LM. Celtic gra z Man United

Jeśli piłkarzom Celticu Glasgow marzy się pierwszy awans do 1/8 finału Ligi Mistrzów, nie mogą dziś przegrać na Parkhead z Manchesterem United. W bramce mistrza Szkocji wystąpi Artur Boruc, od pierwszych minut powinien zagrać Maciej Żurawski

Nawet gdyby oba zespoły nie doznały porażek w ostatniej kolejce Champions League (MU przegrało 0:1 z Kopenhagą, a Celtic aż 0:3 uległ w Lizbonie Benfice) i dziś byłyby pewne awansu, ich pojedynek i tak nie byłby formalnością. Zawsze gdy Szkoci grają z Anglikami media informują o "bitwie o Wielką Brytanię". Tym razem także dlatego, że trenerzy Celticu i MU się nie znoszą. Alex Ferguson był gwiazdą Glasgow Rangers, największego rywala "Celtów". Gdy 20 lat temu został trenerem Manchesteru, pozbył się z klubu Gordona Strachana. Obaj poświęcili sobie wiele gorzkich słów w swych autobiografiach. Ferguson napisał: "Strachanowi nie wolno było ufać na boisku", ten nazwał sir Aleksa "krzykaczem, frustratem, który miał chamskie metody prowadzenia zespołu".

- Chcę wygrać na Celtic Park, nie żeby upokorzyć Strachana, ale dlatego, że mój zespół potrzebuje wygranej. Chcemy być pewni awansu, żeby odegnać zmorę sprzed roku, kiedy to MU nie wyszło z grupy po raz pierwszy od dziesięciu lat. Osobiście życzę Celtom drugiego miejsca w grupie, bo ich awans byłby zbawienny dla szkockiego futbolu. Jednak zamierzam dokończyć robotę i nie oglądać się na nic - stwierdził Ferguson przed wylotem do Glasgow.

W ramach wojny psychologicznej "Czerwone Diabły" zrezygnowały z treningu na stadionie Celticu w godzinie meczu, a oficjalną konferencję prasową przeniesiono do rezydencji drużyny w Loch Lomond.

W sobotę Celtic pokonał 3:0 Inverness Caley Thistle, odnosząc w lidze szkockiej 11. zwycięstwo z rzędu i umacniając się na szczycie tabeli. Jednak okupił zwycięstwo kontuzją swego najlepszego strzelca w Lidze Mistrzów Kenny Millera (4 gole). To szansa dla kapitana reprezentacji Polski Macieja Żurawskiego, który w pierwszym meczu na Old Trafford nie wszedł nawet na minutę. Tym razem prawdopodobnie rozpocznie mecz u boku holenderskiego napastnika Jana Vennegoora of Hesselinka, bo Strachan, chce grać dwoma napastnikami i wygrać.

Jest też dobra wiadomość dla Artura Boruca. W tym samym meczu z Inverness kontuzji kolana doznał Gary Caldwell, piłkarz, który w meczu z Benficą miał udział przy wszystkich bramkach dla Portugalczyków. Pierwszą osobiście zdobył, przy drugiej "asystował", a przy trzeciej efektownie podskoczył nad piłką, myląc bramkarza reprezentacji Polski.

MU też jest liderem, a w sobotę dzięki dwóm bramkom Wayne'a Rooneya wygrali siódme spotkanie z rzędu, pokonując na wyjeździe Sheffield United 2:1. Forma napastnika reprezentacji Anglii rośnie. Niedawno popisał się hat trickiem w meczu z Bolton, a podczas weekendu przełamał trwającą ponad rok niemoc w narodowych barwach, strzelając gola Holandii. - Uwielbiam takie mecze, bo trzeba w nich wykazać się odwagą i siłą fizyczną oraz mentalną. Ostatnie bramki dodały mi skrzydeł i upewniły, że jestem w formie. Nie muszę jednak ich strzelać, o ile wygrywamy - mówi Rooney.

Zdaniem Strachana kluczem do zatrzymania MU będzie powstrzymanie innego piłkarza Paula Scholesa. - Jak dla mnie to najlepszy angielski pomocnik od 30 lat. Ostatnim, który tak wiele pracował na boisku, był chyba Bobby Charlton. Scholes strzela gole, dośrodkowuje, wygrywa pojedynki jeden na jeden, mimo niskiego wzrostu wygrywa pojedynki główkowe w polu karnym rywala. A przy tym nie jest gwiazdorem. Robi swoje i idzie do domu. Szczerze go podziwiam - przyznał Strachan przed meczem.

Jednak dodał, że jego piłkarze wierzą w zwycięstwo. - Akceptujemy oczywisty fakt, że w MU grają lepsi piłkarze niż u nas, ale nie akceptujemy pomysłu, że są nie do pokonania. Są, my to udowodnimy - zapowiada Strachan. Dodaje, że na korzyść jego drużyny będą przemawiać dwie rzeczy - 60 tys. fanatycznych kibiców na Celtic Park i to, że najbliższą niedzielę MU gra ligowy mecz na szczycie z wiceliderem Premier League Chelsea. A wiadomo, że Fergusonowi najbardziej w tym sezonie zależy na odzyskaniu mistrzostwa Anglii.

- To prawda, że zagramy z Celtikiem, mając w tyłach głowy spotkanie z Chelsea. Ale to tylko lepiej. Tak trudny pojedynek będzie idealną rozgrzewką - odpowiada sir Alex.

Celtic: Boruc - Telfer, Naylor, Balde, McManus - Gravesen, Nakamura, Lennon, McGeady - Żurawski, Vennegoor of Hesselink

MU: van der Saar; Neville, Ferdinand, Vidic, Evra - C. Ronaldo, Carrick, Scholes, Giggs - Saha, Rooney

Real rekordowy

Real Madryt i Lyon mają awans zapewniony, ale walczą o pierwsze miejsce w grupie. Zwycięstwo da "Królewskim" pozycję lidera, poza tym w Madrycie chcą rewanżu. Zapowiada go Diarra, który przed sezonem uciekł z Lyonu do Madrytu, aby za kilka tygodni przegrać z opuszczonym klubem 0:2. Lyon już drugi rok upokarza Real w Champions League i gracze Fabio Capello mają tego dość. - Szanujemy Real, ale znowu wygramy - mówi Cris, obrońca mistrza Francji. Czy Real wygra czy nie, bieda mu nie grozi. Właśnie pobił kolejny światowy rekord, za prawa medialne na siedem lat otrzyma od firmy Mediapro kosmiczną kwotę 1100 mln euro.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.