Przejście Bryanta do jakiegokolwiek klubu NBA byłoby jednym z najgłośniejszych transferów w historii. Komentatorzy najczęściej wymieniają New York Knicks, Chicago Bulls, Houston Rockets, Phoenix Suns czy Philadelphię 76ers.
Każdy scenariusz wygląda jednak nieprawdopodobnie, na dodatek Bryant złagodził ton. - Phil bardzo chce, żebyśmy obaj zostali w zespole - powiedział po rozmowie z charyzmatycznym trenerem. - Słucham go, polegam na nim. Doradził mi, żebym nie szedł na całość, żebym wstrzymał się z decyzjami - mówił Bryant niedługo po zaskakującej deklaracji. I dodał, że... chce zostać w Lakers do końca kariery!
Ale wcześniej trzykrotnie powtórzył w wywiadzie radiowym: - Chcę transferu. Lakers nie mogą już nic zrobić, żeby mnie zatrzymać. 29-letni zawodnik cedził słowa, szukał odpowiednich sformułowań, czasem załamywał mu się głos. Ale przekaz był jasny: ma dość Lakers.
O co poszło? O to, że Lakers zdaniem gwiazdora nie pozwalają mu realizować własnych ambicji.
Bryant to jeden z najlepszych, jeśli nie najlepszy koszykarz świata. Jest chorobliwie ambitnym naśladowcą Michaela Jordana, kocha widowiskowe wsady, ale przede wszystkim uwielbia mieć piłkę w decydujących akcjach. W pewnym sensie jest także rekordzistą NBA pod względem punktów zdobytych w jednym meczu, bo przedpotopowe osiągi nieżyjącego już Wilta Chamberlaina (w latach 60. średnio rzucał po 50 pkt w meczu, a w jednym spotkaniu zdobył 100) trudno porównywać z osiągami współczesnych gwiazd, które mają ograniczony czas na rozegranie akcji i wyższych, bardziej klasowych rywali. A Bryant w poprzednich rozgrywkach zdobył przeciwko Toronto Raptors niewyobrażalne 81 pkt! Na dodatek jest trzykrotnym mistrzem NBA. I najskuteczniejszym zawodnikiem obecnego sezonu.
Ale to także egoista z trudnym charakterem: swego czasu był skłócony z Shaquillem O'Nealem i Jacksonem. W 2004 roku miał proces o gwałt, groziły mu cztery lata więzienia, ale został uniewinniony.
Bryant chce wygrywać, tymczasem Lakers od trzech lat popadają w przeciętność. Frustracja narasta - w poniedziałek zawodnik oznajmił, że bardzo chciałby, aby do klubu wrócił były dyrektor generalny Jerry West, który sprowadził do Los Angeles jego i O'Neala. Nie wspomniał o zmianie barw.
We wtorek przeczytał jednak w "Los Angeles Times", że szefowie Lakers obwiniają go za odejście Shaqa do Miami, sugerując, że to Bryant nie chciał z nim grać. I wpadł w furię. - Jerry Buss [właściciel Lakers] mówił mi osobiście, że nie chce płacić O'Nealowi 30 mln dol. rocznie - ujawnił zdenerwowany Bryant. Poparł go Shaq: - Wierzę Kobe'emu na 100, na 1000 proc. - skomentował. A 74-letni Buss akurat we wtorek został zatrzymany za prowadzenie samochodu pod wpływem alkoholu.
Bryant czuje się oszukany także dlatego, że trzy lata temu, kiedy podpisywał siedmioletni kontrakt o wartości 136,4 mln dol., szefowie klubu obiecali mu wzmocnienia, ale klasowych graczy nie pozyskali. - Powinienem był odejść do LA Clippers lub Chicago - przyznał Bryant. Co zrobi teraz?
tyle milionów dolarów zarobił w tym sezonie Bryant grając w Lakers. W NBA większe kontrakty mają jednak Kevin Garnett, Shaquille O'Neal, Jason Kidd i Jermaine O'Neal
tyle razy w karierze Bryant zdobywał ponad 50 punktów. W tym sezonie udało mu się to 10 razy. Lepszy jest tylko Wilt Chamberlain