Agnieszka Radwańska na Pekao Open

TENIS ZIEMNY. Jakież było nasze zdumienie, gdy w konkursie o karnet na challenger udział wzięła Agnieszka Radwańska. Okazało się, że pani, która zasiądzie na trybunach nigdy nie grała w tenisa.

- Co słychać u siostry? - zapytałem panią Agnieszkę, kiedy w redakcji odbierała karnet.

- Dziękuję, ma się dobrze, ale nie ma na imię Ula, tylko Karolina.

Mało tego, siostra pani Agnieszki nie nazywa się Radwańska, bo nazwisko nasza czytelniczka ma po mężu. Małżonek zresztą też nie jest krewnym słynnej tenisowej rodziny z Krakowa.

- Najbardziej zaskoczone było moje dziecko, gdy w telewizji zachęcali do głosowania w plebiscycie na sportowca miesiąca - wspomina pani Radwańska. - Syn zapytał mnie: mamo to ty?

Prawda jest zgoła inna. Pani Agnieszka nigdy nie oglądała na żywo tenisa, sama nie grała, a korty przy al. Wojska Polskiego zna, bo ... - Chodzę tam na Lodogryf - mówi. - Łyżwy jakoś bardziej mnie pociągają niż tenis.

Jednak coś wspólnego z Radwańskimi z Krakowa pani Agnieszka ma. Przecież dzidek tenisistek też wolał łyżwy. Był hokeistą Cracovii. Pani Agnieszka ze Szczecina nie wyklucza, że kiedyś spróbuje swoich sił z rakietą.

- Może okaże się, że wszystkie Agnieszki Radwańskie mają talent do tenisa - śmieje się.

W każdym razie od dobrych kilku miesięcy znajomi dość często dzwoniąc do niej pytają, co tam słychać w tenisie. Po wizycie na Peako Open w końcu będzie mogła rzeczowo odpowiadać na pytania przyjaciół.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.