Ronaldinho na mundialu: seks i Playstation?

Czy na mundialu Ronaldinho zawiódł z powodu seksu? Czy Milan wyłoży za niego 125 mln euro? Czy nie pozwoli, by inni zarabiali na jego sławie w internecie?

Brazylijczyk znów jest gwiazdą europejskiej prasy, i to nie tylko brukowej. W tarapaty wpędziła go Alexandra Paressant, francuska top modelka (wymiary: 90-62-90), która opowiedziała angielskiemu "The Sun" oraz niemieckiemu "Bildowi", że podczas mistrzostw świata spędzała z nim niemal każdą noc, głównie w łóżku, w najrozmaitszych konfiguracjach i do bladego świtu. Czasem zresztą rozpalona para miała nie zdążyć do pokoju i "gimnastykę" rozpoczynała w hotelowym korytarzu. A kiedy piłkarz się zmęczył, ponoć relaksował się grą "FIFA 2006" na Playstation, na której okładce widnieje zresztą jego wizerunek.

Skandalu pewnie by nie było, bo Ronaldinho nigdy nie prowadził się jak zakonnik surowej reguły - już po transferze do Paris Saint-Germain zyskał sławę lowelasa, a pewna pani zeznawała gazetom, że "kocha się jak młot pneumatyczny". Nie byłoby, gdyby nie wytyczne trenera Carlosa Alberta Parreiry, który podczas mundialu odciął piłkarzy od żon i narzeczonych, by w stu procentach koncentrowali się na futbolu. Tymczasem Ronaldinho na boisku nie strzelił ani jednego gola, a jego drużyna odpadła po meczu z rodakami Paressant...

Piłkarz wszystkiemu zaprzecza ("tylko rozmawialiśmy, nie ośmieliłbym się nie wypełniać swoich obowiązków jako reprezentanta Brazylii"), a jego adwokaci wytoczyli Francuzce proces. Oni jeden sukces już odnieśli, wygrywając przedwczoraj walkę o prawo do internetowej domeny www.ronaldinho.com, pod którą jej dotychczasowy właściciel reklamował witrynę z plikami muzycznymi. Przywłaszczanie sobie adresów utworzonych z nazwisk popularnych piłkarzy to dziś powszechny proceder, podobne sprawy wygrywali już m.in. Francesco Totti i Frank Rijkaard.

Temu ostatniemu, trenerowi Barcelony, najmniej podobają się jednak doniesienia prasy hiszpańskiej. Zdaniem "El Mundo Deportivo" AC Milan zaoferuje za najlepszego piłkarza świata ubiegłego roku 100 mln euro, a być może nawet więcej, bo jego klauzula wykupu wynosi 125 mln. Transfer miałyby w sporej pokryć pieniądze ze sprzedaży Kaki do Realu Madryt, na którą Włosi się nie zgadzają, ale zdaniem Hiszpanów Brazylijczyk wybrał już nawet numer, z jakim będzie grał w nowym klubie - 17. Pogłoski potwierdza "Corriere dello Sport" - jego zdaniem mediolańczycy negocjują z agentem Ronaldinho, jego bratem Roberto, chcąc wykorzystać okres bezkrólewia w Barcelonie (prezes Joan Laporta podał się do dymisji) i sfinalizować transfer przed wyborami.

Copyright © Agora SA