Dlaczego uniewinniono Marion Jones?

Badanie próbki B dało wynik negatywny i amerykańska gwiazda sprintu niespodziewanie została uwolniona od oskarżeń o doping. Błąd popełniło prawdopodobnie laboratorium.

O tym, że u Jones - trzykrotnej złotej medalistki z igrzysk w Sydney - wykryto EPO, amerykańskie media informowały trzy tygodnie temu, powołując się na przeciek z laboratorium, które wykonało testy podczas czerwcowych mistrzostw USA. Badanie próbki A miało dać wynik pozytywny. Sprawy oficjalnie nie komentowano, bo zgodnie z procedurami Amerykańskiej Agencji Antydopingowej (USADA), sportowiec jest czysty do momentu potwierdzenia dopingu w próbce B. Ewentualny doping u Jones nikogo by jednak nie zaskoczył. Od lat była podejrzewana, ale dowody zawsze były za słabe.

Sprawa ma jednak zaskakujący finał. - Niewinna! - ogłosili w środę triumfalnie prawnicy Jones. Okazało się, że powtórne badanie nie wykazało EPO i Jones może wystartować już w ten weekend na mityngu finałowym IAAF w Stuttgarcie.

Skąd to zamieszanie? - Będziemy wyjaśniać. Czekam na raporty z USADA i laboratorium - mówi Dick Pound, szef WADA (Światowa Agencja Dopingowa). Sprawa jest tajemnicza, bo nie wiadomo nawet, czy prawdą było, że Jones miała pozytywny wynik testu A. Być może już wówczas laboratorium popełniło błąd i np. źle zinterpretowało wynik, a ponieważ chodziło o od dawna podejrzewaną o doping gwiazdę, ktoś pośpieszył się, sprzedając to mediom. USADA i laboratorium Uniwersytetu Kalifornijskiego (UCLA), gdzie wykonano testy, odmawiają komentarzy.

- To dziwne. W ostatnich 30 latach badanie próbki B tylko kilka razy nie potwierdziło dopingu [na wiele tysięcy testów]. Laboratorium musi to wyjaśnić - dodaje Arne Ljungqvist, szef komisji lekarskiej MKOl.

- Nie mogę się doczekać powrotu na bieżnię - mówi tymczasem Jones. Zapowiada walkę o medale na przyszłorocznych MŚ i igrzyskach w Pekinie w 2008 r. "Jej kariera pełna triumfów i podejrzeń znów wraca na poprzedni tor" - napisała z przekąsem jedna z amerykańskich gazet.

Copyright © Agora SA