Dziś rusza nowy sezon NHL

Kanadyjczycy szaleją z radości, ale w USA zainteresowanie najlepszą hokejowa ligą świata spada.

Rok temu NHL wznowiła rozgrywki po lokaucie, z powodu którego sezon 2004/05 się nie odbył. Poszło o zarobki. Kiedy wreszcie zawodnicy zgodzili się na obniżkę pułapu płac (tzw. salary cap) do 39 mln dol (teraz 44 mln), przy okazji zmieniono także przepisy, które miały uatrakcyjnić grę.

Cel został osiągnięty - Puchar Stanleya Carolina Hurricanes zdobyli dopiero po siedmiomeczowym maratonie z Edmonton Oliers, tylu strzałów i goli nie widziano na lodowiskach NHL od dekady, pojawiły się nowe gwiazdy. 21-letni Rosjanin Aleksander Owieczkin (Washington Capitals) i 19-letni Sidney Crosby (Pittsburgh Penguins) znaleźli się w czołówce strzelców ligi i już dziś mówi się, że będą następcami legendarnych Wayne'a Gretzky'ego i Mario Lemieux.

Ale NHL powróciła do szczytów popularności tylko w Kanadzie. W USA liga jest w odwrocie. Rok temu ESPN uznała, że roczne prawa do jej pokazywania nie są warte 65 mln dol. Pakiet kupiła stacja OLN specjalizująca się w pokazywaniu mniej popularnych w Ameryce imprez, np. Tour de France. Coraz mniej o NHL piszą też gazety - "Los Angeles Times" nie będzie już wysyłać dziennikarzy na wyjazdowe mecze Kings i Anaheim Mighty Ducks. "New York Times" już w poprzednim sezonie ograniczał się przeważnie tylko do nowojorskich spotkań Rangersów i Islandersów.

W Polsce żadna ze stacji nie kupiła praw do pokazywania NHL. W lidze nie ma już Mariusza Czerkawskiego (gra w Szwajcarii) ani Krzysztofa Oliwy (zakończył karierę). W Colorado Avalanche jest tylko Wojciech Wolski, który urodził się w Zabrzu, ale wyjechał z Polski, gdy miał cztery lata. Ma kanadyjskie obywatelstwo i chce grać w tamtejszej reprezentacji.

Copyright © Agora SA