Australian Open. Pierwszy krok Federera do Wielkiego Szlema

Triumf Olympique Lyon w piłkarskiej Lidze Mistrzów jest zdaniem bukmacherów mniej prawdopodobny niż to, że Roger Federer zdobędzie w tym roku Wielkiego Szlema.

Sześć funtów i pięćdziesiąt pensów - tylko tyle dostaniemy we wrześniu od Williama Hilla za jednego funta postawionego dziś, jeśli Federer wygra wszystkie cztery turnieje wielkoszlemowe, powtarzając wyczyn Australijczyka Roda Lavera sprzed 38 lat. Stawki spadają - jeszcze rok temu jego triumf na Australian Open, Roland Garros, Wimbledonie i US Open był wart trzy funty więcej.

Dla bukmacherów największe osiągnięcie w tenisie stało się czymś realnym. Dla porównania - zdobycie Wielkiego Szlema w golfie przez Tigera Woodsa wyceniają ponad cztery razy drożej, na 28 funtów. Prawdopodobieństwo, że republikanin Rudolph Giuliani wygra następne wybory w USA, też jest - zdaniem fachowców - mniejsze (12 funtów). Tak samo jak to, że Australia, RPA czy Anglia, czyli uznane potęgi, wygrają tegoroczny Puchar Świata w rugby (kolejno - 10, 11, 17 funtów), albo to, że Olympique Lyon, czyli jeden z faworytów, odniesie triumf w Lidze Mistrzów (8). Tylko Chelsea i Barcelona mają niższe stawki od Federera i Lyonu.

Szwajcar, któremu do zdobycia Szlema zabrakło w poprzednim roku jednego meczu - przegranego finału Rolanda Garrosa z Rafaelem Nadalem - nie lubi odpowiadać na pytania o wyrównanie osiągnięcia Lavera. - Rekordy nie są najważniejsze, sezon jest długi, trzeba uniknąć kontuzji, na razie skupiam się na Australian Open - powtarza z rezerwą.

Tenisowy świat z lubością bawi się jednak w spekulacje. Wszyscy są zgodni, że kluczowy będzie Roland Garros, którego Federer nigdy nie wygrał, ale żeby powiedzieć "b", trzeba zacząć od "a" i wygrać w Melbourne. "Jeśli Szwajcar przegra w Australii, a potem wygra w Paryżu, będzie pluł sobie w brodę do końca życia" - piszą w internecie jego fani. Wimbledon i US Open zdaniem kibiców i większości fachowców to pewniaki - jeśli Szwajcar nie będzie miał kontuzji, powinien wygrać je bez problemu, tak jak w ostatnich trzech latach.

W jakiej formie Federer przyjechał po pierwszą lewę Wielkiego Szlema? Szwajcar zaczął przygotowania później niż rok temu - nie pojechał na turniej do Dauhy na początku stycznia. - Chciałem odpocząć. Wolałbym, żeby Australian Open zaczynał się w marcu. Wtedy mógłbym pobyć dłużej z bliskimi, ale nie oznacza to, że nie jestem w formie. Przyjechałem bronić tytułu. Wygrać ze mną będzie piekielnie trudno - stwierdził. Od listopadowego triumfu w Masters Cup Federer rozegrał tylko trzy mecze w pokazowej, czyli nieliczonej do statystyk ATP imprezie Kooyong Classic na przedmieściach Melbourne. W poprzednim tygodniu wygrał tam z Czechem Radkiem Sztiepankiem i Rosjaninem Maratem Safinem, ale w sobotę uległ w finale w trzech setach Andy'emu Roddickowi. Amerykanin dopiero po raz drugi w karierze (na 15 meczów) pokonał Federera. W USA uznano to za sensację i znak, że Roddick robi postępy pod okiem trenera Jimmy'ego Connorsa. W rzeczywistości porażka Szwajcara nic nie znaczy - ponieważ impreza była pokazowa, oficjalnie Federer jest w tym roku bez porażki (i bez oficjalnego meczu), a w Kooyong przegrał też przed rokiem z Niemcem Tommym Haasem. Wtedy nie wystąpił nawet w finale tej imprezy, ale później i tak pewnie triumfował w Australian Open. - Z Roddickiem dużo eksperymentowałem. W normalnych warunkach nie chodziłbym tak często do siatki - mówił po spotkaniu Federer, choć oddał rywalowi, że zagrał świetny mecz. - To nie to samo, co pokonać go w prawdziwym turnieju - przyznał też Roddick.

Federer, który walczy o dziesiąty tytuł wielkoszlemowy w karierze, pierwszy mecz na Australian Open rozegrał już dziś w nocy polskiego czasu. Jego rywalem był Niemiec Björn Phau (ATP 83.). Jeśli nie doszło do tenisowej sensacji dekady, w kolejnych rundach może mieć bardziej wymagających rywali - w jego połówce drabinki są m.in. ubiegłoroczny finalista Marcos Baghdatis, triumfator styczniowego turnieju w Dausze Ivan Ljubiczić, Safin lub Roddick.

24-letnia Kim chce wygrać na pożegnanie

Zagadką jest forma Rafaela Nadala. Numer dwa na świecie w zeszłym roku był zmorą Federera i wygrał z nim aż czterokrotnie (ale tylko raz na twardej nawierzchni). Hiszpan ma jednak ciągłe problemy zdrowotne. W poprzednim tygodniu wycofał się z turnieju w Sydney z urazem pachwiny. - Wszystko jest w porządku - zapewniał w niedzielę w Melbourne. Prawdziwym testem jego formy będzie jednak dopiero jutrzejszy pojedynek pierwszej rundy z Amerykaninem Robertem Kendrickiem (ATP 90.).

Wśród kobiet tradycyjnie trudno wskazać faworytkę. Wielką motywację do wygrywania w tym roku ma Kim Clijsters. 24-letnia Belgijka chce w listopadzie zakończyć karierę i założyć rodzinę, a wcześniej z klasą pożegnać się z tenisem. Na razie idzie jej świetnie, na początku stycznia wygrała pokazowy turniej w Hongkongu, gdzie w finale pokonała Marię Szarapową, a w weekend triumfowała w Sydney. Największą nieobecną będzie rodaczka Clijsters Justine Henin-Hardenne, numer 1 rankingu WTA, która wycofała się z powodu problemów osobistych. Belgijska prasa brukowa donosi o jej rozwodzie z Pierre'em-Yves'em Hardenne. Z jedynką rozstawiona jest Szarapowa, triumfatorka zeszłorocznego US Open. Broniąca tytułu Amelie Mauresmo ma niższe notowania, bo nie zachwycała w styczniowych występach - przegrała w ćwierćfinale w Sydney z Serbką Jeleną Janković.

Relacje z Australian Open w Eurosporcie

Polacy w Melbourne

Do turnieju głównego z rankingu dostały się dwie Polki. Marta Domachowska (WTA 90.) rozegra mecz pierwszej rundy z Rosjanką Olgą Puczkową (WTA 38.) dziś w nocy. We wtorek Agnieszka Radwańska (WTA 59.) spotka się z Warwarą Lepczenko z Uzbekistanu (WTA 96.). W męskim singlu Polaków zabraknie - Łukasz Kubot odpadł w sobotę w trzeciej rundzie eliminacji.

W deblu pod koniec tygodnia zagrają Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski, którzy w zeszłym roku doszli w Melbourne do półfinału, co zapoczątkowało ich najlepszy sezon w karierze zakończony występem w Masters Cup w Szanghaju. Losowanie męskich drabinek deblowych w środę. W niedzielę rywalki w deblu poznały Domachowska i Radwańska, które po raz pierwszy zagrają razem. Polki zmierzą się z Amerykanką Vanią King i Chorwatką Jeleną Kostanić. Z zagranicznymi partnerkami w turnieju wystąpią też Alicja Rosolska i Klaudia Jans.

W turnieju juniorskim, który rusza w przyszłym tygodniu, wystąpi m.in. Urszula Radwańska, młodsza o półtora roku siostra Agnieszki.

Dla Gazety - Robert Piotr Radwański - trener i ojciec Agnieszki i Urszuli

O rywalce Agnieszki wiemy niewiele, nigdy nie widziałem jej w akcji. Lepczenko mieszka i trenuje w USA. Gra lewą ręką, co zawsze jest pewnym utrudnieniem. Policzyliśmy, że w całej drabince Australian Open jest tylko sześć takich zawodniczek. Córka od trzech dni sparuje wyłącznie z leworęcznymi dziewczynami, żeby się oswoić przed wtorkowym meczem. Po urazie, którego nabawiła się w Hobart, nie ma już śladu, rentgen wykazał, że stopa była tylko stłuczona.

Przeciwniczki w drugiej rundzie? Najpierw trzeba przejść pierwszą, nie będę zapeszał.

Nasze wrażenia z pierwszej wizyty na Australian Open są pozytywne. Kompleks Melbourne Park jest większy niż Flushing Meadows w Nowym Jorku, ale nie czuć tak wielkiej komercji... nie śmierdzi hamburgerami. Na razie nie ma też upału, w niedzielę było "tylko" 25 st. C.

Liczby turnieju

31

 

lat minęło, odkąd w Melbourne w męskim singlu wygrał Australijczyk. W 1976 r. triumfował Mark Edmondson

14,95

 

Tyle milionów dolarów amerykańskich wynosi pula nagród. Zwycięzcy dostaną po 957 tys. dol.

Bukmacherzy typują

Mężczyźni

Kobiety

Dane: William Hill, Ladbrokes

Ostatnie finały

2006

 

Federer - Baghdatis 5:7, 7:5, 6:0, 6:2

 

Mauresmo - Henin-Hardenne 6:1, 2:0 - krecz

 

2005

 

Safin - Hewitt 1:6, 6:3, 6:4, 6:4

 

S. Williams - Davenport 2:6, 6:3, 6:0

 

2004

 

Federer - Safin 7:6, 6:4, 6:2

 

Henin-Hardenne - Clijsters 6:3, 4:6, 6:3

Rekordy

Najmłodsi zwycięzcy

 

Rod Laver (1953) - 18 lat i 2 miesiące

 

Martina Hingis (1997) - 16 lat i 3 miesiące

Najwięcej zwycięstw w singlu

 

Roy Emerson - 6,br>Margaret Smith - 11

Czy Federer znów wygra Australian Open?
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.