"Szarotki" trafiły na "Pasy"

Cracovia - Podhale - taki półfinał mistrzostw Polski zobaczą małopolscy kibice. Pierwszy mecz już w piątek w Krakowie. W piątek rozstrzygnięto ćwierćfinały.

Szybkie, nieszablonowe ataki i ładne gole - w takich okolicznościach hokeiści Wojasa/Podhala po raz trzeci pokonali wczoraj Zagłębie Sosnowiec. Jeszcze w końcówce II tercji sosnowiczanie mogli się łudzić, że zrobią krzywdę "Szarotkom", po tym jak Paweł Jasicki zawinął z nadgarstka w okienko. Jeszcze przed zejściem na przerwę górale wybili im hokej z głowy dwoma bliźniaczymi golami zdobytymi w odstępie 40 s. Z lewej flanki bramkę Tomasza Jaworskiego potężnymi uderzeniami z klepki bombardowali Frantiszek Bakrlik i ulubieniec nowotarskiej publiczności Milan Baranyk. "Jawie" mogły opaść ręce, bo ten drugi pokonał go na dwie sekundy przed końcem tercji!

W Nowym Targu przyjęło się dobrze znane kibicom Wisły hasło: "Franek - łowca bramek", z tą jednak różnicą, że krakowianie opisywali w ten sposób popisy Tomasza Frankowskiego, a podhalanie - szalejącego w tercji Zagłębia Bakrlika.

Alfą i omegą Podhala był skrzydłowy pierwszego ataku Marian Kacirz. Strzelał, podawał, rozgrywał, a w II tercji ratował nawet sędziego liniowego, by nie zderzył się z bandą, gdy spieszył do rozdzielenia dwójki zawodników.

Szkoleniowiec "Szarotek" Wiktor Pysz cieszył się z awansu do półfinału, ale nastrój popsuły mu kontuzje. Od połowy meczu podhalanie musieli sobie radzić bez kapitana Jarosława Różańskiego, którego plecy ucierpiały po uderzeniu w bandę. - Gdy mecz był już rozstrzygnięty, ucierpieli też Biela, Dutka i Wilczek - wyliczał. - Oby kontuzje nie zakłóciły mi przygotowań do półfinału.

Wojas/Podhale - Zagłębie Sosnowiec 7:4 (2:1, 4:1, 1:2)

Bramki: 1:0 - Baranyk (7., Jakesz), 2:0 - Kacirz (12., Zapała), 2:1 - Horny (20., Puzio, Urban), 3:1 - Kacirz (27.), 4:1 - Łyszczarczyk (34., Voznik w przewadze), 4:2 - Jasicki (39. Duszak), 5:2 - Bakrlik (40., Wilczek w przewadze), 6:2 - Baranyk (40., Łyszczarczyk), 7:2 - Iskrzycki (42., Voznik) 7:3 - Filo (51., Jasicki), 7:4 - T. Kozłowski (57., Podsiadło).

Kary: 10 oraz 18 min.

Stan play-offu 3:0, awans Podhala.

"Pasom" łatwo poszło

Miło, lekko i przyjemnie, a momentami w niezłym stylu. "Pasy" po najłatwiejszym z trzech meczów odprawiły beniaminka z Janowa. - Od kogoś, kto nie doskakuje do tyczki zawieszonej dwa metry nad ziemią, nie można wymagać przeskoczenia 2,30 m - porównywał siły obu zespołów trener Naprzodu Jaroslav Lehocky. Jego hokeiści już po pierwszej kwarcie wczorajszego meczu stracili szansę na przedłużenie ćwierćfinałowej batalii. - Przeciwnicy walczyli, starali się. Zrobili, ile mogli - podsumował strzelec dwóch goli dla Cracovii Mariusz Dulęba, który po kontuzji odniesionej na początku sezonu gra teraz ze śrubami w nadgarstku. Już od połowy meczu kibice zadawali sobie jedno pytanie: czy padnie dwucyfrówka. Mistrzowie Polski myślami wybiegali już chyba do półfinałowych meczów z Podhalem. - Tę rywalizację [z Podhalem] można nazwać przedwczesnym finałem - ocenia Leszek Laszkiewicz, napastnik "Pasów". Większy dystans zachowuje trener Rudolf Rohaczek. - Nie podniecam się i spokojnie czekam na ten półfinał. To będą twarde, szybkie i emocjonujące derby.

ComArch/Cracovia - Naprzód Janów 9:3 (4:1, 3:1, 2:1)

Bramki: 1:0 - Hartmann (1., Słaboń), 2:0 - Dulęba (9., Marcińczak, w podwójnej przewadze), 2:1 - Pohl (11., Jóźwik, w przewadze), 3:1 - Prokop (16.), 4:1 - Prokop (17., Pinc), 4:2 - Mleko (22., Mirocha), 5:2 - L. Laszkiewicz (29.), 6:2 - Pinc (38., Hartmann, L. Laszkiewicz), 7:2 - Dulęba (39., Pasiut, w przewadze), 8:2 - Pasiut (42.), 9:2 - Pasiut (54., Dulęba), 9:3 - Jóźwik (57., Gryc, Pohl, w przewadze).

Kary: 8 oraz 16 min.

Stan rywalizacji 3:0 i awans Cracovii do półfinału.

Inny mecz: GKS Tychy - Unia Oświęcim 4:2 (3:0, 0:1, 1:1) i awans Tychów do półfinału.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.