Boruc zatrzyma Milan?

- Musimy zagrać w Monachium o zwycięstwo. Jeśli zagramy defensywnie, to już jesteśmy trupem - mówi obrońca Realu Madryt Fabio Cannavaro przed dzisiejszym rewanżem 1/8 Ligi Mistrzów z Bayernem na Allianz Arena

"Bayern znów na właściwych torach! Bayern znów jest mocny! Choć to bardzo słaby sezon, właśnie teraz może pokonać Real" - pisze niemiecka prasa o sytuacji w zespole Bawarczyków.

Mistrzowie Niemiec przegrali w Madrycie 2:3, ale tamten mecz okazał się przełomowy. "Dotąd sprawiali wrażenie, że futbol jest dla nich bolesną koniecznością, a oni sami wypaleni. Bardzo dobra gra na Santiago Bernabeu sprawiła, że znów uwierzyli w siebie, znów nabrali ochoty do gry" - podkreśla "Süddeutsche Zeitung".

Kto tu jest bossem?

Jeszcze trzy tygodnie temu Bayern zajmował czwarte miejsce w Bundeslidze ze stratą aż 11 pkt do lidera Schalke 04 i Bawarczykom zajrzało w oczy widmo niezakwalifikowania się do Ligi Mistrzów. Ale piłkarze Ottmara Hitzfelda wygrali dwa ligowe mecze i zmniejszyli stratę do sześciu punktów. Hitzfeld, który wygrał Ligę Mistrzów w 1997 r. z Borussią Dortmund i w 2001 r. z Bayernem, postawił na dotychczasowego rezerwowego Lukasa Podolskiego, a ten zrewanżował mu się dwoma golami i dwiema asystami. Hitzfeld bardzo na niego liczy, a także na słabość defensywy Realu, której jego zdaniem nie potrafi zorganizować Fabio Capello.

- Bayern wygra, o ile pokaże na boisku, "kto tu jest bossem". Ani jednej odpuszczonej piłki i mają ich. Real jest o wiele słabszy niż trzy, cztery lata temu - mówi były gwiazdor Bayernu, Brazylijczyk Giovane Elber. - Za Bayernem przemawia też kontuzja Davida Beckhama, który w pierwszym spotkaniu był jednym z najlepszych zawodników. Real stracił groźną broń, jaką stanowią rzuty wolne Anglika - dodaje Elber.

Beckham, który w meczu na Santiago Bernabeu miał dwie asysty i zdominował środek pola, naciągnął więzadła w kolanie w niedzielnym meczu z Getafe i będzie pauzować cztery tygodnie. Nie zagra też José Antonio Reyes, który również doznał urazu w niedzielę. Zdążyli się za to wyleczyć kapitan "Królewskich" Raul, który z 56 golami jest najlepszym strzelcem w historii Champions League, oraz najlepszy piłkarz ubiegłego roku Fabio Cannavaro.

- Jeśli zdobędziemy w Monachium choć jedną bramkę, przejdziemy dalej. Żeby to osiągnąć, musimy grać o zwycięstwo. Jeśli zaczniemy grać defensywnie, to już jesteśmy trupem - mówi Cannavaro. - Odpadnięcie byłoby wielkim rozczarowaniem, a tych nasi kibice doznali już w tym sezonie wystarczająco dużo. Na szczęście widzą, z jaką pasją i entuzjazmem gramy, dlatego wciąż nas dopingują - podkreśla Włoch.

W ostatniej chwili okaże się, czy zdążą wyleczyć się brazylijski obrońca Bayernu Lucio i bośniacki pomocnik Hasan Salihamidzic. Na pewno będzie mógł zagrać Mark van Bommel, były piłkarz Barcelony, który po zdobyciu gola dwa tygodnie temu obraził kibiców Realu "gestem Kozakiewicza". Groziła mu nawet dyskwalifikacja, ale UEFA ukarała go tylko grzywną 6 tys. euro. Holender zobowiązał się także do promowania zachowań fair play podczas turnieju młodzieżowego, który będzie rozgrywany pod egidą UEFA.

- To było głupie zachowanie i się nie powtórzy. Postaramy się za to powtórzyć dobrą grę. Od meczu w Madrycie gramy coraz lepiej, a najważniejsze, że futbol znów sprawia nam przyjemność - mówi Van Bommel.

Celtic awansuje, bo ma Boruca?

- Artur Boruc to klucz do zwycięstwa Celticu - podkreśla były golkiper "The Bhoys" Gordon Marshall przed rewanżem z Milanem. Dwa tygodnie temu na Celtic Park padł bezbramkowy remis. - Mieliśmy szansę i powinniśmy ten mecz wygrać - mówi trener Milanu Carlo Ancelotti. W zwycięstwie Włochom przeszkodził właśnie Boruc, który wygrał pojedynek sam na sam z Alberto Gilardino. - Każdy wielki klub, który szuka wielkiego bramkarza, musi mieć Boruca na oku. To wspaniały piłkarz - chwali Polaka Marshall.

O ile o postawę golkipera reprezentacji Polski wszyscy w Glasgow są spokojni, o tyle sen z powiek kibicom spędzają napastnicy. W pierwszym składzie prawdopodobnie zagrają rekonwalescenci - Kenny Miller i Jan Vennegoor of Hesselink. O powrocie Macieja Żurawskiego na razie nie ma mowy. Kilka dni temu 31-letni napastnik poprosił o pozwolenie na wyjazd do Polski, by wyleczyć bolącą łydkę. Szkoccy lekarze mają z nią problem, bo zdjęcia rentgenowskie wykazują, że wszystko jest w porządku. Ale Żurawski miał już podobny uraz, gdy grał w Wiśle Kraków, i wtedy wyleczono go masażami.

Statystyka jest zdecydowanie przeciwko mistrzom Szkocji. Z 12 ostatnich wyjazdowych meczów w europejskich pucharach przegrali 11, w każdym spotkaniu tegorocznej fazy grupowej LM tracili na boisku rywala trzy gole. - Nie jesteśmy faworytami - mówi jednak Ancelotti. - Musimy być cierpliwi. Nie możemy rzucić się na nich od samego początku - dodaje obrońca Milanu Massimo Oddo.

- Napastnicy Milanu na pewną będą starali się wymusić rzut karny. Jeśli cię miną i poczują najmniejszy dotyk, od razu położą się na murawie - ostrzega pomocnik Celticu Shunsuke Nakamura. Japończyk wie, co mówi - przed przyjściem do Szkocji grał we włoskiej Regginie. Dwa tygodnie temu za kuriozalną (w odległości dwóch metrów nie było przy nim zawodnika Celticu) próbę wymuszenia karnego Gilardino dostał żółtą kartkę. - Tak wygląda różnica między futbolem szkockim i włoskim. W Szkocji rzadko zawodnik kładzie się na murawie, bo od razu cały stadion skanduje: "Oszust"! - kończy Nakamura.

LM w telewizji

Arsenal Londyn - PSV Eindhoven 20 (NSPORT), AC Milan - Celtic Glasgow 20.40 (NSPORT), Bayern Monachium - Real Madryt 20.20 (TVP 2).

Skróty: NSPORT ok. 23.20, TVP 2 23.30

Copyright © Agora SA