Widzew - Legia w piątek wieczorem

Bilety na mecz Widzewa z Legią już zostały sprzedane. - Interesuje nas tylko wygrana - mówią piłkarze obu zespołów

Legia z Widzewem ostatni raz grała dwa lata temu - gdy łódzki klub spadał do drugiej ligi. W zwycięskim 6:0 meczu gola z karnego strzelił nawet bramkarz Artur Boruc. Teraz o taki rezultat nikt nie podejrzewa ani jednej z drużyn. Z bogatej historii spotkań najbardziej pamiętny jest mecz decydujący o mistrzostwie w 1997 r., kiedy Legia prowadząc pięć minut przed końcem 2:0, przegrała 2:3 na własnym stadionie. Takim wynikiem Widzew wygrywał też dwa razy u siebie. Ale tym razem taka liczba bramek byłaby niespodzianką. W bramce Legii prawdopodobnie stanie Jan Mucha, do tej pory niepokonany w polskiej ekstraklasie.

Oba zespoły są zdecydowanie na fali. Wygrały dwa ostatnie spotkania. Widzew przed tygodniem po dramatycznej walce 3:2 z Lechem Poznań (a więc tym bardziej możliwość takiego wyniku dzisiaj chyba się wyczerpała) i wcześniej 5:1 na wyjeździe z Górnikiem Łęczna. Legia outsidera rozbiła nawet wyżej, bo 5:0, a wcześniej wygrała 1:0 z Pogonią. - Nasza forma idzie do góry - twierdzi trener Dariusz Wdowczyk. - Dobra passa Legii zaczęła się od meczu z Pogonią. Dobra gra z Łęczną to potwierdziła - mówi Sebastian Szałachowski, który strzelał gole dla mistrza Polski w dwóch ostatnich spotkaniach.

W tych meczach w Legii nie zagrał Łukasz Surma, kapitan stołecznej drużyny. W Szczecinie ze względu na żółte kartki, z Łęczną - ponieważ trener Wdowczyk nie chciał zmieniać zwycięskiego składu. Dziś kapitan powinien jednak wrócić do składu. W meczu, w którym trzeba będzie przede wszystkim powalczyć, a odbiór piłki może okazać się kluczową sprawą, udział Surmy może być nieoceniony. - Nie jestem przyzwyczajony do siadania w Legii na ławce rezerwowych, ale się nie obrażam, bo nie takim zawodnikom jak ja to się zdarzało. Jeżeli tylko znajdę się w składzie, zrobię wszystko, żebyśmy wygrali - deklaruje.

Niby deklaracja taka jak zwykle, ale przy okazji takiego meczu nie dziwi. Spotkania Widzewa z Legią zawsze miały i będą mieć wysoką temperaturę. Smaczku też dodawały im spotkania kibiców - czasem wątpliwego, bo starć między wrogimi obozami nie brakowało. Teraz, choć trybuny będą pełne (sprzedano wszystkie 7 tys. biletów, do tego dochodzi 1,5 tys. karnetów i wejściówek dla VIP-ów), oficjalnie ma nie być zorganizowanej grupy kibiców z Warszawy. PZPN nałożył bowiem na nich zakaz mający obowiązywać do końca rundy jesiennej. Tylko czy naprawdę ich w Łodzi nie będzie? Na poprzednie spotkania wyjazdowe Legii kibice i tak przyjeżdżali - dzięki porozumieniu albo z organizatorami, albo z miejscowymi szalikowcami. Zgody na takie porozumienie między widzewiakami a legionistami nie ma, ale...

- Czy pojedziemy? Uzgodniliśmy, że w tej sprawie nie będziemy się wypowiadać - usłyszała "Gazeta". A więc...

WIDZEW ŁÓDŹ - LEGIA WARSZAWA. Piątek, godz. 20 - ul. Piłsudskiego 138 (transmisja w Canal+). Sędziuje Tomasz Mikulski (Lublin). Widzew: Bartosz Fabiniak - Łukasz Broź, Bartłomiej Konieczny, Jakub Rzeźniczak, Jakub Wawrzyniak - Adrian Budka, Piotr Kuklis, Robert Kłos, Stefano Napoleoni - Krzysztof Sokalski, Bartłomiej Grzelak. Legia: Jan Mucha - Wojciech Szala, Dickson Choto, Herbert Dick, Edson da Silva - Miroslav Radović, Łukasz Surma, Aleksandar Vuković, Grzegorz Bronowicki - Sebastian Szałachowski, Dawid Janczyk.

Burkhardtów dwóch

W szerokim składzie Widzewa od tego sezonu jest 19-letni Filip Burkhardt (wcześniej w Amice Wronki, później w Lechu Poznań). W składzie Legii - 23-letni Marcin. Młodszy na pewno nie rozpocznie meczu w podstawowym składzie. Starszy zapewne także usiądzie na ławce, bo w pomocy Legii mecz zaczną prawdopodobnie Łukasz Surma i Aleksandar Vuković.

Nadal bez Baldego

Senegalski obrońca Legii Mamadou Balde przed meczem z Górnikiem Łęczna poleciał do kraju, by uzupełnić dokumenty potrzebne do przedłużenia polskiej wizy. Miał wrócić we wtorek, ale nie wrócił, bo dokumenty nie zostały uzupełnione. Dlatego nie zagra także z Widzewem.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.