Powrót "Tolka" marnotrawnego?

Do Polski trafił w 1999 r. Grał w Polonii, Widzewie, Wiśle i Lechu. Wszędzie coś przeskrobał, notorycznie spóźniał się z powrotami z Nigerii. Na koniec podpisał dwie umowy z Lechem i Arisem Saloniki, za co został na kilka miesięcy zdyskwalifikowała go FIFA. Emmanuel Ekwueme chce wrócić do Płocka

I to nie jest wiadomość primaaprilisowa. Wisła właściwie od początku, czyli od stycznia 2003 r., gdy Emmanuela Ekwueme do Płocka sprowadził Mieczysław Broniszewski, nie mogła sobie z czarnoskórym piłkarzem poradzić. - On zawsze jest miły i uśmiechnięty - zaznaczał wtedy Mieczysław Broniszewski, który z "Tolkiem" pracował jeszcze w Polonii Warszawa. - Ale za szybko nauczył się minimalizmu. Potrafił symulować kontuzje, spóźniał się.

W samym Płocku działacze i trenerzy jeszcze sobie z nim radzili, ale z każdym jego wyjazdem do Nigerii było coraz gorzej. Powroty opóźniały się zawsze. Zawsze miał też dobre wytłumaczenie. A to pogrzeb (Broniszewski: - Podobno pochował kilka babek i dziadków), a to choroba (Dmoszyński: - Kuriozalne było zaświadczenie od nigeryjskiego lekarza, że ma malarię. Nasi lekarze nic nie wykryli), a to chęć odpoczynku (Ekwueme: - Kiedy ja grałem w eliminacjach mistrzostw świata czy Pucharze Afryki, piłkarze Wisły odpoczywali. Też chciałem odpocząć. A potem byłem chory i mam nawet zaświadczenie od lekarza).

Na wielokrotne łamanie warunków kontraktu klub odpowiadał karami finansowymi, dyskwalifikacjami, przesunięciem do rezerw. Nie pomagało. Tu w sukurs klubowi przyszedł PZPN, który z piłkarzem rozwiązał kontrakt. Ale przynajmniej w Płocku nie "wyciął" takiego numeru jak w Poznaniu. Tam podpisał dwa kontrakty z Lechem i Arisem Saloniki, za co w konsekwencji na kilka miesięcy zdyskwalifikowała go FIFA.

Teraz piłkarz znów zawitał do Płocka i jak zawsze był miły i sympatyczny, bo tych cech nigdy nie można mu było odmówić. - Spotkanie odbyło się z jego inicjatywy - przyznaje Maciej Wiącek, rzecznik Wisły. - I muszę powiedzieć, że było bardzo przyjemnie. A te kłopoty sprzed lat? Było jak było, przecież nie można się z takich powodów obrażać na kogoś na całe życie.

Na ulubionej pozycji "Tolka" w środku pomocy gra jednak Patrik Gedeon, który miał pewne miejsce w zespole Josefa Csaplara. Wiadomo też, że czeski szkoleniowiec nie szuka już nikogo do środka ani nawet na lewe skrzydło, ale widziałby Ekwueme w swojej drużynie. Jak potoczą się dalsze losy lubianego piłkarza z Nigerii, okaże się w najbliższych dniach.

Copyright © Agora SA