Aga pobłądziła

Były wielkie oczekiwania, więc straszne jest też rozczarowanie. Agnieszka Radwańska nie zdołała awansować do najlepszej ósemki US Open. Na drodze stanęła jednak nie rywalka, ale kondycja

Wojciech Fibak, nasz legendarny tenisista, ostrzegał przed meczem 1/8 finału: - Agnieszka nie może zlekceważyć Sahar Peer. Nie może myśleć, że pokonała numer 2 turnieju, więc z numerem 18 sobie poradzi. Oczywiście miał rację, ale to nie to kosztował Agę porażkę. Przypomnijmy sobotni mecz Radwańskiej z Marią Szarapową. Największy sukces polskiego tenisa od dziesiątek lat został odniesiony dzięki ogromnej determinacji, nieprzeciętnym umiejętnościom i sile, która pozwoliła osiemnastolatce zaciekle się bronić i zmuszać słynną Rosjankę do banalnych błędów.

Wczoraj zabrakło sił. Radwańska męczyła się straszliwie. W pierwszym secie starczyło ich na przełamanie i wyjście na prowadzenie 2:0 w gemach. Potem były jednak cztery przegrane z rzędu W drugim secie Polka kręciła głową, machała ręką, wywijała rakietą i z coraz większym niesmakiem traciła punkt za punktem, popełniając mnóstwo niewymuszonych błędów. A Peer pewnie zmierzała do największego triumfu izraelskiego tenisa - awansu do ćwierćfinału imprezy Wielkiego Szlema. Brak kondycji Polki widać najbardziej w liczbie wygranych piłek. Aga raptem czterokrotnie "kończyła" wymiany, Peer trzykrotnie częściej. To bardzo przykra statystyka. Nic dziwnego, że po przegranej drugiej partii 1:6 pogromczyni Szarapowej była wściekła. - Nie szło - rzuciła półgębkiem w stronę kamer i kilkuset polskich kibiców. Mecz trwał tylko 72 minuty. Ale nie ma co płakać. Podsumowując start Agnieszki w Nowym Jorku (turnieju o puli nagród sięgającej prawie 20 mln dol.), trzeba stwierdzić, że wypadła świetnie. Ograła murowaną faworytkę całej imprezy, awansuje teraz do pierwszej "trzydziestki" rankingu WTA, zdobyła też sławę, która powoli kieruje ją ku ikonom rodzimego sportu - jak Adam Małysz czy Robert Kubica. Być zrobić kolejny krok, Radwańska musi teraz popracować nie nad pojedynczymi triumfami z wielkimi zawodniczkami (pokazała, że to już potrafi) i nie nad ekstrawystępami w pierwszych rundach (nie ma z tym żadnego problemu), ale nad kondycją, która pozwoli wygrywać także w czwartych rundach, ćwierćfinałach i później. Tymczasem dziękujemy za występ, bijemy brawo i prosimy o więcej.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.