Jagiellonia czeka na wizytację z PZPN-u w sprawie świateł

Władze białostockiej Jagiellonii, jak również miasta spotkały się w środę z przedstawicielami Polskiego Związku Piłki Nożnej oraz Ekstraklasy S.A. Rozmowy dotyczyły spraw związanych z montażem sztucznego oświetlenia na stadionie w Białymstoku

Jak już informowaliśmy, do 12 września powinno powstać sztuczne oświetlenie na miejskim obiekcie w Białymstoku. Jest to jeden z kilku wymogów licencyjnych, który musi spełnić każdy z klubów występujących w ekstraklasie. Białostoczanie licencję uprawniającą do gry w ekstraklasie dostali pod warunkiem montażu oświetlenia. Jeżeli go nie będzie, drużynie grozi odjęcie sześciu punktów w ligowej tabeli. W Białymstoku nikt do siebie nie dopuszcza nawet takiej myśli, ale faktem jest, że w wyznaczonym terminie światło nie rozbłyśnie nad stadionem. Jak informowaliśmy wczoraj, składa się na to kilka przyczyn, m.in. wyłonienie wykonawcy dopiero w drugim przetargu oraz problem z dostarczeniem do Polski pewnych elementów świetlnych.

- Zarówno w PZPN, jak też ekstraklasie przedstawiliśmy dokumenty, skąd wynika opóźnienie i że nie mieliśmy na nie żadnego wpływu - wyjaśnia prezes Jagiellonii Aleksander Puchalski. - Muszę powiedzieć, że spotkaliśmy się ze zrozumieniem, ale oczywiście nie zapadły żadne decyzje. 13 września na stadionie stawi się obserwator z PZPN-u, który zobaczy, jak zaawansowane są prace. Po czym sporządzi i przedstawi raport i dopiero wtedy zapadnie decyzja. Najprawdopodobniej gdy będzie odbywała się ta wizytacja, już na stadionie powinny być maszty, będzie brakować tylko soczewek.

Białostoczanie nie tylko jednak przedstawiali wczoraj władzom piłkarskim stan prac, ale też zasygnalizowali, że chcieliby zmienić godzinę terminu rozegrania spotkania z Koroną Kielce. Pierwotnie mecz powinien się odbyć 15 września o godz. 18, a w przypadku braku oświetlenia o tej godzinie piłkarze nie będą mogli rozegrać spotkania.

- Wszyscy czekamy na razie na wizytę i raport obserwatora, nikt bowiem jednoosobowo nie może podjąć decyzji - tłumaczy Puchalski. - Mam nadzieję, że wszystko zakończy się dobrze, gdyż do tej pory z wszelkich kwestii licencyjnych wywiązywaliśmy się bez zarzutów.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.