Zdaniem "Cesarza" Beckenbauera zbyt wielka liczba cudzoziemców czyni mecze Bundesligi nieatrakcyjnymi. Mówiący różnymi językami piłkarze nie rozumieją się, nie rozumieją też trenera, a to odbija się na jakości futbolu. Najlepszym przykładem HSV, gdzie występują zawodnicy ze wszystkich kontynentów, od Namibii po Peru. Drużyna nie wygrała jeszcze w tym sezonie w Bundeslidze, a w Lidze Mistrzów nie zdobyła nawet punktu.
"Idealne proporcje to 6+5, czyli minimum sześciu piłkarzy niemieckich i pięciu cudzoziemców. Taki układ wpłynąłby korzystnie na cały nasz futbol i przede wszystkim reprezentację Niemiec" - napisał Beckenbauer (mistrz świata jako zawodnik i trener) w cotygodniowym felietonie w dzienniku "Bild". - Wielu zawodników ma mentalność najemników. Nie idzie tu, może pójdzie gdzie indziej. Nie rozumiem, jak długo kluby będą się na to godzić. FIFA i UEFA popierają zasadę 6+5. Mam nadzieję, że Unia Europejska nie będzie jej torpedować - twierdzi Beckenbauer. W 1995 r. tzw. prawo Bosmana zniosło wszelkie ograniczenia w zatrudnianiu piłkarzy - obywateli UE.
Felix Magath jest zwolennikiem "wolnej rywalizacji piłkarzy". Zdaniem trenera Bayernu, by pomysł Beckenbauera "zaskoczył", limit musiałby objąć także Ligę Mistrzów i Puchar UEFA, inaczej niemieckie drużyny przestaną być konkurencyjne.
Przeciwnikiem jest też trener Arsene Wenger, którego Arsenal często występuje bez choćby jednego Anglika w składzie. - Zmuszenie klubów do wystawiania zawodników jednej nacji jest chore. Po wprowadzeniu tej zasady futbol klubowy dopiero straci na jakości. Powinny liczyć się wyłącznie umiejętności, a nie paszporty - stwierdził Francuz.