Arsenal i Villarreal pewne awansu

Po skromnej wygranej Arsenalu z Villarrealem 1:0 na Highbury trenerzy obu drużyn są pewni awansu do finału Ligi Mistrzów

Magical Mystery Toure" zatopił "Yellow Submarine" - zatytułował relację "Daily Mirror", nawiązując do dwóch słynnych płyt "The Beatles" i tego, że Villarreal nazywany jest "Żółtą łodzią podwodną".

Toure - znaczy kapitan

A "magiczny Toure" to obrońca Arsenalu Kolo Toure. Reprezentant Wybrzeża Kości Słoniowej zyskał zaszczytny tytuł strzelca ostatniego gola na stadionie Highbury w europejskich pucharach. Przed przenosinami na nowy stadion Emirates "Kanonierzy" zagrają na Highbury jeszcze tylko dwa ligowe mecze - z Tottenhamem i Wigan. Kto postawił u bukmacherów właśnie na Toure, za jednego funta mógł zarobić aż siedem. Pewniakiem był Thierry Henry. Napastnik reprezentacji Francji zdobył nawet gola, ale fatalnie prowadzący spotkanie austriacki sędzia Konrad Plautz niesłusznie dopatrzył się spalonego.

"Times" zwraca uwagę, że kluczem do zwycięstwa Arsenalu było zneutralizowanie argentyńskiego reżysera gry Villarrealu Juana Riquelme. Bardzo skuteczny był w tym brazylijski pomocnik Gilberto Silva. "Oto dlaczego podczas mundialu lepiej stawiać pieniądze na Brazylię niż Argentynę" - pisze "Times".

Gilberta pochwalił też trener "Kanonierów" Arsene Wenger, który nazwał go "prawdziwym liderem drużyny". - Ale nie w gębie. Na boisku i szatni! Potrafił fantastycznie zmobilizować kolegów - stwierdził Francuz.

"Guardian" zauważa jednak, że wyłączeniu Riquelme z gry - oddał tylko dwa groźne strzały z rzutów wolnych - winna jest taktyka gry... Villarrealu. Bojąc się szybkiego tempa gry i niesamowitego Cesca Fabregasa, zamurowali środek boiska i przesunęli ciężar gry na skrzydła. Zmusiło to do rozgrywania piłki przez Aleksandra Hleba i Fredrika Ljungberga, ale też sprawiło, że Riquelme miał w środku pola zbyt mało miejsca, by zrobić cokolwiek.

Jak napisał "Daily Express" Argentyńczyk jest już jedną nogą w... Manchesterze Utd. Mecz na Highbury obserwował Alex Ferguson, który rozmawiał po nim z działaczami Villarrealu. Szkocki menedżer oferuje 8 mln funtów i planuje też uzupełnić luki w pomocy po odejściu Roya Keane'a sprowadzając z Deportivo la Coruna rodaka Riquelme - Aldo Duschera.

Skromne zwycięstwo martwi Wengera, ale tylko trochę. Podczas konferencji prasowej wolał zachwycać się obecnością na boisku wiewiórki, która zaplątała się między nogami piłkarzy i długo nie chciała opuścić murawy. - Długo już pracuję w futbolu, w wielu klubach i na dwóch kontynentach, ale czegoś takiego jeszcze nie widziałem - stwierdził.

Arsenal awansuje po raz pierwszy w historii do finału Ligi Mistrzów, o ile przedłuży sięgającą już 829 minut (czyli 13 godzin) niesamowitą passę bez straty gola w tych rozgrywkach. Ostatni raz bramkarz "Kanonierów" Jens Lehmann dał się pokonać osiem meczów temu, czym Arsenal wyrównał rekord Ajaksu Amsterdam z 1980 roku.

- Cieszy mnie tak świetna postawa mojej defensywy, ale do awansu kluczowe będzie zdobycie gola na El Madrigal. Trochę jestem rozczarowany, że nie strzeliliśmy więcej bramek na Highbury, ale lepszy wynik 1:0 niż 2:1. Moja drużyna ma potencjał, żeby zdobyć gola na wyjeździe. Piłkarze Villarrealu będą musieli zagrać zupełnie inaczej. Nie staną na środku boiska i nie będą się bronić tak jak w Londynie. Muszą zaatakować, a my bardzo chętnie zagramy z kontry - powiedział Wenger.

Pires w Villarrealu

Tak jak trener "Kanonierów" żałował nieuznanej bramki Henry'ego, tak trener "Żółtej łodzi" Manuel Pellegrini rozpaczał nad niepodyktowaniem karnego za faul Gilberto na José Mari w polu karnym. - To była bardzo zła decyzja, jedna z wielu pomyłek, jakie popełnił arbiter w tym spotkaniu. Nie chciałbym, żeby okazała się kluczowa dla naszej walki o finał. Nie martwię się jednak zbytnio. Jestem pewien, że w rewanżu możemy odrobić straty i awansować. To nie jest mission impossible. Finał jest jak najbardziej w zasięgu ręki - stwierdził chilijski trener. W jego drużynie nie zagra w rewanżu włoski pomocnik Alessio Tacchinardi, ale za to z zawieszenia wróci pierwszy bramkarz Sebastian Viera. Z kolei w Arsenalu przeciwko rodakom będzie mógł wystąpić José Antonio Reyes.

Co ciekawe, tuż po meczu francuski pomocnik Arsenalu Robert Pires potwierdził, że jest bardzo prawdopodobne, iż w przyszłym sezonie będzie reprezentował barwy Villarrealu. - Hiszpański klub zaoferował mi dwuletni kontrakt, musimy tylko dogadać szczegóły - powiedział dziennikowi "Marca" 32-letni piłkarz, któremu w czerwcu wygasa umowa z "Kanonierami".

Klub z Highbury z zasady piłkarzom powyżej 30. roku życia oferuje tylko roczne kontrakty. - Negocjacje te nie będą miały żadnego wpływu na moją postawę w rewanżu. Zrobię wszystko, żeby awansować z Arsenalem do finału Ligi Mistrzów. Marzę, żeby po sześciu sezonach gry w tym wspaniałym klubie rozstać się z nim, zdobywając najważniejsze trofeum - powiedział Francuz.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.