Arsenal i Chelsea grają o pierwsze trofeum

Bez Johna Terry'ego Chelsea zagra w niedzielę z Arsenalem o Puchar Ligi Angielskiej.

W środę kapitan Chelsea z powodu kontuzji kostki musiał zejść już po 13 minutach spotkania z Porto. - Każdego dnia tracę piłkarza. Mam jednego środkowego obrońcę Ricardo Carvalho - lamentował po meczu trener José Mourinho. Pierwsze rokowania były fatalne, prasa przebąkiwała nawet, że Terry nie zagra do końca sezonu. Wczoraj twierdzono już, że Anglik wróci pod koniec marca.

- Powinien być zdrowy już za tydzień - niespodziewanie ogłosił jednak Mourinho. Ale w niedzielnym meczu Terry'ego znów będzie musiał zastąpić pomocnik Michael Essien. Być może do pierwszego składu wróci za to powracający po kontuzji więzadeł w kolanie Ashley Cole. Innym sukcesem lekarzy Chelsea jest tempo rehabilitacji Joe Cole'a. - Pozwalają mi już chodzić i pływać. Prawdopodobnie zagram jeszcze w tym sezonie - mówi pomocnik, który w listopadzie przeszedł operacje zerwanego mięśnia.

Arsenal to rewelacja tegorocznego Pucharu Ligi. Trener Arsene Wenger stawiał w nim na zawodników, którzy nie mają szans na grę w Premier League czy Lidze Mistrzów. Manuel Almunia, Armand Traore, Denilson, Abou Diaby czy Jeremie Aliadiere w drodze do finału pokonali West Bromwich Albion, Everton, Liverpool i Tottenham. - Wykorzystali szansę. Dam im dokończyć dzieło - powiedział Wenger. Dlatego jutrzejszy mecz na ławce zacznie m.in. Thierry Henry. - Wcale mnie to nie dziwi. Jestem w Arsenalu osiem lat, a w Pucharze Ligi zagrałem może dwa razy - powiedział Francuz.

Mimo że Puchar Ligi to najmniej prestiżowe angielskie trofeum, emocji nie brakuje. - Wielu dobrym trenerom nigdy nie udało się wygrać Ligi Mistrzów. Najlepszym przykładem jest Wenger. A ja to trofeum już mam - powiedział Mourinho, który zdobył je w 2004 r. z Porto. - Nie czyni to z niego wielkiego szkoleniowca. Udawało się to wielu mało wybitnym trenerom - odpowiedział Wenger.

Transmisja meczu z stacji nSport o 15.30 w niedzielę.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.