Artur Wichniarek: Bez przesady z tym powrotem. Ale to prawda, że jeszcze nigdy w historii klubu po 12 kolejkach Arminia nie była tak wysoko.
- Zapewniam, że nie. Dla nas najważniejsze jest zdobycie 40 punktów, które pozwalają na spokojne utrzymanie w Bundeslidze. Kiedy tyle zgromadzimy, będziemy myśleć o czymś więcej. Teraz nie ma niepotrzebnego podgrzewania atmosfery.
- Bo na boisku tworzymy zespół. Zebrało się kilku ludzi sporo potrafiących, którym na dodatek gra sprawia dużą przyjemność. I to razem przynosi efekty.
- Mecz z Eintrachtem świetnie się dla nas ułożył, bo szybko strzeliłem gola, a po przerwie dołożyliśmy jeszcze dwa. Mam nadzieję, że taką formę będziemy prezentować w kolejnych spotkaniach.
- Dlaczego od razu stracone? Po prostu w Hertcie nie dostałem szansy. Gdy zawodnik czuje, że ma zaufanie trenera i władz klubu, wtedy lepiej gra. A ja w Berlinie musiałem występować na pozycjach, na których nie czułem się zbyt dobrze. Ala tak bywa w piłce, że w jednej drużynie czuje się człowiek lepiej, a w innej gorzej. Przypominam, że w Polsce też nie poznano się na mnie w Lechu Poznań, a naprawdę wypłynąłem dopiero w Widzewie. W Arminii jestem wystawiany na środku ataku, dlatego dobrze mi się gra i strzelam gole.
- Słabsze zespoły wzmocniły się przed rozgrywkami, przez to rozgrywki są dużo ciekawsze, co widać choćby na trybunach. Na mecze przychodzi znacznie więcej kibiców. Może jeszcze nie zawsze są komplety, ale zdarzają się kolejki, które ogląda nawet ponad 300 tys. ludzi. A z tego biorą się większe pieniądze dla klubów i możliwość sprowadzania lepszych piłkarzy.
- Przede wszystkim chcę grać jak najlepiej, a co będzie później, zobaczymy...
- Każdy chce grać w reprezentacji. Ja wcale nie zrezygnowałem, mam dopiero 29 lat. W kadrze nie było mnie od trzech lat, ale spokojnie czekam.
Artur Wichniarek rozegrał w reprezentacji 16 spotkań, w których strzelił cztery gole. Ostatni raz wystąpił w kadrze w sierpniu 2003 roku, w wygranym 2:1 spotkaniu z Estonią.