Lepistö: Małysz jest wielki

Wierzę, że Małysz zdobędzie Puchar Świata. Jak mógłbym zresztą odpowiedzieć inaczej. Ale niczego nie obiecuję - mówi trener polskich skoczków Hannu Lepistö przed piątkowym konkursem w Lillehammer.

Michał Pol: Spodziewał się Pan, że w dwóch konkursach Adam Małysz odrobi do Andersa Jacobsena aż 174 punkty?

Hannu Lepistö, trener polskich skoczków: To ogromne zaskoczenie. Po cichu liczyliśmy, że jeśli w trzech konkursach Adam odrobi 100 punktów, to będzie bardzo dobrze. A tu taki wynik. Adam skacze rewelacyjnie.

Do końca sezonu zostały zawody w Lillehammer, w Oslo i trzy konkursy lotów w Planicy. Małysz traci do Jacobsena 60 punktów. Zdobędzie Kryształową Kulę?

- Wierzę, że tak. Jak mógłbym zresztą odpowiedzieć inaczej. Ale niczego nie obiecuję. Do zdobycia zostało 500 punktów i nie mam pojęcia, ile z nich padnie łupem Adama. Wiem za to, że jego świetna forma nie jest dziełem przypadku. Taki właśnie był plan, żeby zachował siły i energię do końca zimy.

Jeśli Małysz wyprzedzi Jacobsena, nie będzie to pierwszy przypadek w jego karierze, że fanatyczną końcówką sezonu zapewnił sobie triumf w Pucharze Świata. W 2003 roku na pięć konkursów przed końcem sezonu zajmował czwarte miejsce za Svenem Hannawaldem, Andreasem Widhölzlem i Janne Ahonenem, ale zdobył 430 punktów i wygrał...

- Adam jest prawdziwym mistrzem. Nawet w bardzo trudnych warunkach radzi sobie najlepiej ze wszystkich, co widzieliśmy i w Lahti, i w Kuopio, przy bardzo niekorzystnym wietrze. O sukcesach wcale nie decyduje szczęście. To naprawdę wielki zawodnik i ma szansę powtórzyć tamto osiągnięcie.

Może to tytuł mistrza świata w Sapporo natchnął go do tak świetnej końcówki sezonu? Może dzięki niemu nie czuje zmęczenia, jak większość jego konkurentów?

- Oczywiście, tytuł mistrza świata na pewno go niesie i daje mu świadomość, że jest najlepszy. Euforia sprawia, że zawodnik nie czuje zmęczenia, może skakać choćby i co drugi dzień. I na odwrót, kiedy nie idzie, wszystko przeszkadza, a zmęczenie sezonem ciąży o wiele bardziej dotkliwie. Wówczas o wiele trudniej zmotywować się do walki. Ale powtarzam - to nie przypadek, że tak dobrze skacze w końcówce sezonu. Bez dokładnego przygotowania, bez odpowiednich treningów sama euforia nie na wiele by się zdała.

Czyli Jacobsen wie, że jest w słabej formie. W środę nie trenował w Lillehammer, a trener Mika Kojonkoski tłumaczył to przemęczeniem i bólami kolana...

- Mimo to nie należy go lekceważyć. W obu najbliższych konkursach Anders będzie skakał przed własną publicznością, co na pewno bardzo go zmobilizuje. W dodatku skocznię w Lillehammer zna najlepiej ze wszystkich obiektów, na których skakał. Tym ciekawsza szykuje się nam rywalizacja.

Za to Małysz nie kryje, że tej skoczni nie lubi. W tym sezonie już dwukrotnie przegrał tam z Jacobsenem.

- Przegrał nie tyle z rywalami, ile z warunkami atmosferycznymi. Przecież w kwalifikacjach ustanowił rekord skoczni. Później jednak, skacząc z niskim numerem, dostał silny wiatr w plecy. Poza tym nie należy wierzyć, że zawodnikowi jakaś skocznia nie leży. Kiedy jest w formie, każda skocznia jest tą ulubioną. To stara prawda w skokach narciarskich. Adam jest teraz w formie i bardzo dobrze o tym wie.

Małysz opowiadał nam, że kazał Pan kadrowiczom, by sami analizowali swoje skoki na wideo. Kiedy Adam analizował, milczał Pan. Dopiero kiedy stwierdził, że musi jeszcze poprawić kierunek odbicia, powiedział Pan: "Na to właśnie czekałem". Co to za metoda?

- Żadna szczególna metoda. Po prostu uważam, że z zawodnikami trzeba postępować trochę jak z dziećmi. Dziecka nie powinno się zmuszać na siłę np. do gry na jakimś instrumencie. Jeśli na jakimś ćwiczy, musi to lubić, musi chcieć. Nie wolno za niego robić wszystkiego, kierować każdym krokiem. Samo musi czuć, co robi źle, co trzeba poprawić. Tylko to ma sens.

Małysz właśnie wyprzedził Jensa Weissfloga i z 34. zwycięstwami w Pucharze Świata jest już drugi w klasyfikacji wszech czasów. Do rekordu Matti Nykänena, Pańskiego wychowanka, brakuje mu 12 wygranych. Czy zdąży przed końcem kariery pobić legendarnego Fina?

- To zależy tylko od Adama. Nie mam pojęcia, kiedy powie sobie "dość". Ale skoro w wieku 30 lat idzie mu tak dobrze, dlaczego miałby już kończyć? Dlaczego nie miałby kontynuować kariery choćby do igrzysk w Vancouver. Nykänen oglądał skoki Adama w Kuopio, ale nie mieliśmy czasu na rozmowę. Nie wiem więc, czy boi się, że Małysz go wyprzedzi, ale na pewno się z tym liczy.

Cytat dnia

Czy stosuję jakąś dietę? Tradycyjną francuską: "Mniej żreć" - Adam Małysz w Lillehammer

Czy Małysz zdobędzie Puchar Świata?
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.