Komentarz. Portrety muszą wrócić!

Sytuacja jest przedziwna, niejasna i nieprzyjemna. W żadnym razie naprawa uszkodzonych portretów nie powinna trwać półtora roku. Jeśli prawdę mówi ajent, wyjścia są dwa: klub może - w imię dobrych stosunków z byłym radnym - zapłacić za naprawę albo wymóc na nim zwrot poniesionych kosztów. Jeśli ajent kłamie, to właśnie on w imię odpowiedzialności za zachowanie swoich klientów, powinien ponieść finansowe konsekwencje. Bez względu na przebieg wydarzeń portrety sławnych sportowców muszą wrócić na swoje miejsce. I to jak najszybciej.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.