Ebi miał pecha

Miał być wymarzony debiut, a skończyło się czerwoną kartką. Euzebiusz Smolarek, nowy piłkarz Racingu Santander, nie pokonał wielkiej Barcelony, ale też - wbrew powszechnemu przekonaniu - nie dał wielkiej plamy

- Szkoda, że kiedy dominowaliśmy, arbiter wyrzucił nam Smolarka - powiedział trener Racingu Marcelino Garcia Toral po meczu z wielką Barcą. Meczu, w którym od 67. minuty ekipa z El Sardinero musiała grać w osłabieniu. Fakty dotyczące niedzielnego występu Smolarka zna już chyba każdy kibic. Polak wszedł na boisko w 54. minucie. 13 minut później naładowany energię Ebi ostro zaatakował Erica Abidala. Za wejście w nogi Francuza nasz rodak otrzymał czerwoną kartkę. - Ebi rzeczywiście ostro zaatakował Abidala, faul był ewidentny, ale nie złośliwy. Sędzia powinien pokazać żółty kartonik - twierdził ojciec niechlubnego bohatera Włodzimierz Smolarek. Były reprezentant Polski debiutu syna nie mógł obejrzeć na żywo w telewizji. Powodem jest konflikt między hiszpańskimi stacjami. - Widać przez to cierpi cała Europa - stwierdza ze smutkiem Smolarek senior.

Na szczęście późnym wieczorem wszyscy mogliśmy obejrzeć skrót spotkania. To z niego pan Włodzimierz wie, że dla Ebiego sędzia mógł okazać się łaskawszy. Sam Ebi myśli podobnie. - Syn był pełen żalu. Opowiadał mi, że faulował, ale nie na czerwoną kartkę. I tłumaczył sobie, że sędzia się pomylił, bo był daleko od akcji.

W rozmowie z ojcem Ebi wyznał, że nie tak wyobrażał sobie debiut w La Lidze. - Ebi bardzo się smucił, bo dobrze wszedł w ten mecz, był aktywny, stworzył sobie nawet jedną szansę. I, niestety, zabrakło mu czasu, by pokazać więcej - relacjonował Włodzimierz Smolarek.

Mimo wszystko dla młodego Smolarka mecz zakończył się szczęśliwie. Racing urwał Barcelonie punkt. Gdyby ekipa z Katalonii zdołała wykorzystać liczebną przewagę, Ebi pewnie zostałby uznany za głównego winowajcę. A tak hiszpańskie media rozpisują się o nieudolności zespołu Franka Rijkaarda, a trener Racingu, choć odczuwa niedosyt, jest zadowolony ze zdobytego punktu. Ważne jest i to, że faul Polaka rzeczywiście nie był wyjątkowo brutalny. Dlatego hiszpańskie media szybko o incydencie zapomną.

Smolarek nadal ma więc czystą kartę. Jak ją zapisze? - Cały czas podtrzymuję, że liga hiszpańska jest dla Ebiego bardzo dobrym miejscem. W niedzielę wyszło, jak wyszło, ale następnym razem na pewno będzie lepiej - kończy Włodzimierz Smolarek.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.