Gdy czołowa polska koszykarka Elżbieta Trześniewska zaszła w ciążę, wydawało się, że w zbliżających się mistrzostwach Europy Małgorzata Dydek zostanie bez wsparcia w walce pod koszem. Wtedy w kadrze pojawiła się po ośmiu latach przerwy Gabriela Mróz-Czerkawski. I na dodatek od razu została kapitanem drużyny.
32-letnia Mróz-Czerkawski przez większość kariery (1983-93) związana była ze Stalą Brzeg. Później wyjechała do Niemiec, do VfL Bluebasket Bochum. W 2000 r. wróciła do Brzegu i przez ostatni sezon ponownie występowała w polskiej ekstraklasie. Na tyle dobrze, że została powołana do kadry narodowej. To nie pierwsza jej przygoda z reprezentacją Polski. - Przed wyjazdem do Niemiec zaliczyłam chyba 42 spotkania w kadrze seniorek - mówi. Występowała już na mistrzostwach Europy w 1991 r. w Izraelu i w 1993 r. we Włoszech. We wrześniu we Francji zagra w nich po raz trzeci.
Gabriela Mróz-Czerkawski: Byłam absolutnie zaskoczona, kiedy usłyszałam o nominacji. Po tylu latach nieobecności w reprezentacji nie liczyłam już na powołanie. Przyjechałam do Polski, bo chciałam zmienić klub, przypomnieć ludziom, że potrafię grać w koszykówkę. Chyba się udało skoro znowu gram w reprezentacji. Ale wydaje mi się, że ja przez cały czas spędzony w Niemczech grałam na podobnym, równym poziomie. Tyle tylko, że nie było to w Polsce i zapomniano o mnie...
- To już był pomysł pozostałych kadrowiczek, a dla mnie było to kolejne miłe zaskoczenie. Dziewczęta od razu dały mi kredyt zaufania. Wahałam się na początku, czy przyjąć tę funkcję, ale mnie przekonały.
- Nie traktowałabym tych wyników zbyt poważnie. Mimo że grałyśmy w tym turnieju, normalnie też trenowałyśmy. To miało znaczenie w dwóch przegranych meczach ze Słowacją i Węgrami. Przed meczem z Czeszkami byłyśmy mniej wyczerpane, bo to był sam początek zgrupowania. Odbył się zaledwie jeden trening, byłyśmy wypoczęte. Później były już normalne treningi i inaczej nam się grało. Nie chcę oceniać wyników tego turnieju, ale jeśli chodzi o przygotowania do finałów ME - jesteśmy na dobrej drodze.
- Za cel stawiamy sobie co najmniej piąte miejsce, tak by wywalczyć prawo do startu w mistrzostwach świata. Stać nas na osiągnięcie tego celu. Oczywiście, będziemy bronić tytułu, ale nie chcę oceniać naszych szans. Nie uczestniczyłam w ME dwa lata temu, nie grałam na igrzyskach. Nie znam drużyn, z którymi przyjdzie się nam zmierzyć. Wiem, jak grają Rumunki, Czeszki, Słowaczki. Niczym nie ustępujemy tym zespołom. Pewna obrony tytułu jednak być nie mogę.
- Gdybym nie wierzyła w to, co robię, to w wieku 32 lat nie byłoby mnie w reprezentacji. Ale jestem optymistką umiarkowaną.
- To świetne zawodniczki i już wchodząc na boisko, stwarzają rywalkom duże zagrożenie. Małgosia doskonale gra pod koszem, Joanna dobrze rzuca z dystansu.
- To się okaże po mistrzostwach Europy. Ale jeśli będzie taka możliwość, chciałabym grać w reprezentacji jak najdłużej. Myślę, że jeszcze się nadaję.