Schumacher - tylko zwycięstwo się liczy

Mógł myć samochody w warsztacie volkswagena albo prowadzić z ojcem tor gokartowy pod Kerpen. Postawił na wyścigi, zawojował je i odcisnął na nich ślad głęboki. Głęboki aż do bólu

Co będziemy wspominać po Michaelu Schumacherze, który tydzień temu na GP Brazylii zakończył karierę?

W pamięci kibiców najwspanialszym kierowcą Formuły 1 był Brazylijczyk Ayrton Senna, trzykrotny mistrz świata. Juan Manuel Fangio był tak uwielbiany, że pewnie więcej czasu spędził na ramionach rodaków niż na ziemi. Alain Prost, Jim Clark i wielu innych podziwiano, bo byli dżentelmenami wyścigów. A Schumacher? Schumacher, choć tytuł mistrza świata wywalczył aż siedem razy, jest tylko "najbardziej utytułowany". I to dlatego, że z faktami dyskutować nie sposób.

Zwycięstwo ponad wszystko

Tylko jedno było mu w głowie - zwycięstwo. W każdych okolicznościach, każdym sposobem, jak się nie da zgodnie z przepisami, tym gorzej dla przepisów.

Oto najgorsze przypadki, gdy zachowywał się jak pirat drogowy:

Australia, 1994: Schumacher w Benettonie-Renault i Damon Hill w Williamsie ścigają się o tytuł w decydującym GP w Adelajdzie. Dzieli ich jeden punkt! Na 31. okrążeniu Niemiec zderza się z samochodem Brytyjczyka, obaj nie kończą wyścigu, ale dzięki temu to Schumacher zdobywa swój pierwszy, wymarzony tytuł.

Był to najgorszy rok dla Formuły 1 i najgorszy dla wizerunku Schumachera - podczas GP Wielkiej Brytanii zdyskwalifikowano go za dwukrotne wyprzedzenia Hilla podczas okrążenia formującego (tego przed samym startem do wyścigu) i zignorowanie czarnej flagi, a kilka wyścigów później znów dostał karę, bo jego samochód nie spełnił kryteriów technicznych.

Najgorszy rok dla F1, bo to wtedy zginęli na Imoli Ayrton Senna i Roland Ratzenberger, a w Monako w śpiączkę zapadł Karl Wendlinger.

Grand Prix Europy 1997, na torze w Jerez. Znów decydujący wyścig. Schumacher próbuje wypchnąć Jacques'a Villeneuve'a z toru, a kiedy Kanadyjczyk wyprzedza po wewnętrznej, Niemiec zajeżdża mu drogę. Kolizja kończy wyścig obydwu. Tym razem Schumacher zostaje wykluczony z klasyfikacji kierowców za cały 1997 rok. Mistrzem Villeneuve.

Grand Prix Monako, 2006. Schumacher blokuje zakręt pod słynną knajpką Rascasse, uniemożliwiając innym poprawienie wyników w kwalifikacjach podczas ostatniego okrążenia. Furia ogarnia wszystkich czołowych kierowców, którzy dają temu wyraz w słowach - rzecz nieczęsta w Formule 1.

To najbardziej znane przypadki nagannego zachowania Schumachera, gdy chciał wygrać ponad wszystko. Krytyka byłaby miażdżąca, gdyby nie najpiękniejsze momenty w jego karierze. Zresztą jedni kochają Schumachera za to, za co inni nienawidzą. Czyli za walkę do końca i hiperinteligencję wyścigową. Najpiękniejsze przypadki to:

Belgia, 1992: Pierwsze zwycięstwo, w deszczu. On i Senna byli geniuszami jazdy w ekstremalnych warunkach. Na torze w Spa wyprzedza go kolega z zespołu Benettona Martin Brundle. Ale Schumacher zauważa, że opony Brundle'a są mocno zużyte, domyśla się, że jego także. Wymusza na swoim zespole zmianę opon na deszczowe. I deklasuje przeciwników.

Belgia, 1995. Znów deszcz. Zwycięstwo ze startu z 16. miejsca - ryzykuje jazdę na gładkich oponach, mimo mokrej nawierzchni.

GP Hiszpanii, 1996 - I znów deszcz. Oprócz dwóch pozostałych kierowców na podium Niemiec dubluje wszystkich. Ale drugi na mecie Jean Alesi przyjechał 45 sekund za Niemcem.

Szperając w starych oponach

- Czy znacie piosenkę Sinatry "I did it my way". Tak właśnie było w moim życiu - powiedział niedawno Schumacher.

Sinatra śpiewał ("w wolnym tłumaczeniu") tak:

"Kochałem, śmiałem się i płakałem

porażki były moim udziałem

A teraz, gdy łzy obeschły, myślę,

że niezwykłe było to, czego dokonałem

i z podniesionym czołem powiem

"Tak, to wszystko ja zrobiłem - na swój własny sposób"

Jego własna droga zaczęła się w Kerpen, niedaleko granicy z Belgią, gdzie Wolfgang Graf Alexander Berghe von Trips założył tor kartingowy (był pierwszym znanym niemieckim kierowcą wyścigowym, zginął w wypadku na torze Monza w 1961 roku, zabijając dodatkowo 15 widzów).

Ojciec Michaela Rolf był budowlańcem, ale po robocie opiekował się torem, naprawiał, czyścił a nawet tuningował gokarty. Wreszcie wziął tor w leasing, a matka Elizabeth prowadziła przy torze knajpkę z wurstami i piwem. I miała na oku Michaela, który w wieku czterech lat jeździł w gokarcie na pedały, błagając ojca o zamontowanie silnika.

Jedna legenda głosi, że Rolf Schumacher zamontował synowi silnik od kosiarki, druga, że był to silnik motoroweru, który znalazł na wpół zatopiony w jeziorze.

Wielka postać Formuły 1 Frank Williams powiedział kiedyś, że Schumacher jest w stanie wygrać z każdym, kierując nawet dziecięcym wózkiem.

Dopóki można było wykorzystywać części wyrzucane po kilku wyścigach przez bogatszych klientów, wszystko było w porządku - rodzina Schumacherów finansowo wiązała koniec z końcem. Przyjaciele pamiętają obrazki z zaplecza toru w Kerpen, gdy Michael szperał w stosie zużytych opon.

Rolf - utalentowany mechanik - przygotowywał gokarty, Michael wygrywał każdy wyścig. Jednak w pewnym momencie doszli do ściany - bez większych funduszy rozwój młodego Schumachera byłby niemożliwy. Ojciec zaczął więc jeździć wokół Kerpen z czapką i szukać pieniędzy wśród lokalnych biznesmenów. Znalazł u handlarza dywanami, u właściciela warsztatu samochodowego i u właściciela automatów do gry w lokalnej sieci knajp.

Wówczas 17-letni Michael podobno niczego nie planował. - W szkole nie byłem asem, bo miałem w głowie tylko ściganie - wspominał potem, ale rówieśnicy z tamtych czasów mówią, że nie używał alkoholu, nie palił, nie chodził na balangi. Wyróżniała go pasja coraz szybszej jazdy.

Mistrzowska jedność kierowcy i maszyny

Ale nie byli z ojcem do końca pewni, czy pasja przyniesie w przyszłości chleb, więc postanowili, że Michael wyuczy się na mechanika. I po szkole późniejszy siedmiokrotny mistrz świata pracował na myjni w warsztacie Volkswagena i BMW, bo starzy mechanicy uznali, że jest za młody do pracy przy silnikach.

Owym właścicielem automatów do gry w sieci lokali był Jurgen Dilk, którego syn Guido też ścigał się w gokartach w Kerpen. Papa Dilk zafundował więc synowi towarzystwo i odtąd Michael i Guido razem jeździli volskwagenem transporterem po Niemczech, śpiąc między wyścigami na podłodze samochodu, żeby było taniej.

Guido, widząc, że jego ściganie nie da mu przyszłości, zaczął pracować w pobliskiej kopalni. Dla Michaela wtedy nastąpił przełom.

W 1988 roku na torze w Salzburgu startowała Formuła Koenig. Padał deszcz i Michael Schumacher ruszał do wyścigu z siódmego miejsca. Na koniec pierwszego okrążenia był już pierwszy. Z garaży patrzył na to Willi Weber, szef dobrze prosperującej stajni WTS w Formule 3000, oczko niżej od Formuły 1, późniejszy menedżer Schumachera. - Zaimponowała mi precyzja, z jaką jechał. Na każdym okrążeniu po tej samej, identycznej i idealnej linii jazdy. Gnał do przodu, jakby był sam na torze. To była mistrzowska jedność kierowcy i maszyny przy ekstremalnej pogodzie - wspominał Weber.

Po tym wyścigu zaproponował młodemu kierowcy miejsce w jego stajni do końca sezonu. - Dobrze - powiedział Schumacher. - Ale nie mam na to pieniędzy, nie mam sponsorów.

- Nie przejmuj się. Po prostu prowadź moje samochody - powiedział podniecony Weber.

Po testach pod Norymbergą Weber, który zafascynował się talentem Michaela, nie zastanawiał się ani chwili - podpisał z kierowcą dwuletni kontrakt i zapewnił sobie kontrakt menedżerski. Była to dla Webera decyzja życia - zainwestowane w 1988 roku kilka tysięcy marek przyniosło mu wkrótce dziesiątki milionów dolarów.

Wariat albo geniusz

Przełom z Weberem i starty w Formule 3000 przyniosły zainteresowanie grubej ryby - szefa sportu w Mercedesie Jochena Neerpascha. Jego ideą było stworzenie niemieckiego zespołu Formuły 1. Spodobali mu się młodzi chłopcy: Wendlinger, Heinz-Harald Frentzen i Schumacher. Od tego momentu cała juniorska trójka uczyła się tego, co później Schumacherowi przyniosło olbrzymi sukces - wszechstronności, umiejętności dostosowania się do wszelkich warunków, nowych samochodów, nowych technik - przecież przez 15 lat utrzymał się na szczycie F1, choć cały czas unowocześniała się i zmieniała. To naprawdę trudne.

Jednej niedzieli startowali w bolidach Formuły 3000 w zespole Sauber Mercedes, a innej w potężnych maszynach w Le Mans. Schumacher wszędzie odnosił sukcesy. I po raz pierwszy zaczęło być o nim głośno - nie tylko ze względu na jego umiejętności. Po raz pierwszy mówiło się, o tym, że sprowokował kolizje z Derekiem Warwickiem w Le Mans, że policja francuska skonfiskowała mu mercedesa, gdy pędził 280 km/h autostradą do Le Castellet w Prowansji, że odbił dziewczynę Frentzenowi, choć to akurat nie było prawdą, bo Corinna, późniejsza żona Schumachera, rzuciła Frentzena wcześniej.

W 1991 roku Schumacher i jego sponsorzy - wśród nich Mercedes - postanowili wcisnąć się do F1. Michael pojechał na testy do stajni również debiutującego w F1 Eddiego Jordana, który żądał 300 tys. za każdy wyścig. Podczas testów jeden z pracowników zespołu dzwonił do Jordana i mówił: - Szefie, za kierownicą siedzi albo wariat, albo geniusz.

Ale w Jordanie Schumacher pojechał tylko w jednym wyścigu i to dzięki zbiegowi okoliczności. Przed GP Belgii kierowca Jordana Bertrand Gachot pobił po stłuczce samochodowej w Londynie taksówkarza, potraktował go na dodatek gazem łzawiącym i musiał odsiedzieć kilka miesięcy w areszcie. W kwalifikacjach Schumacher był siódmy! Debiut zakończył się awarią tuż po starcie, ale tak zaczęła się jego kariera w F1.

Do końca jechał na całego

Jeżeli szukać przyczyn jego woli walki do końca, twardej bez względu na okoliczności, to właśnie w początkach życia sportowego, w Kerpen. Przecież podobnie jest z Kubicą, który powiedział - w sposób zaskakująco hardy - na konferencji prasowej przed debiutem w Grand Prix: - Nie potrzebuję teraz pomocy. Była mi potrzebna wcześniej. Jeśli doszedłem tak wysoko bez niej, to teraz tym bardziej dam sobie radę.

Właśnie w Kerpen Schumacher nauczył się tego, nad czym zachwycano się podczas Grand Prix Brazylii, jego ostatnim wyścigu w Formule 1. Mimo że miał w kieszeni już siedem tytułów mistrza świata; mimo że zarobił na torze i dzięki niemu miliardowy majątek; mimo że szanse na tytuł miał tylko teoretyczne; mimo że silnik odmówił mu posłuszeństwa podczas kwalifikacji i musiał startować z 10. pozycji; mimo że we wczesnej fazie wyścigu pękła opona w jego ferrari podczas wyprzedzania Giancarlo Fisichelli - jechał do końca na całego, tak jakby liczyło się dla niego tylko zwycięstwo.

Schumacher w Formule 1

Tytuły: Siedem (1994, 1995, 2000, 2001, 2002, 2003, 2004)

Najdłuższe królowanie w Formule 1: Cztery lata 11 miesięcy 17 dni (od 8 października 2000 do 25 września 2005)

Najwięcej zwycięstw: 91

Najwięcej pole position: 68

Najwięcej zwycięstw w sezonie: 13 (2004)

Najdłuższa seria zwycięstw w sezonie: siedem (2004)

Najwięcej drugich miejsc: 43

Najwięcej najszybszych okrążeń w wyścigach: 75

Najwięcej wyścigów na prowadzeniu: 141

Najwięcej okrążeń na prowadzeniu: 5096

Najwięcej punktów: 1364 (w tym 78 za 1997, kiedy został wykluczony z klasyfikacji kierowców za kolizje z Villeneuve'em)

Najwięcej punktów w sezonie: 148 (2004)

Najwięcej sezonów z przynajmniej jednym zwycięstwem: 15

Najwięcej miejsc na podium: 154

Najwięcej zwycięstw w tym samym GP: osiem (Francja)

Najwięcej zwycięstw, gdy startował z pole position: 40

Najwięcej hat tricków (pole position, zwycięstwo, najszybsze okrążenie): 22

Schumacher jest jedynym kierowcą, który każdy wyścig w sezonie zakończył na podium - w 2002 r.

Największy margines zwycięstwa - 67 pkt (2002)

Najszybciej zdobyty tytuł: 2002 (lipiec, sześć GP do końca sezonu)

Copyright © Agora SA