- Będzie lepiej - przekonuje trener Aleksander Wierietielny. - Spokojnie, zawsze wolno się rozkręcałam, zawsze wolno wchodziłam w sezon. Nie mieliście przyjemności, a raczej nieprzyjemności oglądania mnie na początku poprzednich sezonów. Bywało, że ścigałam się z Rosjankami i zajmowałam 15. miejsce w ich kadrze - uspokajała Kowalczyk, która szykuje szczyt formy na najważniejszą imprezę sezonu, czyli lutowe mistrzostwa świata w Sapporo.
- Sprinty wychodzą dobrze, kiedy jest się w optymalnej formie - mówiła Kowalczyk w sobotę. W biegu na dystansie niewiele dłuższym niż kilometr "wykręciła" 32. czas. Wygrała Słowenka Pedra Majdić. - Ostatnio miałam trzy tygodnie ciężkich treningów wytrzymałościowych. To się odbija, brakuje szybkości - opowiadała Polka.
W niedzielę Kowalczyk biegła na 10 km ulubioną techniką - klasyczną. - Chcę polecieć jak najlepiej, nie skapituluję. A jakie to będzie miało przełożenie, zobaczymy - zapowiadała. Przełożenie było żadne. 27. miejsce w trzeciej dziesiątce dalekie jest od oczekiwań i możliwości. Do zwyciężczyni, Finki Virpi Kuitunen, Kowalczyk straciła 2.14 s. - Wszystko było dziś nie tak, jak trzeba - kręciła głową Polka. - Źle się czułam, źle biegłam, byłam osłabiona. Ogólnie było źle.
- Jestem zaniepokojony, ale nie formą Justyny, a innymi sprawami. Nie chcę mówić, o co chodzi. Justyna miała sporo zabiegów zdrowotnych, które mogą źle się odbijać, niedawno odstawiła mocny lek... Przed nami jeszcze cały sezon, wyniki przyjdą - stwierdził Wierietielny.
Słabo wypadli też polscy biegacze. W sprincie, który wygrał Norweg Jens Arne Svertedal, Krężelok był 14., a Maciej Kreczmer - 28. Wczoraj na 15 km techniką klasyczną Kreczmer zajął dopiero 35. pozycję, a Krężelok - 37. Zwyciężył Norweg Eldar Roenning.