Zdziesiątkowana Wisła gra z austriackim przeciętniakiem

Wicemistrzowie Polski już w rundzie wstępnej nie są faworytem, choć grają z debiutującym w europejskich rozgrywkach SVM Mattersburg.

Rywale to austriacki przeciętniak, z 33-letnim Krzysztofem Ratajczykiem w składzie. W zeszłym sezonie trzy kolejki przed końcem Mattersburg nie był pewien utrzymania się w lidze, ale dzięki awansowi do finału Pucharu Austrii trafił do Pucharu UEFA.

Gdyby wicemistrzowie Polski mieli kadrę jak wiosną, a piłkarze biegaliby równie rześko, pokonaliby SVM z uśmiechami na ustach. Tymczasem nie dość, że są przemęczeni przygotowaniami do sezonu (Musimy trochę odpocząć - mówił po drugiej kolejce ligowej Kryszałowicz), to jeszcze zdziesiątkowały ich kontuzje. Więzadła kolanowe leczy np. najskuteczniejszy napastnik Paweł Brożek, a zespół ma kłopoty ze strzelaniem goli. Trenera Dana Petrescu martwi też brak defensywnego pomocnika Radosława Sobolewskiego (kontuzja kolana).

Bez niego wiślakom ciężko będzie powstrzymać silnych rywali w środku boiska, tym bardziej że Mauro Cantoro - ewentualny zmiennik i do niedawna lider krakowian - już wiosną popadł w niełaskę Petrescu, więc trudno się spodziewać, że Argentyńczyk będzie za niego umierał. Mauro nie krył, że nigdy się nie pogodzi z zarzutami (padającymi głównie z ust trenera), iż unika walki. Obaj porozumiewają się po włosku, lecz reprezentują dwa światy. Cantoro to typowy południowiec, technik uwielbiający holować piłkę, zasłaniać ją, dryblować, a podawać - dopiero gdy stworzy przewagę liczebną. Petrescu woli futbol wyspiarski, oparty na szybkich, długich podaniach. Do jego koncepcji bardziej pasuje Jacob Burns, przybysz z angielskiej III ligi. Cantoro, najlepiej zarabiający (ok. 300 tys. euro rocznie) piłkarz ligi, siedzi na ławce.

Na treningach Petrescu próbował zastąpić Sobolewskiego Argentyńczykiem, lecz po kilku minutach zabrał mu pomarańczowy trykot (oznaka pierwszego składu) i wręczył... skrzydłowemu lub napastnikowi Markowi Penksie.

Ktokolwiek zagra, będzie miał ciężko, bo musi rywalizować z mistrzem prowokacji, reprezentantem Austrii Dietmarem Kühbauerem. Przykre zajście z kapitanem SVM miał rok temu Adam Ledwoń ze Sturmu Graz, który po meczu usłyszał od niego: "Śmierdzisz Polską".

- Grałem razem z nim w Rapidzie i wiem dobrze, że lepiej mieć go po swojej stronie - kiwa głową 33-letni Penksa. - Ubliża przeciwnikowi, podszczypuje, a jednocześnie jest dobrym piłkarzem. Ale sobie poradzę. W moim wieku człowiek jest już spokojny, niełatwo mnie sprowokować.

Copyright © Agora SA