Letnie skoki, zimowa forma

Adam Małysz wygrał w Klingenthal zawody Letniej Grand Prix w skokach narciarskich i wrócił na pozycję lidera. We wtorek w Oberhofie ostatnie w tym sezonie skoki na igelicie

Najlepszy polski skoczek ma dziewięć punktów przewagi nad Austriakiem Wolfgangiem Loitzlem, który w sobotę był ósmy. To był szósty start Małysza tego lata i trzecia wygrana, poprzednio zwyciężał w Val di Fiemme i Zakopanem. Loitzl brał udział we wszystkich dziewięciu zawodach LGP. - Jechałem do Niemiec trochę bez przekonania. Wahałem się, czy nie lepiej byłoby zostać w domu i spokojnie trenować - powiedział Małysz serwisowi Skijumping.pl. - Przekonał mnie trener Hannu Lepistoe. Wypada skakać w ostatnich konkursach przed zimą i przyjechali tu niemal wszyscy najlepsi.

Małysz nie traktuje letniej GP poważnie. Chce wygrywać, ale bardziej interesują go, jak kiedyś, dwa dobre skoki. A kiedy jest zadowolony z tego, co zrobił na skoczni, są wyniki. Tak było w sobotę. Po pierwszej serii Polak był drugi. Skoczył aż o 3,5 metra mniej niż prowadzący Andreas Widhoelzl i tracił do Austriaka ponad siedem punktów. W drugiej serii na Małysza mocnych już nie było. 135,5 m dało mu zwycięstwo z kilkupunktową przewagą nad Widhoelzlem. - Pierwszy skok był lepszy od drugiego. Warunki były równe dla wszystkich, popełniłem mało błędów - ocenił Małysz. - W drugim miałem sporo szczęścia. W pierwszej fazie lotu miałem złe warunki, ale przeleciałem nad bulą i dostałem wiatr pod narty. Każda wygrana mnie cieszy. Szczególnie, że kiedy patrzę na listę startową, to tylko pięciu zawodników jest starszych ode mnie [w grudniu Małysz skończy 29 lat].

Co ciekawe, w drugiej serii tak samo daleko jak Małysz pofrunął... Janne Ahonen (starszy od Małysza o siedem miesięcy). Fin od lat unikał skakania na igelicie, uparcie twierdząc, całkiem słusznie zresztą, że skoki to dyscyplina zimowa. W dwóch poprzednich latach fatygował się tylko na jedne zawody (2004 - Innsbruck, 2005 - Hinterzarten). W Klingenthal wygrał serię próbną przed zawodami. Pierwszy skok miał kiepski (123 m), w drugim pokazał wielką klasę i awansował z 24. miejsca na 11. 15. był dwukrotny mistrz olimpijski z Turynu Thomas Morgenstern. - Cieszy mnie ta lokata - powiedział Austriak. - Przez dwa miesiące byłem kontuzjowany, nie mogłem trenować. Czas poświęcałem nauce, wyluzowałem się, zniknęła presja. Już nie mogę doczekać się zimy.

Nim jednak karawana skoczków zjedzie się w ostatni weekend listopada do fińskiego Kuusamo, są jeszcze wtorkowe zawody w Oberhofie. - Mam nadzieję, że zimą będzie również dobrze - mówił Małysz w Klingenthal. - Oczekiwania przed Letnią Grand Prix miałem niewielkie, nie spodziewałem się, że będę liderem. Na tej skoczni byliśmy dwa tygodnie temu na zgrupowaniu i skakało mi się dobrze. Moje skoki technicznie są coraz lepsze, ale muszę kontrolować stare nawyki. W Oberhofie postaram się obronić koszulkę lidera, ale tam zwykle o wynikach decyduje wiatr.

Łukasz Kruczek: Starty kontrolne

Robert Błoński: Z sześciu konkursów, w których startował Adam Małysz, trzy zakończyły się jego zwycięstwem.

Łukasz Kruczek: Jesteśmy tym zaskoczeni. Nie nastawialiśmy się na wyniki. Latem miało być tylko skakanie treningowe. Najbardziej zdziwieni byliśmy, kiedy na początku sierpnia wygrał w Predazzo. Liczyliśmy na miejsce w czołówce, ale nie na zwycięstwa. Później z dnia na dzień forma była wyższa. Im dłużej trwał sezon letni, tym wyniki Adama były mniej zaskakujące.

Po wygranej w Zakopanem była przerwa w startach. Co wtedy robili skoczkowie?

- Przez tydzień trenowaliśmy w Klingenthal, mieliśmy też zgrupowanie w Zakopanem. Między nimi grupa beskidzka, czyli Adam Małysz, Piotr Żyła, Stefan Hula i Rafał Śliż, trenowała razem ze mną w Wiśle. A grupa zakopiańska, czyli Kamil Stoch, Robert Mateja i Marcin Bachleda, pod okiem Zbyszka Klimowskiego pod Tatrami. Raz w tygodniu skakaliśmy na Wielkiej Krokwi. Hannu Lepistoe był w tym czasie w Finlandii. Jest z nami podczas dłuższych zgrupowań.

Jak Pan oceni sobotni konkurs w Klingenthal?

- Stał na bardzo wysokim poziomie. Skoki były równe i dalekie. Po pierwszych konkursach niewiele można było mówić o formie. Zawodnicy przyjeżdżali w trakcie przygotowań i nie przykładali się zbytnio do skoków. Do Niemiec przyjechali już właściwie wszyscy, jakby chcieli się sprawdzić dwa miesiące przed prawdziwą rywalizacją, przed konkursami zimowymi. I jeśli chodzi o poziom, był prawie taki jak zimą. Choć warunki nie były równe. Niektórzy skoczkowie mieli pecha, nas to na szczęście ominęło.

Na skoczni niespodziewanie pojawił się Janne Ahonen.

- My wiedzieliśmy, że będzie skakał. Hannu, co zrozumiałe, ma dobre kontakty z Finami. Ahonen trenował od jakiegoś czasu i jak co roku chciał się sprawdzić. Wszyscy chcieli zobaczyć, w jakim punkcie się znajdują niedługo przed początkiem zimy. Niby to wszystko są starty kontrolne, ale jednak każdy chciał zobaczyć, jak skacze sam i co u rywali.

I w jakim miejscu jest Adam Małysz?

- Wyniki mówią same za siebie.

Jakie plany po wtorkowym konkursie w Oberhofie?

- Wracamy do kraju. Ci, co skakali w Niemczech, będą odpoczywać od skoczni. Przewidujemy dla nich tylko treningi motoryczne. W następny wtorek spotykamy się w Zakopanem, gdzie będziemy przygotowywać się do mistrzostw Polski na igelicie, które odbędą się 14 i 15 października.

Czy w nadchodzącym sezonie będą jakieś nowinki?

- Zawsze na wieży trenerskiej mieliśmy monitory, które pokazywał siłę i kierunek wiatru w trzech miejscach na skoczni: na progu, buli i w końcowej fazie lotu. Teraz mają podawać nam tylko średnią prędkość wiatru w całej fazie lotu. Mało nam to mówi. Ale mam nadzieję, że FIS jeszcze to zmieni. Jeśli chodzi o narty i kombinezony, to przepisy są tak ostre, że nie ma możliwości kombinowania. Wszystko jest tylko kwestią dopasowania. My powoli zaczynamy już kompletować sprzęt na zimę.

Wyniki konkursu Letniej GP w Klingenthal:

...

Klasyfikacja generalna (po 9 z 10 zawodów):

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.