Trzy gole Rooneya

Wayne'owi Rooneyowi nie zaszkodziło party z okazji 21. urodzin. Napastnik Manchesteru United przerwał passę 11 meczów bez gola, zdobywając hat trick w wyjazdowym meczu z Boltonem 4:0.

10. kolejka Premiership - wyniki, tabele

Po powrocie z nieudanego mundialu w Niemczech Rooney znakomicie rozpoczął sezon. W meczu otwarcia z Fulham 20 sierpnia zdobył dwa gole. I natychmiast zatracił skuteczność. Zawodził tak w Premier League, Lidze Mistrzów i reprezentacji Anglii. Jeszcze w piątek, odbierając życzenia urodzinowe od fanów w Manchester United Radio, tłumaczył, że spadkowi formy winna jest czerwona kartka, którą dostał w przedsezonowym meczu towarzyskim z FC Porto na turnieju w Amsterdamie.

- To była niesłuszna kara, co było frustrujące. W jej efekcie zostałem zawieszony na trzy ligowe mecze. Nie jesteś w stanie dawać z siebie wszystkiego na treningach, jeśli masz świadomość, że choćbyś nie wiem jak się starał, i tak nie zagrasz w najbliższym meczu. Dlatego kiedy już wróciłem na boisko, nie byłem do końca sobą. Przed totalną frustracją ratowało mnie tylko to, że i w lidze, i Champions League MU wygrywa i jest liderem - opowiadał Rooney.

Ofiarą frustracji napastnika "Czerwonych diabłów" stał się w sobotę trzeci w tabeli Bolton. Na Reebok Stadium napastnik reprezentacji Anglii jak już trafił w 10. minucie, to mecz zakończył hat trickiem. MU wygrało 4:0, bo bramkę zdobył także Cristiano Ronaldo.

- Kiedy Wayne zdobył pierwszego gola, gołym okiem widać było, jak zaczyna wypełniać go pewność siebie - mówił po meczu trener Alex Ferguson. - Usiadłem sobie wygodniej i pomyślałem: "dalej, synu, leć, strzel jeszcze parę". Kiedy napastnik długo nie trafia do siatki, zaczyna w siebie wątpić, woli oddać piłkę, bo może kolega będzie miał więcej szczęścia. Wayne się odblokował, a przy tej klasie napastnika następne gole były kwestią czasu.

Gole były spełnieniem urodzinowych życzeń Rooneya. Największym marzeniem, jak sam przyznał, jest, by MU sprowadziło na Old Trafford Stevena Gerrarda. Być może i tu los się do niego uśmiechnie. Zdaniem "Sunday Mirror" coraz bardziej psują się stosunki między kapitanem Liverpoolu i trenerem Rafaelem Benitezem. Gerrard ma dość systemu Hiszpana skazującego go na grę na prawej stronie. Woli grać w środku, gdzie Benitez widzi Xabiego Alonso i Mohameda Sissoko. Frustracji pomocnika nie zmieniła nawet sobotnia wygrana z ostatnią niepokonaną drużyną Premier League - Aston Villą 3:1. Gerrard, który po zdobyciu Ligi Mistrzów w 2003 roku odrzucił ofertę Chelsea, teraz nie wyklucza odejścia z Anfield Road. Jego wartość ocenia się na 30 mln funtów.

Tyle samo punktów co MU ma londyńska Chelsea, ale mistrzowie Anglii strzelili o sześć goli mniej. W sobotę pokonali na wyjeździe 2:0 Sheffield United po golach Franka Lamparda i Michaela Ballacka. Kto wie jednak, jak skończyłby się ten mecz, gdyby w 17. min przy stanie 0:0 trzeci bramkarz "The Blues" Portugalczyk Hilario nie obronił karnego, wykonywanego przez Danny'ego Webbera. Napastnik Sheffield zmarnował już trzeciego karnego w tym sezonie.

Wciąż nie wiadomo, kto zastąpi na Stamford Bridge czeskiego bramkarza Petra Cecha, który przechodzi rehabilitację po pęknięciu czaszki. Według "The Sun" w piątek z drużyną trenował były bramkarz AS Monaco, Olympique Marsylia i Ajaccio, 33-letni Stephane Porato. Jego obecność na treningu najbardziej zdziwiła... José Mourinho, który miał się dopytywać współpracowników, kto to u diabła jest i co tutaj robi?

Tymczasem po raz pierwszy od urazu publicznie przemówił Cech, który wraz z żoną Martiną odwiedził trening kolegów. Bramkarz "The Blues" przyznał, że miewa potworne migreny, po obudzeniu ma problemy z patrzeniem, bo przed oczami latają mu białe plamy i nie potrafi koncentrować się na niczym dłużej niż 10-15 minut. - Nie umiem skupić się nawet na najciekawszym meczu. Po kwadransie czuję się wyczerpany. Ale z dania na dzień ten czas na szczęście się wydłuża - stwierdził 24-letni Czech. Na temat winy sprawcy urazu, pomocnika Reading Stephena Hunta, nie chciał się wypowiadać. - Obejrzałem incydent raz, bo niczego nie pamiętałem. To nie było przyjemne i nie chcę do tego wracać - powiedział.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.