Real gotowy do mistrzowskiej fiesty

W niedzielę, tuż przed godziną 23, poznamy wreszcie mistrza Hiszpanii. Pasjonujący finisz Realu, Barcelony i Sevilli trwa do ostatniej kolejki. Real żegna Beckhama, Roberto Carlosa, a może i trenera Fabia Capello

Tylko Real (73 pkt) zależy wyłącznie od siebie. Jeśli pokona u siebie Mallorcę będzie mistrzem, choćby Barca (też 73 pkt) wygrała ze zdegradowanym Gimnastic (bo "Królewscy" mają lepszy bilans bezpośrednich spotkań - 2:0 i 3:3), a Sevilla (71 pkt) z walczącym o Puchar UEFA Villarrealem.

Tuż po poprzedniej kolejce, gdy okazało się, że aby obronić mistrzostwo, Barca będzie musiała liczyć na pomoc Mallorki, Lionel Messi powiedział, że jego klub powinien zaoferować piłkarzom z wyspy specjalne premie. Im bliżej rozstrzygającej niedzieli, tym kwota rosła, przynajmniej w hiszpańskiej prasie: z 600 tys. aż do 3 mln euro.

Zirytowany zarząd Mallorki wydał w końcu oświadczenie, że tematu nie ma i nie było. Nikt piłkarzom premii nie proponował, za to piłkarze Barcy znaleźli własne sposoby do zmotywowania kolegów z Mallorki. Ronaldinho, Messi i Eto'o dzwonili do Maxi Lopeza, z którym niedawno grali w Barcelonie, by życzyć mu okazji do zademonstrowania tańca kury (tak świętuje zdobywane przez siebie bramki). Ale Maxi nie jest ostatnio pewien nawet miejsca w pierwszym składzie.

Wszyscy w Barcelonie przypominają lata 1991-94, w których dream team Johanna Cruyffa wygrywał trzy z czterech tytułów w ostatniej kolejce. Dwa razy dzięki temu, że Real przegrywał na wyjeździe z Tenerife. Teraz jednak sami gwiazdorzy z tamtego okresu wątpią, że sytuacja mogłaby się powtórzyć. - To ogromna różnica, bo teraz Real gra u siebie - zauważa José Mari Bakero.

W Madrycie wszystko gotowe do fiesty. Fani szykują się do wyprawy pod fontannę Cibeles, gdzie nie byli od czterech lat. Mają za sobą najczarniejszy w dziejach klubu okres, który w niedzielę ma się skończyć. Już przed tygodniem, gdy Real szczęśliwie zremisował w Saragossie, zdobywając gola w 89. min, a Barca straciła w 90. min zwycięstwo z Espanyolem, prezes Ramon Calderon odtańczył taniec zwycięstwa. Został za to ostro skrytykowany przez rywali z Barcelony i Sevilli, ale nawet oni doskonale wiedzą, że królewski klub nie powinien wypuści z rąk takiej okazji.

Do ostatnich chwil trwały targi o piłkarzy, by FIFA zwolniła Robinho ze zgrupowania kadry Brazylii i Diarrę ze zgrupowania kadry Mali. Calderon uspokajał fanów, że obaj zagrają. - Czeka nas kawał ciężkiej pracy, ale wierzę, że pożegnam się z klubem tytułem mistrzowskim - mówił David Beckham, który gra ostatni raz w barwach Realu, by przenieść się do LA Galaxy. Ostatni mecz w Realu gra też legendarny Roberto Carlos i odchodzi do Fenerbahce. Dla Brazylijczyka, który wsytępuje w Madrycie od 11 lat, byłby to czwarty tytuł mistrza Hiszpanii (trzy razy wygrywał też z Realem Ligę Mistrzów).

Nie wiadomo, czy w klubie zostanie trener Fabio Capello, bo Calderon jest już umówiony z Berndem Schusterem z Getafe.

29

 

tyle razy mistrzem Hiszpanii był Real

18

 

tyle razy Barcelona

1

 

a tyle razy Sevilla

Copyright © Agora SA