Piłka po stronie Pipana

Świetny mecz w sobotę rozegrali koszykarze Anwilu Włocławek w Grudziądzu z Polpakiem Świecie. Wygrali w dobrym stylu, ale wciąż bez odpowiedzi pozostaje pytanie: czy to potentat, czy tylko nierówny zespół do walki o miejsca 4-8.

Początek meczu był nokautujący dla dobrego przecież Polpaku. 34:14 po pierwszej kwarcie wróżyło mecz do jednego kosza. Później jednak Anwil - jak to on - osiadł na laurach. Dopiero kolejny poryw i nokaut w końcówce rozstrzygnął losy meczu.

I co z tego wynika? Że piłka jest po stronie trenera włocławian Alesa Pipana. Otrzymał wszystkie narzędzia, które są mu potrzebne - świetnych zawodników ataku, których często brakowało Anwilowi w poprzednich dwóch finałach z Prokomem, równowagę pod koszem i na obwodzie oraz niezłych obrońców, a także szeroki skład, w którym chyba tylko na pozycji rozgrywającego nie ma wystarczająco mocnych dwóch zawodników, żeby prezes Zbigniew Polatowski mógł usiąść spokojnie na trybunach.

Jednak ciągle to wszystko w pewnym momencie zawiesza się jak stary laptop. Goran Jagodnik jagodnikuje, Otis Hill nie może doczekać się na piłki, a Andrzej Pluta na zasłony. Rywale - jak Polpak - są coraz mocniejsi i potrafią to wykorzystać. Kilka meczów już Anwil przez to przegrał i choć bilans 12-9 jest już całkiem niezły, to jednak niczego nie gwarantuje, a trudne mecze jeszcze przed włocławianami.

Jeśli więc Pipan potrafi nad tym zapanować, widzę przed Anwilem świetlaną przyszłość, i to bez względu na to, czy w półfinale z rozstawienia wpadnie na Prokom, czy nie. Oto wyzwanie dla trenera!

Reprezentacja w USA

Kilka słów komentarza w sprawie zapowiedzianego wyjazdu reprezentacji Polski do USA na rozgrywki ligi letniej. Celowo nie piszę, że to liga letnia NBA, bo chyba nie jest do końca pewne, że Polacy zagrają w Long Beach z jednym z zespołów wystawianych przez klub NBA.

Akurat ta liga letnia w Long Beach, gdzie wybierają się Polacy, jest bardzo specyficzna. Pozostałe trzy - w Las Vegas, Orlando i Salt Lake City - odbywają się według jasnych zasad, mierzą się w nich zespoły skompletowane przez kluby NBA, grają między sobą przez blisko tydzień. Nie ma możliwości, żeby tam zagrał jakiś zespół z zewnątrz. W tych właśnie rozgrywkach grali Polacy - Cezary Trybański, Maciej Lampe, Szymon Szewczyk, także Zbigniew Białek i kilku innych w mniej istotnych rolach.

Tymczasem w Long Beach rozgrywki nazywają się Summer Pro League i odbędą się w lipcu 2007 roku po raz 38. Tam jest nieco inaczej, rozgrywki trwają dłużej, dwa tygodnie. Są także ekipy wysłane przez zespoły NBA, ale tworzą one tzw. "dywizję NBA" i grają między sobą po jednym meczu dziennie. Oprócz tego są także rozgrywki otwarte, w których zagrać może każdy (są nawet eliminacje dla indywidualnych zawodników dwa dni przed turniejem). Zespoły można zgłosić do gry za ok. 5 tys. dol. Grają często znani zawodnicy, także z NBA, ale nie jest to na pewno oficjalna licencjonowana liga letnia NBA.

Obie części turnieju w Long Beach mieszają się ze sobą bardzo rzadko, ale jednak to się zdarza. W 2005 roku reprezentacja Senegalu rozegrała mecz z ekipą wysłaną przez Miami Heat. Może więc się uda, żeby i Polska także zagrała mecz z rezerwami klubu NBA. Ale tak czy owak będzie to znakomity sprawdzian dla reprezentacji.

W następnym tygodniu

22. kolejka: Asco-Śląsk Wrocław - Gipsar-Stal Ostrów (TV 4, niedziela, godz. 15), BOT-Turów Zgorzelec - Kotwica Kołobrzeg (Polsat Sport, sobota, godz., 12.50), Sokołów-Znicz Jarosław - Prokom-Trefl Sopot, Energa-Czarni Słupsk - Unia Tarnów, Anwil Włocławek - Polonia-SPEC Warszawa, Kager Gdynia - Polpak Świecie, Polpharma Starogard - AZS Koszalin.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.