Teraz czas na siatkarzy

Od meczu z Chinami reprezentacja Polski rozpoczyna udział w siatkarskich mistrzostwach świata. Zawodnicy mówią o zdobyciu medalu

Dwunastu wybrańców trenera Raula Lozano jest w Japonii od początku listopada. Aklimatyzacja i gry sparingowe z silnymi rywalami miały sprawić, że z formą trafią już na pierwszy mecz mistrzostw z Chinami, który rozgrywany był dziś nad ranem. Zmęczenia po 22-godzinnej podróży i przyzwyczajenia do zmiany strefy czasowej już ponoć nie ma. Widać to było w dwóch towarzyskich meczach z Brazylią. Najpierw u z mistrzami świata zremisowaliśmy 2:2, później przegraliśmy 1:3, Trener Lozano był dobrej myśli. - Cieszę się, że moi zawodnicy grali z mistrzami świata jak równy z równym - powiedział argentyński szkoleniowiec po tym pierwszym spotkaniu. We własne umiejętności uwierzyli siatkarze. Sebastian Świderski otwarcie przyznał, że interesuje go podium. Lozano był ostrożniejszy i zadeklarował walkę o piąte miejsce. Czy to realne? - Trochę niepokoją mnie takie zapowiedzi. Po dopiero co zakończonych mistrzostwach kobiet widać, że każdy wynik jest możliwy. Dziewczyny też zapowiadały walkę o medale, a widzieliśmy, jak to się skończyło - uważa Stanisław Gościniak, siatkarski mistrz świata z 1974 roku. Legenda polskiej siatkówki dodaje, że o szansach będzie można mówić dopiero po pierwszej fazie mistrzostw. W niej za rywali będziemy mieli: Argentynę, Japonię, Chiny, Egipt i Portoryko. - Z tych drużyn tylko Argentyna jest wyżej sklasyfikowana od naszej drużyny. To napawa optymizmem i trzeba wierzyć, że wyjdziemy z grupy. Dopiero wtedy rozpoczną się prawdziwe mistrzostwa - mówi Gościniak. Z grupy wychodzą cztery najlepsze zespoły, w drugiej fazie zmierzą się one z czterema zespołami z grupy D. Wśród nich zapewne będą Rosja oraz Serbia i Czarnogóra, a to już ścisła światowa czołówka i po spotkaniach z tymi drużynami będzie można ocenić realną siłę polskiej reprezentacji.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.