Koksiarze od kołyski

Po doping sięgają już nie tylko ukształtowani sportowcy. Światem wstrząsnęły wyniki badań przeprowadzonych wśród młodych atletów we Francji. Szprycują się tam nawet 11-latki. Polski ten problem nie dotyczy?

Marzec bieżącego roku - nauczyciel wuefu w gimnazjum w Paradyżu pod Opocznem zaleca swym podopiecznym stosowanie środka, który może zagrozić ich życiu. Chodzi o z pozoru niewinny syrop przeciwkaszlowy - tussipect. Nastoletni adepci siatkówki mają pić ów specyfik, bo - jak zapewnia nauczyciel - poprawi ich kondycję. Tymczasem tussipect zawiera efedrynę, która znajduje się na liście środków dopingujących. Zażywana w dużych dawkach, zwłaszcza przez młody organizm, może doprowadzić nawet do śmierci. Czy to tylko lekkomyślność, czy już wyrachowanie? Czy głupota trenera była "bezinteresowna", czy ukierunkowana na osiągnięcie sukcesu za wszelką cenę?

Polski nastolatek, który chce przyjmować sterydy, bez problemu je dostanie. Na bazarach, w osiedlowych siłowniach; niedozwolone środki z Bułgarii, z krajów byłego Związku Radzieckiego są wszędzie. Sprawą ich rozprowadzania właściwie nikt się nie zajmuje. Dlaczego? Bo mamy złe prawo, bo policja jest przecież powołana do spraw "poważnych"...

Nad Wisłą nie karze się za posiadanie anabolików, tylko za ich rozpowszechnianie. Absurd!

Na razie nikt nie myśli, by u nas przeprowadzić badania podobne do tych znad Sekwany. A wyniki badań na temat dopingu wśród tamtejszej młodzieży są zatrważające. Ponad jeden na stu francuskich 11-letnich sportowców sięga po niedozwolone substancje, by poprawić swoje osiągnięcia. Dzieciom, często z pełną świadomością wszystkich zagrożeń, doping ktoś podaje. Kto? Ślepi ludzie, dla których w sporcie liczy się tylko opacznie rozumiane pojęcie sukcesu.

To, że młodzi sportowcy nie mają wielkich oporów przed sięganiem po niedozwolone medykamenty, trzeba próbować zrozumieć. Przecież ich idole swoje świetne rezultaty często uzyskują właśnie dzięki takiemu wspomaganiu.

Dzisiaj dyscypliną, którą każdy kojarzy z plagą dopingu, jest kolarstwo. W ostatnich tygodniach stosowanie zakazanych środków udowodniono wielu czołowym zawodnikom, inni do niecnych czynów przyznali się sami. Na liście "naznaczonych" znajdują się wielkie sławy. Jan Ullrich, Ivan Basso, Erik Zabel, Bjoern Riis - to kolarze, którzy wygrywali Tour de France, Giro d'Italia, igrzyska olimpijskie...

Postępowanie kolarzy, lekkoatletów i innych koksiarzy doprowadziło do sytuacji, w której niemal powszechne stało się przekonanie, że na dopingu "jadą" wszyscy, wobec czego... oszukuje (samego siebie, odbierając sobie szanse na sukcesy) ten, kto jest uczciwy! Schizofrenia na tym polu dosięga i naszych młodych sportowców. Pokazuje to przytoczony przykład z województwa łódzkiego. A złymi wzorcami na naszym podwórku są choćby obecny minister sportu Tomasz Lipiec czy były mistrz olimpijski Paweł Nastula.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.