Bitwa o Wielką Brytanię w Lidze Mistrzów

Mianem "Battle of Britain" ochrzciła wyspiarska prasa pojedynek Manchesteru United z Celtikiem Glasgow. Na Old Trafford w roli głównej wystąpią dziś dwaj "celtyccy" Polacy - Artur Boruc i Maciej Żurawski. Trzeci Polak - Tomasz Kuszczak - obejrzy starcie z ławki rezerwowych "Czerwonych Diabłów"

Niespodzianka. Jak wygląda Artur Boruc?

MU to lider Premier League, jednej z najsilniejszych lig świata. Od rozpoczęcia sezonu wygrał wszystkie cztery spotkania. Piłkarze jak Wayne Rooney, Rio Ferdinand czy Cristiano Ronaldo to gwiazdy światowego formatu.

Celtic jest liderem ligi szkockiej i obrońcą mistrzowskiego tytułu. Ale od lat za jedynego rywala ma w Szkocji Glasgow Rangers. Mimo to nawet trener gospodarzy Alex Ferguson przyznaje, że w meczu między dwoma wielkimi klubami każdy wynik będzie możliwy.

- Szkockie drużyny nie muszą się lękać angielskich, choć różnica między ligami jest kolosalna. Premier League jest najsilniejsza na świecie, o szkockiej można powiedzieć wiele dobrego, tylko nie to. Ale to nie oznacza, że w jednym meczu szkocka drużyna nie może pokonać angielskiej. Tym bardziej taka jak Celtic, który, gdyby grał w Premier League, byłby w niej czołową drużyną. Sprzedawałby 85 tys. biletów na każdy mecz i po paru latach graliby tu najlepsi piłkarze na Wyspach - twierdzi Martin O'Neill, były trener Celtów, twórca ich wielkich sukcesów.

- Problem z meczami takich drużyn jak nasze polega na tym, że trzeba odrzucić wszystkie emocje związane z odwieczną rywalizacją angielsko-szkocką. Nie jest to łatwe, wiem, co mówię. Ale trzeba skupić się wyłącznie na futbolu. Inaczej łatwo wpaść w emocjonalną pułapkę i stracić kontrolę nad przebiegiem spotkania. Dlatego ja na jutro zamierzam zapomnieć, że jestem Szkotem z Glasgow i grałem kiedyś w Rangersach - mówi Ferguson.

Dodatkowo i on i trener Celticu Gordon Strachan muszą zapomnieć o własnym animozjach. Ferguson był trenerem Aberdeen, a Strachan gwiazdą drużyny. Obaj sięgnęli po Puchar Zdobywców Pucharów w 1983 roku. Ale kiedy sir Alex objął Manchester United, bez sentymentów pozbył się Strachana, który przeszedł tam wcześniej. W swej autobiografii trener Celticu napisał niedawno m.in. że "Fergusonowi nie wolno okazać zaufania nawet na centymetr".

Dwa rozdrażnione niedźwiedzie

Tuż przed rozpoczęciem sezonu MU pokonało u siebie Celtic 3:0. Tuż przed zakończeniem poprzedniego sezonu na pożegnanie Roya Keane'a w tym samym miejscu gospodarze wygrali 1:0. Ale Szkoci wracają na Old Trafford z pozyskanym z Realu Madryt Duńczykiem Thomasem Gravesenem. Nowego partnera w ataku ma też Żurawski - z PSV Eindhoven doszedł bramkostrzelny Jan Vennegoor of Hesselink, który zastąpił groźnego tylko w lidze szkockiej Johna Hartsona. Jeśli jednak Strachan zdecyduje się grać jednym napastnikiem, większe szanse na występ ma Holender. Jego zmiennikiem może zaś być szkocki napastnik Kenny Miller, który doskonale wypadł na pozycji samotnego napastnika w meczu eliminacji Euro 2008 z Litwą w Kownie, gdzie zdobył zwycięskiego gola.

W MU po zawieszeniu na trzy mecze za czerwone kartki w towarzyskim meczu z FC Porto do gry wracają Paul Scholes i Wayne Rooney. Ten ostatni nie wiadomo na jak długo, ponieważ zawodnik Blackburn Rovers Michael Gray zamierza pozwać go do sądu za pobicie w nocnym klubie. W jakim nastroju są obaj piłkarze? - Podrażnionych niedźwiedzi. To nie są miśki przytulanki. Mają poczucie, że zawieszono ich bardzo niesprawiedliwie, i palą się, żeby odreagować frustrację na boisku - oznajmił Ferguson.

Statystyka przemawia przeciwko gościom. Celtic w Lidze Mistrzów nie wygrał żadnego z dziewięciu meczów na wyjeździe. Nie jest jednak pod tym względem rekordzistą - Olympiakos Pireus, nowy klub Michała Żewłakowa, nie wygrał 28 wyjazdowych spotkań. W ostatnim sezonie mistrzowie Szkocji przeżyli największe rozczarowanie w swej 118-letniej historii w europejskich pucharach. W kwalifikacjach o Ligę Mistrzów przegrali 0:5 z debiutującą na międzynarodowej arenie Artmedią Bratysława. Już z Żurawskim, ale jeszcze bez Boruca na bramce. Polski golkiper dopiero po tym niepowodzeniu dostał od trenera Strachana szansę, którą wykorzystuje do dzisiaj.

Ale i Manchester United, choć ma na koncie triumf w Lidze Mistrzów w 1999 roku, ostatni sezon w Europie wspomina jak najgorzej. "Czerwone Diabły" zajęły w przeciętnej grupie z Lille, Villarreal i Benficą Lizbona dopiero ostatnie miejsce, doznając dwóch porażek i remisując dwa razy. MU po raz pierwszy od dziesięciu lat nie awansował do dalszej rundy, nie zakwalifikował się nawet do stworzonego dla przegranych Pucharu UEFA, przez co klub stracił - jak wyliczyli analitycy - około 20 mln euro.

- Odpadliśmy, bo zlekceważyliśmy Benficę. Nie wolno lekceważyć drużyn, które mają za sobą tak wielką historię, wspaniały stadion i oddanych fanów. Gdyby przed rozpoczęciem rozgrywek ktoś mi powiedział, że w tej grupie zajmiemy ostatnie miejsce, wyśmiałbym go. Ale odrobiliśmy te lekcję i na pewno nie zlekceważymy Celticu - zapewnia Ferguson.

- To ten rodzaj meczu, który prawdziwy piłkarz uwielbia. Prawdziwe wyzwanie. Na tyle, na ile poznałem zespół, wiem, że postaramy mu się sprostać - mówi Gravesen. - Liga szkocka jest słaba? Może i tak, ale my jesteśmy silni, zapewniam - dodaje Duńczyk.

Real liczy na niespodziankę

- Możemy sprawić niespodziankę - te słowa, które wyrwały się nowemu pomocnikowi Realu Madryt Mahamadou Diarrze, świadczą o szacunku, jakim królewski klub darzy Olympique Lyon. Są ku temu mocne podstawy, bo przed rokiem, na inaugurację Champions League, dziewięciokrotny zdobywca Pucharu Europy został przez mistrza Francji zmieciony z powierzchni ziemi. 3:0 - to był najniższy wymiar kary, a Olympique udowodnił, że należy już do czołówki w europejskiej piłce.

Diarra zdecydował się mimo wszystko opuścić Francję i dziś wraca na stadion Gerland jako gracz Realu Madryt. Fabio Capello zabiegał o niego tak bardzo, że władze królewskiego klubu nie zawahały się dać 26 mln euro. To był najwyższy transfer Realu tego lata, a prezes Ramon Calderon był dumny, ogłaszając, że reprezentant Mali założy białą koszulkę. Diarra nie rozstał się z Lyonem w najlepszych stosunkach - strajkował, by pozwolono mu odejść. - Nie mam pojęcia, jak mnie tam przyjmą, może ktoś zechce pamiętać, że grałem cztery lata, a może będą gwizdać - zastanawia się.

Lyon mimo fantastycznego startu nie zrobił w Lidze Mistrzów furory w ubiegłym sezonie. Zatrzymał się trzeci rok z rzędu na ćwierćfinale i teraz marzy o tym, by zrobić choć krok naprzód. Ambicje Realu są podobne, może nawet większe, ze względu na historię. W klubie z Madrytu wierzą, że praca Fabio Capello przyniesie efekty już w tym sezonie. - Trzy lata oczekiwania na sukces to w takim klubie jak Real o trzy lata za długo - mówił Emilio Butragueno, były legendarny piłkarz Realu.

Bukmacherzy dają klubowi z Madrytu wielkie szanse na powrót do elity po trzech chudych latach. Umieścili zespół Capello na trzecim miejscu wśród faworytów Ligi Mistrzów za Barceloną i Chelsea, a na równi z Milanem. Teoretycznie więc dziś faworytem powinien być Real, ale wszyscy wiedzą, że jest inaczej. Diarra mówi o tym, że Real jest w stanie nawet wygrać Champions League, ale między wierszami dodaje, że zwycięstwo w Lyonie byłoby czymś nadzwyczajnym i niespodziewanym.

Klub z Madrytu liczy przede wszystkim na gole Ruuda van Nisterlooya. Zdaniem hiszpańskiej prasy Holender ma w sobie entuzjazm i skromność dziecka. No i przede wszystkim jest znów głodny goli - w drugiej kolejce ligowej zdobył już pierwszego hat tricka. Tyle że z grającym w dziesiątkę Levante było bez porównania łatwiej niż dziś w Lyonie.

Ale nie to, ile goli może zdobyć Real, jest pytaniem zasadniczym, ale jak będzie wyglądać jego gra w defensywie na tle tak silnego rywala. Czy para defensywnych pomocników Emerson - Diarra, a także stoperów Cannavaro - Sergio Ramos stworzy prawdziwą zaporę, o jakiej marzy Capello? Jeśli dziś się uda, to znaczy, że ambicje klubu z Madrytu w Champions League trzeba jednak traktować poważnie.

Finalista poprzedniej edycji Arsenal Londyn w wyjazdowym meczu z HSV Hamburg zagra bez swojego kapitana Thierry'ego Henry. Francuski napastnik doznał kontuzji na wtorkowym treningu. Uraz nie jest groźny, ale lekarze zalecili snajperowi Arsenalu kilka dni przerwy.

Dziś grają:

Grupa E: Dynamo Kijów - Steaua Bukareszt, Olympique Lyon - Real Madryt

Grupa F: Manchester United - Celtic Glasgow, FC Kopenhaga - Benfica Lizbona

Grupa G: FC Porto - CSKA Moskwa, Hamburger SV - Arsenal Londyn

Grupa H: Anderlecht Bruksela - Lille, AC Milan - AEK Ateny

LM w TV:

Olympique - Real (TVN Turbo, 20.15)

Manchester - Celtic (TVP 2, 20.05)

Skróty (TVP 2, 23.35)

Kto wygra na Old Trafford?
Copyright © Agora SA