyć o awans, napawają optymizmem - kończy trener KPSW/Astorii.
Mówi Paweł Lewandowski
Gram w fajnym zespole
Wojciech Borakiewicz: Chwalą cię i trener, i szef klubu. Mówią, że zespół ma zawodnika, który jest prawdziwym reżyserem zespołu.
Paweł Lewandowski: Taki jest mój styl gry. Lubię podawać
piłki kolegom. Cieszę się, jak po moich asystach zdobywają punkty. Bardziej to mnie interesuje niż własne statystyki. Najważniejszy jest zawsze wynik całej drużyny, a nie indywidualne osiągnięcia. Mamy wygrywać.
Gracie w II lidze z "dziką kartą". Jesteście nowi w tym towarzystwie, ale wyniki meczów sparingowych udowadniają, że nie będziecie "chłopcem do bicia".
- Nieźle nam ta gra wychodzi. To prawda. Skład, który został zbudowany, rokuje dobrze. Trzeba, oczywiście, jeszcze parę rzeczy poprawić. Pracujemy nad tym solidnie.
Jesteś jednym z niewielu zawodników spoza Bydgoszczy. Jak się czujesz w naszym mieście?
- Znam doskonale prawie wszystkich chłopaków. Z niektórymi przecież grałem np. w Novum. Od lat też spotykaliśmy się na parkietach, czasem w przeciwnych drużynach. Wiadomo, jak ważne były zawsze te pojedynki włocławsko-bydgoskie.
Nauczyłeś się grać we Włocławku. Nie żałujesz faktu, że nie udało ci się przebić do pierwszego składu Anwilu?
- Przez półtora roku trenowałem z pierwszym zespołem. To były czasy, kiedy w Anwilu grali m.in. Kul i O'Bannon. Przebicie się do takiej ekipy było naprawdę ciężkie. Mam satysfakcję, że gram teraz w fajnym zespole.
Rozmawiał Wojciech Borakiewicz