Prominentny sędzia zatrzymany przez policję

Grzegorz K., znany pierwszoligowy arbiter i sekretarz wielkopolskiego kolegium sędziów, prawdopodobnie usłyszy w piątek we wrocławskiej prokuraturze zarzuty dotyczące korupcji.

K. to najbardziej znany arbiter zatrzymany przez policję w związku z potężną afera korupcyjną w polskim futbolu. Na boisku pracował jeszcze całkiem niedawno - w ekstraklasie gwizdał do 2003 r., karierę sędziowską zakończył rok później. Nadal działał w futbolu - dziś pełni funkcję sekretarza Kolegium Sędziów Wielkopolskiego Związku Piłki Nożnej.

Jeszcze niespełna miesiąc temu na naszych łamach komentował zatrzymanie przez policję dwóch poznańskich arbitrów podejrzanych o korupcję: Adama K. i Macieja H. - Liczymy, że mają tylko złożyć wyjaśnienia i potem spokojnie wrócą do domów. Jeśli nie wrócą, to rzeczywiście będzie przykra sprawa - stwierdził K. Adam K. i Maciej H. zarzuty usłyszeli.

W czwartek K. też trafił do Wrocławia, gdzie został przesłuchany. Tamtejsza prokuratura postawiła zarzuty już 44 osobom, w tym zorganizowania piłkarskiej mafii ustawiającej wyniki meczów innemu Wielkopolaninowi Ryszardowi F., ps. "Fryzjer". W ostatnich latach K. był obserwatorem pracy sędziów w WZPN. A system stworzony przez "Fryzjera" kluczową rolę przyznawał właśnie obserwatorom, od których zależała promocja sędziego do wyższej ligi - a co za tym idzie i wyższe wynagrodzenia.

- Kiedy słyszę o takich sprawach, to jest mi przykro. Czy zawieszę K. w obowiązkach? Wiem za mało, by jednoznacznie móc się do tego ustosunkować - mówi Stefan Atnkowiak, prezes WZPN. - PZPN podjął ostatnio decyzję o weryfikacji sędziów i wydzieleniu ich ze struktur związku. Wtedy sędziowie stworzą własną organizację i ewentualne przestępstwa, jakie popełnią, nie będą kalały federacji. I może to jest jakieś wyjście z tej strasznej sytuacji.

Właściciel KSZO Ostrowiec z zarzutami, ale na wolności

Wrocławska prokuratura zarzuciła wczoraj Mirosławowi S. ustawienie ponad 20 meczów. Za każdy zapłacić miał od kilku do kilkunastu tysięcy zł. Właściciel KSZO Ostrowiec został zatrzymany w środę rano. W czwartek - po zakończeniu przesłuchania - wyszedł do domu. Musiał zapłacić 40 tysięcy kaucji. Według nieoficjalnych informacji przyznał się do winy i szczegółowo opowiedział o kupowanych przez siebie meczach. - Mówił, że ma tego dość, że futbol powinien być czysty - opowiada nasz informator.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.