Oliwa, który wiele lat spędził na taflach NHL, był menedżerem reprezentacji. Rohaczka i kilku zawodników zdenerwował, gdy po meczach rugał hokeistów w szatni. - Zachowywał się jak furiat. Podważał autorytet trenera - mówi jeden z graczy.
- Hm... Mnie też nieraz ktoś zdrowo opieprzył. Rozumiem żal kolegów, ale jeżeli tylko będziemy się głaskać, to nic nie osiągniemy. Krzysiek uczył się profesjonalizmu w NHL, dbał o szczegóły, dyscyplinę, które w sumie składają się na sukces - tłumaczy Czerkawski.
- Mieliśmy do wyboru: albo Oliwa, albo trener. To chyba jasne, że za pięć dwunasta nie zmienimy szkoleniowca. Zresztą nikt z Oliwy nie rezygnuje, nie pojedzie tylko na MŚ - mówi prezes PZHL Zenon Hajduga.
Czerkawski podkreśla, że gra w kadrze zawsze była dla niego wielkim zaszczytem. - Może wrócę do niej za rok? - zastanawia się gracz szwajcarskiego Jona Lakers Rapperswil.