Rozmowa z kapitanem kadry koszykarek Gabrielą Mróz-Czerkawski

- Wróciłam do Polski, bo chciałam przypomnieć ludziom, że potrafię grać w koszykówkę. Chyba się udało - mówi ?Gazecie? kapitan reprezentacji Polski koszykarek Gabriela Mróz-Czerkawski. We wrześniu Polki bronić będą we Francji tytułu mistrzyń Europy.

Rozmowa z kapitanem kadry koszykarek Gabrielą Mróz-Czerkawski

- Wróciłam do Polski, bo chciałam przypomnieć ludziom, że potrafię grać w koszykówkę. Chyba się udało - mówi "Gazecie" kapitan reprezentacji Polski koszykarek Gabriela Mróz-Czerkawski. We wrześniu Polki bronić będą we Francji tytułu mistrzyń Europy.

Gdy czołowa polska koszykarka Elżbieta Trześniewska zaszła w ciążę, wydawało się, że w zbliżających się mistrzostwach Europy Małgorzata Dydek zostanie bez wsparcia w walce pod koszem. Wtedy w kadrze pojawiła się po ośmiu latach przerwy Gabriela Mróz-Czerkawski. I na dodatek od razu została kapitanem drużyny.

32-letnia Mróz-Czerkawski przez większość kariery (1983-93) związana była ze Stalą Brzeg. Później wyjechała do Niemiec, do VfL Bluebasket Bochum. W 2000 r. wróciła do Brzegu i przez ostatni sezon ponownie występowała w polskiej ekstraklasie. Na tyle dobrze, że została powołana do kadry narodowej. To nie pierwsza jej przygoda z reprezentacją Polski. - Przed wyjazdem do Niemiec zaliczyłam chyba 42 spotkania w kadrze seniorek - mówi. Występowała już na mistrzostwach Europy w 1991 r. w Izraelu i w 1993 r. we Włoszech. We wrześniu we Francji zagra w nich po raz trzeci.

Tomasz Kułakowski: Jak to się stało, że znowu jest Pani w kadrze?

Gabriela Mróz-Czerkawski: Byłam absolutnie zaskoczona, kiedy usłyszałam o nominacji. Po tylu latach nieobecności w reprezentacji nie liczyłam już na powołanie. Przyjechałam do Polski, bo chciałam zmienić klub, przypomnieć ludziom, że potrafię grać w koszykówkę. Chyba się udało skoro znowu gram w reprezentacji. Ale wydaje mi się, że ja przez cały czas spędzony w Niemczech grałam na podobnym, równym poziomie. Tyle tylko, że nie było to w Polsce i zapomniano o mnie...

Od razu po powrocie została Pani kapitanem reprezentacji. Czyja to była propozycja?

- To już był pomysł pozostałych kadrowiczek, a dla mnie było to kolejne miłe zaskoczenie. Dziewczęta od razu dały mi kredyt zaufania. Wahałam się na początku, czy przyjąć tę funkcję, ale mnie przekonały.

Jak może Pani skomentować wyniki turnieju w Spale? Na pierwszy rzut oka wygląda, że forma reprezentacji jest bardzo nierówna. W piątek Pani zespół wysoko wygrał z Czeszkami. W sobotę Czeszki wygrały z Węgierkami, a dzień później to Węgierki dość łatwo pokonały Polki.

- Nie traktowałabym tych wyników zbyt poważnie. Mimo że grałyśmy w tym turnieju, normalnie też trenowałyśmy. To miało znaczenie w dwóch przegranych meczach ze Słowacją i Węgrami. Przed meczem z Czeszkami byłyśmy mniej wyczerpane, bo to był sam początek zgrupowania. Odbył się zaledwie jeden trening, byłyśmy wypoczęte. Później były już normalne treningi i inaczej nam się grało. Nie chcę oceniać wyników tego turnieju, ale jeśli chodzi o przygotowania do finałów ME - jesteśmy na dobrej drodze.

Czy to znaczy, że można liczyć na obronę tytułu mistrzyń Europy?

- Za cel stawiamy sobie co najmniej piąte miejsce, tak by wywalczyć prawo do startu w mistrzostwach świata. Stać nas na osiągnięcie tego celu. Oczywiście, będziemy bronić tytułu, ale nie chcę oceniać naszych szans. Nie uczestniczyłam w ME dwa lata temu, nie grałam na igrzyskach. Nie znam drużyn, z którymi przyjdzie się nam zmierzyć. Wiem, jak grają Rumunki, Czeszki, Słowaczki. Niczym nie ustępujemy tym zespołom. Pewna obrony tytułu jednak być nie mogę.

Małgorzata Dydek często powtarza, że w USA zawodniczkom od najmłodszych lat wmawia się, że są najlepsze, że mają wierzyć w sukces i marzyć o nim. I dzięki temu są cały czas w światowej czołówce. Po Pani nie widać wiary w zwycięstwo.

- Gdybym nie wierzyła w to, co robię, to w wieku 32 lat nie byłoby mnie w reprezentacji. Ale jestem optymistką umiarkowaną.

Brakuje jeszcze na zgrupowaniach dwóch podstawowych zawodniczek - Joanny Cupryś i Małgorzaty Dydek. Jak według Pani zmieni się siła zespołu po ich powrocie z Korei i USA? Nie biorą udziału w przygotowaniach.

- To świetne zawodniczki i już wchodząc na boisko, stwarzają rywalkom duże zagrożenie. Małgosia doskonale gra pod koszem, Joanna dobrze rzuca z dystansu.

Wiadomo już, że w przyszłym sezonie będzie Pani ponownie grać w lidze niemieckiej. Czy wtedy skończy Pani grę w reprezentacji?

- To się okaże po mistrzostwach Europy. Ale jeśli będzie taka możliwość, chciałabym grać w reprezentacji jak najdłużej. Myślę, że jeszcze się nadaję.

Copyright © Agora SA